Rozdział 23 - Święto Duchów

426 39 2
                                    

Powieki Asami już lekko się otworzyły. Chcą przewrócić się na bok nie było Korry. Lekko zszokowana dziewczyna zerwała się jak na zawołanie chcąc sprawdzić, czy przypadkiem w nocy niebieskooka nie została zrzucona. Na podłodze jedyne co leżało to kupa białego futra śpiące w najlepsze. Gdy Sato poderwała się do siadu, Naga od razu przywitała ją radośnie merdając ogonem. Kiedy uznała, że koniec czułości podreptała do kuchni, a za nią ruszyła Asami. 
- Dzień dobry Asami, jak się spało? - zapytała Senna patrząc wprost na dziewczyne.
- Dzień dobry, spało się dobrze - uśmiechnęła się do kobiety.
- Kochanie popatrz co tylko znalazłem! - krzyknął Tonraq najprawdopodobniej z końca domu. Na blacie kuchennym postawił pudło z jakimiś narzędziami i przyrządami. Wyglądały, nie typowo. Wszystkie były zrobione z ciemnego drewna.
- Czy to o czym myśle? - powiedziała Korra wjeżdżając do kuchni. Rodzina Korry ma niebywale dużą kuchnie, cały ich dom też nie należy do małych. 
- Tak córeczko, to na dzisiejsze święto - przyznał z uśmiechem ojciec niebieskookiej.
- Jakie święto? - zapytała zaciekawiona Asami dziękującym uśmiechem obdarzając Senne która zrobiła jej śniadanie.  
- No tak, u was się go nie obchodzi - mruknęła pod nosem Korra i wzięła się za pałaszowanie śniadania.
- Otóż - zaczął tłumaczyć Tonraq - w naszych rodzinnych stronach dwa razy w roku odbywa się Święto Duchów. Polega na utrzymaniu dobrej więzi z duchami oraz zbliżenie się do nich. Z naszych stron wierzą, że wszystkie rzeczy - wskazał na pudło - pomagają nam zachować bilans pomiędzy światem duchowym, a ludzkim.
- Myślałam że jesteście stąd
- Jesteśmy bardziej z północy kochanie, przeprowadziliśmy się gdy Korra miała zaledwie siedem lat - uśmiechnęła się promiennie mama Korry. Asami uważnie przypatrzyła się. Nigdy nie słyszała nawet o czymś takim. Spojrzała na swoją dziewczyne która miała aż iskierki w oczach na słuch o Święcie Duchów co nie umknęło uwadze wszystkich pozostałych.
- Chyba ktoś nie mógł się doczekać - westchnęła Asami.
- To jedno z najbardziej wyczekiwanych świąt! Pamiętam że w wiosce zawsze było duuużo jarmarków i atrakcji! Niestety jedyne co mogę teraz zobaczyć to tylko światła, ale i tak jest dobrze - uśmiechnęła się radośnie.
- Światła? 
- Tak, wierzą że światła te nawołują duchy do pomocy w leczeniu chorych - Asami słuchała uważnie. Historie rodzinne Korry nakłoniły ją na zostanie i zobaczenie tego wszystkiego. Całe świętowanie zaczęło sie około 22. Nie wyglądało to jak jakieś woodoo ani nic z szamańskich rzeczy. Było nawet śmiesznie. Wszyscy zebrali się na dużej, płaskiej przestrzeni. Tonraq wyciągnął duży drewniany przyrząd. Wyglądał jak duża świeczka z drewna i drzwiczkami jak do pieca lub jaka ozdoba. Kiedy wrzucił zapałkę do środka i zamknął drzwiczki, małe niebieskie światełka uniosły się ku górze. Asami myślała na samym początku że to żart, ale widząc to na własne oczy wierzyła czego Korra nie mogła się tak doczekać. Kiedy ta spojrzała na nią, niebieskie oczy dziewczyny napełnione radością i podziwem wpatrywały się w małe niebieskie płomienie. Rodzice Korry okazali się naprawę miłymi ludźmi. Tata dziewczyny uwielbiał śmiać się z różnych rzeczy, mimo że normalnie jest dość poważną osobą. Gdy ci odwieźli Asami do domu, dziewczyna weszła do swojego mieszkania. 
- Jak było? - zapytał Hitoshi spoglądając na córkę. Ta tylko uśmiechnęła się i odpowiedziała.
- Za dużo by opisywać - tak oto rodzina Sato spędziła wieczór na opowiadaniu sobie, co się u nich działo. W końcu jak rodzina.

Boiskowa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz