Naruto leżał w oleju nasyconym energią naturalną i czekał aż odcięte ramię w pełni przyjmie się po przyszyciu.
Obecnie przebywał u żab, w wymiarze znanym jako Góra Myouboku.
To tu pod okiem Pa i Ma uczył się Trybu Mędrca i to tu uciekał gdy miał dość uwielbienia jakie mu okazywano po zwycięskim zakończeniu wojny. I mimo, że ten tryumf nie był jego wyłącznym dziełem, to jednak on został jego twarzą. Dotychczas przyzwyczajony do co najmniej obojętności, nie potrafił radzić sobie z okazywanym mu zainteresowaniem. Dlatego też tak dobrze czuł się w sanatorium, bo po prostu tam nikt go nie rozpoznawał. Oczywiście towarzystwo dziewczyn też miało na to wpływ i to mimo konieczności dbania o każdy gest czy też słowo. Przynajmniej w stosunku do Hinaty. Aż zachichotał na wspomnienie listu jaki wysłał do nich, wyobrażając sobie ich reakcję. Granatowłosa najpewniej zemdlała po jego przeczytaniu, natomiast Sakura. Aż zaśmiał się w głos na tą myśl, czym przykuł uwagę Pa.
- Nie ruszaj się, bo szwy puszczą. – Upomniała go starsza ropucha.
- Tak, tak. – Odparł lekceważąco za co dostał w głowę.
- Trochę szacunku. – Usłyszał, rozmasowując bolące miejsce.
- Przepraszam.
- Myślisz o tym liście, który oddałeś Rinkiemu?
- Tak. – Odpowiedział Uzumaki, rumieniąc się intensywnie.
- Nie wiem co tam napisałeś, ale jeśli wywołuje to u ciebie taką reakcję, to aż żal mi dziewczyny, do której to posłałeś.
- Dziewczyn. – Mruknął blondyn, a Pa zaciekawiony zaczął się przyglądać swojemu podopiecznemu. Co prawda pamiętał, że ojciec blondyna miał całą grupę ukochanych, ale ostatecznie wybrał tylko jedną. Natomiast tu wszystko wskazuje na to, że ten młodzieniec wciąż nie potrafi się zdecydować, którą wybrać. Ale na jego korzyść przemawia to, że obu okazuje pełny szacunek. Chociaż jak wczoraj rozgadał się o swoich wybrankach, to wyraźnie dało się wyczuć, że każdą z nich traktuje w wyjątkowy, pasujący tylko do niej sposób.
Uzumaki przebywał tu już tydzień i z coraz większą niecierpliwością oczekiwał momentu gdy będzie mógł wrócić do domu. Tak naprawdę to dopiero teraz poczuł jak bardzo przywiązał się do obu dziewczyn i jak mu ich brakuje. Cichej, ale pełnej ciepła Hinaty i może trochę głośniej, ale na swój sposób troskliwej Sakury. Jednak po głębszym zastanowieniu doszedł do trochę zboczonego wniosku, że najzwyczajniej brakuje mu codziennego seksu z różowowłosą. I gdy tylko to sobie uświadomił, to dotarło do niego coś o czym zapomniał, skupiając się na ściganiu Sasuke. Hyuuga też potrzebowała zajść w ciążę i nie zostało jej już zbyt wiele czasu, nim efekty uboczne urazów zadanych jej przez ostatniego Uchiha uczynią ją bezpłodną.
- Nie ruszaj się. - Znów usłyszał upomnienie, gdy zaczął poruszać przyszytym ramieniem.
- Muszę wracać. – Powiedział, sięgając po ręcznik leżący na brzegu.
- Ech. – Westchnął Fukasaku, widząc nieugięty wzrok u swojego podopiecznego. – Poczekaj chwilę. – Dodał, odskakując w stronę domu. Po chwili dało się słyszeć krzyk Ma, który z każdą chwilą stawał się coraz bliższy.
- Nigdzie nie idziesz! – Krzyknęła Shima, zatrzymując się przy chłopaku. – Jeszcze do końca nie wydobrzałeś!
- Muszę. – Odpowiedział Naruto, patrząc w oczy wkurzonej Ma. – Hinata mnie potrzebuje.
- W tej sprawie, o której opowiadałeś?
- Niestety. – Przyznał blondyn. – Czas zaczyna się jej kończyć.
- No dobrze. – Niechętnie się zgodziła. – Ale dopiero jak przygotujemy ci temblak.
- Dziękuję.
Dwa dni późnej przed bramą Konoha doszło do erupcji dymu, z którego wynurzył się Naruto. Nie prezentował się najlepiej wciąż mając na głowie bandaże zakrywające jego lewe oko oraz lewe ramię na temblaku. Ogólnie wyglądał jak ktoś kto poniósł sromotną klęskę i ledwie umknął śmierci spod kosy. Jednak wbrew pozorom był zwycięzcą. Zabił Sasuke po długiej walce, w której przez cięcie kataną stracił lewe ramię, a co do oka, to był to przeszczepiony Rinnegan, którego za namową Kuramy zabrał ze sobą. Ale w przeciwieństwie do Uchihy, on mógł go włączać i wyłączać w miarę potrzeb, więc dopóki go nie użyje, nikt nie będzie wiedział, że posiada takie dojutsu. Wszystko przez to, że ta technika oczna pierwotnie rozwinęła się w klanie Uzumaki, więc jego krew dała mu to czego nie miał czarnowłosy. Pełną kontrolę.
- Naruto-san, co Ci się stało? – Usłyszał pytanie od strony podchodzących strażników Izumo i Kotetsu, zdziwionych jego wyglądem.
- Taka tam mała potyczka, która poszła nie do końca po mojej myśli. – Odparł Uzumaki, drapiąc się prawą ręką po głowie. – Ale spokojnie. – Dodał, widząc ich zamartwione spojrzenia. – Mój przeciwnik skończył o wiele gorzej.
- Aż dziwne, bo wyglądasz jak ktoś kto przegrał. – Skomentował Kakashi, wychodzący zza budki strażniczej.
- Kakashi-sensei. – Skinieniem głowy, powitał go blondyn. – Skąd wiedziałeś o moim powrocie?
- Fukasaku mnie zawczasu poinformował. – Odparł Szósty. – Chodź do biura. – Dodał, kierując się do Gmachu Hokage. – Tam zdasz raport z tego co się działo po tym jak opuściłeś sanatorium.
- Oczywiście, Hokage-sama. – Odpowiedział nagle spoważniały Naruto. Doskonale wiedział, że porzucając swoje stanowisko jako ochroniarz Hinaty i Sakury, złamał kilka oficjalnych przepisów jak i niepisanych zasad.
Wieść o jego powrocie dość szybko dotarła do Hyuugi i Haruno, niecierpliwie oczekujących jakichkolwiek wieści o nim. Już pół godziny po rozpoczęciu zdawania raportu, drzwi do gabinetu Hokage niemal wyleciały z zawiasów, gdy z impetem wparowały obie dziewczyny.
- Naruto! – Krzyknęły przytulając się do blondyna, na co on syknął gdy poczuł ból w przyszytym ramieniu. – Co się stało? Co z nim? – Zapytały zszokowane, dopiero teraz przyglądając się temu jak wygląda. W ich oczach błysnęła troska, która nie umknęła uwadze Szóstego i zapaliła mu się lampka ostrzegawcza, że oto ma pierwszą okazję, by zobaczyć prawdziwą relację łączącą tę trójkę. Co prawda miał już jakieś podejrzenia, ale trochę się zdziwił widząc jak Sakura całuje Uzumakiego w usta, ale niemal zgłupiał gdy Hinata zrobiła dokładnie to samo. Co ciekawe sam Naruto wyglądał na równie zaskoczonego co on. Najwidoczniej nie zdawał sobie sprawy z tego jak pod jego nieobecność ewoluowały jej uczucia. Chwilę po zaskakującym pocałunku, blondyn zgiął się w pół po ciosie w brzuch jaki otrzymał od Hyuugi i już chciał protestować, ale zamilkł w pół słowa po usłyszeniu tego co ta mu szepnęła na ucho. Po krótkim zawieszeniu odwrócił się do Kakashiego.
- Skończyliśmy już? – Zapytał, rozcierając bolące miejsce.
- Tak. – Odparł Hokage, przyglądając się im jak opuszczają pomieszczenie. – Ale się porobiło. – Szepnął, zaraz po tym jak zniknęli mu z oczu. Następnie pochylił się nad zdanym raportem, skupiając się na opisie walki jaka rozegrała się między Uchiha Sasuke, a Uzumaki Naruto. A było co czytać, bo była ona iście epicka. Niech za dowód wystarczy to, że w jej wyniku zrównaniu z ziemią uległ cały Masyw Białego Szczytu, który od teraz chyba zmieni nazwę na Wyżynę Białego Szczytu. Nawet nie próbował sobie wyobrażać z jak destrukcyjnych technik musieli korzystać, a to oznacza, że obaj od samego początku starcia mieli zamiar zabić.
CZYTASZ
Naruto - Harem
FanfictionPrzez brutalne działanie Sasuke, Sakura i Hinata popadają w depresję. Czy zdołają się z niej wyrwać, czy ktoś im w tym pomoże?