Przy stole

415 24 1
                                    

Upokorzona Starszyzna z niechęcią opuściła dom przywódcy, a mieli powód do wstydu, bo wszystkie ich działania miały charakter wyjątkowo niekonsekwentny. Każdym kolejnym ruchem zaprzeczali swoim poprzednim słowom, ale gdyby jakimś cudem udało im się zmusić Naruto do uległości, wygraliby wszystko. Na szczęście blondyn po wielu tygodniach szkolenia na stanowisko Kage, miał sporą wiedzę teoretyczną na temat przepychanek politycznych. Ale nikt tak naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego, że całe jego dotychczasowe życie było przepełnione intrygami, gdy był zmuszony unikać pułapek zastawianych przez mieszkańców jednocześnie udając, że nic niezwykłego się nie dzieje. Można nazwać go starym młodym, bo miał doświadczenie życiowe przewyższające wielu dużo starszych od niego, a w rzeczywistości liczył sobie niecałe dwadzieścia wiosen.

- Siadajcie, proszę. – Hiashi zaprosił ich do suto zastawionego stołu, przy którym już czekała na nich uśmiechnięta Hanabi. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że spotkanie, które właśnie się skończyło, nie było normalne.

Tu chodziło o walkę o wpływy wewnątrz klanu, a Naruto z miał pecha trafić między młot i kowadło. Na szczęście doskonale sobie z tym poradził.

Ale była szczęśliwa, że w końcu udało im się rozwiązać problem z tymi starcami, bo już zaczęło to być niebezpieczne. Od ich niekonsekwentnych działań cierpieli nie tylko członkowie klanu, ale i jego prestiż.

- Siostrzyczka! – Krzyknęła na widok Hinaty, a następnie wyszła jej naprzeciw. – Przepraszam. – Dodała kłaniając się przed nią. – Przepraszam, że nie próbowałam walczyć o naszą więź, że dałam się zastraszyć. Przepraszam, że ani razu nie próbowałam powstrzymać ojca w tej jego uległości wobec Starszyzny. – A Hiashi skrzywił się słysząc to, jednakże nic nie powiedział wiedząc, że to prawda, z którą nie można dyskutować.

- Już w porządku. – Odpowiedziała granatowłosa, przytulając młodszą siostrę. - Spróbujmy odbudować to co ci starcy zniszczyli.

Już po chwili całą szóstką zasiedli do stołu. Na początku było trochę niemrawo i między siedzącymi panowała męcząca cisza, ale w końcu Hiashi podjął decyzję i rozpoczął rozmowę od tematu, który najbardziej go ciekawił.

- Który to miesiąc? – Zapytał, zwracając się do starszej córki.

- Drugi tydzień. – Odpowiedziała, rumieniąc się.

- I już wiesz? – Zdziwił się.

- Zrobiłam badanie pod tym kątem, zaraz po tym jak Hinata doświadczyła pewnych rzadkich objawów sugerujących, że może być w ciąży. – Odezwała się Sakura.

- Jeśli to nie tajemnica, to mogę wiedzieć jakie to objawy? – Zapytał, ale zdziwił się widząc jak granatowłosa intensywnie się czerwieni. – Nie było tematu! – Dodał szybko, a pozostali zaśmiali się. Sam też zaczął się śmiać czym zaskoczył swoje córki, ale po chwili już na spokojnie przyjrzał się Hinacie. – Cieszę się, że mimo wszystko udało Ci się odnaleźć swoje miejsce.

- Ja też, tato. – Odparła, ale przestała się uśmiechać gdy pomyślała o tym czego musiała doświadczyć, by tu dotrzeć.

- Co się stało? – Zdziwił się mężczyzna.

- Nic. – Odparła. – Po prostu – I nie dokończyła, ale już po chwili poczuła jak siedzący obok Naruto obejmuje ją ramieniem.

- Spokojnie. – Mruknął. – Już nic Ci nie grozi. – Spojrzał na ojca swojej żony i dodał. – Hinata bardzo ciężko przeżyła to co ją spotkało, a niestety pobyt w sanatorium tez nie był lekki.

- Jak wam podoba się moja ciężka praca? – Zapytała Hanabi, chcąc zakończyć ten ciężki temat.

- Twoja ciężka praca? – Zdziwił się blondyn. – Nie rozumiem.

- Te pozytywne plotki. – Podpowiedziała.

- Więc to Twoja sprawka? – Zdziwiła się Hinata. – A już myśleliśmy, że to genjutsu z ceremonii zaślubin jest aż tak skuteczne.

- Jakie genjutsu? – Zaciekawił się Hiashi.

- Ślub wzięliśmy w Głównej Świątyni Ognia. – Zaczął odpowiadać Naruto. – Całą ceremonię zakończyliśmy oddaniem się pod opiekę Bogu Ognia, co ma nas chronić przed złym okiem i myślą. Kolejnym plusem ma być to, że każdy kto nas zobaczy ma myśleć o nas jako o osobach, które od zawsze do siebie pasowały i odczuwać satysfakcję, że w końcu jesteśmy razem.

- Rozumiem. – Mruknął Hiashi. – Bardzo praktyczne.

- Ale rzadkie. – Odpowiedział blondyn, studząc zaaferowanie jakie rozbłysło w białych oczach mężczyzny.

- Nie rozumiem?

- Pod opiekę Bogu Ognia mogą oddać się tylko osoby, które mają dokładnie te same intencje i czystość serc. Dlatego dziewczyny musiały przejść coś w rodzaju chrześcijańskiej spowiedzi.

- Rozumiem, że nie było to zbyt przyjemne doświadczenie.

- Nie było. – Zgodziła się z nim Sakura, która od początku spotkania dopiero drugi raz się odezwała. – Ale okazało się nadzwyczaj oczyszczające.

- Teraz już rozumiem dlaczego chrześcijanie tak poważnie do tego podchodzą. – Mruknął przywódca klanu Hyuuga. – A co by się stało gdyby któreś z was nie miał czystych intencji?

- Albo nic albo spłonęlibyśmy w oczyszczającym ogniu. – Powiedział pan Uzumaki czym wywołał szok u swoich żon.

- I ty pozwoliłeś nam podejść do czegoś tak niebezpiecznego?! – Z wyrzutem krzyknęła Hinata.

- Po prostu wierzyłem w nas. – Odpowiedział, a one nie mogły się nie uśmiechnąć. I mimo że były złe, że nie powiedział im o tak poważnych potencjalnych konsekwencjach, to jednak były mu wdzięczne, że jednak tego nie zrobił. Bo gdyby dowiedziały się o ryzyku spłonięcia, to najpewniej odmówiłyby wzięcia ślubu w jego rozszerzonej formie, a to mogłoby doprowadzić do rozłamu między nimi, czego za wszelką cenę chciały uniknąć.

- Czy. – Nagle odezwała się Kisara. – Czy jak będziemy brać ślub, to też będziesz chciał przejść ten rytuał?

- To akurat będzie zależeć tylko od Ciebie, wszak na podjęcie decyzji masz jeszcze prawie dwa lata. – Hiashi przyjrzał się dziewczynie ewidentnie wiedząc z kim ma do czynienia, czego jednak nie można było powiedzieć o Hanabi, która cały czas przyglądała się pięknej kobiecie towarzyszącej Naruto i jego żonom. – Przepraszam za ten nietakt! – Uzumaki poderwał się na nogi i pokłonił się. – Poznajcie proszę Himeno Kisarę, moją narzeczoną.

- Przepraszam, że tak wyskakuję, ale czy ma pani zgodę rodziny na ten związek? – Zapytał Hiashi, wiedząc z raportów wywiadu, że dziewczyna została zmuszona przez krewnych do wstąpienia w szeregi służek Boga Ognia.

- Nie. – Odpowiedziała Kisara i posmutniała, świadoma ewentualnych konsekwencji samowolnego opuszczenia świątyni.

- Jakoś sobie poradzimy. – Odparł Naruto, starając się uśmiechem dodać otuchy dziewczynie. – Jeszcze dzisiaj porozmawiamy o treści listu jaki wyślemy do jej rodziców.

- Naprawdę? – Zdziwiła się, bo nie pamiętała, by rozmawiali o tym.

- Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. – Zaczął blondyn jakby czytając jej w myślach. – Ale sądzę, że to najlepsze wyjście niż udawać, że nic się nie stało i wejść w konflikt z kimś o takich wpływach.

- Doskonałe myślenie. – Pochwalił go Hiashi, który miał już do czynienia z rodem Himeno i nie należało to do przyjemnych przeżyć. – Przykro mi to mówić. – Z ukłonem zwrócił się do Kisary. – Ale należy na nich uważać.

- Nie uraził mnie pan. – Odpowiedziała ze smutnym uśmiechem. – Doskonale wiem jacy oni są, bo sama zostałam przez swoich rodziców wykorzystana, i to wielokrotnie.

Nawet nie zdawali sobie sprawy z tego jak bardzo spóźnione były ich plany, bo do Konoha szybkim marszem zbliżał się liczny oddział samurajów osłaniających kilka zdobnych lektyk.

Naruto - HaremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz