Starszyzna

412 28 4
                                    

Koło południa przez Konoha poruszał się orszak, któremu przewodził Naruto ze swoimi dwiema żona po obu bokach, a za nimi podążał Kisara. Wszyscy mieli na sobie kosztowne, kunsztownie zdobione jedwabne kimona, dzięki którym było widać, że nie udają się z wizytą czysto kurtuazyjną, a raczej oficjalną. Ich miny nie wróżyły niczego dobrego i jakkolwiek Uzumaki zawsze poprawiał nastrój wszędzie gdzie się pojawił, tak teraz emanował aurą, od której dorośli się pocili, a dzieci z płaczem uciekały jak najdalej od niego. Była to najczystsza żądza mordu jaką wielu miało okazję poczuć. Wielu ninja ostatni raz doświadczyło czegoś takiego podczas Czwartej Światowej Wojny Shinobi gdy musieli mierzyć się z przywołanym Uchiha Madarą.

Mały orszak w końcu dotarł do swojego celu jakim okazał się być dystrykt Hyuuga, w którym już od dawna wiedziano o tym, że się zbliżają. Ale ta wiedza nie przygotowała jego mieszkańców na z każdą chwilą nasilającą się duszącą aurę.

- Przyszliśmy z wizytą do Hyuuga Hiashiego oraz Starszyzny. – Powiedział Naruto, zatrzymując się przed przerażonymi strażnikami. Patrzył na nich z dość dużą dozą szacunku, bo choć ewidentnie bali się, to jednak nie porzucili swojego stanowiska. Już mieli przekroczyć bramę, gdy pojawił się oddział ANBU, którzy ewidentnie byli wkurzeni, ale widząc kto emanuje taką żądzą mordu, zawahali się.

- Co ty robisz? – Zapytał ten w masce sokoła.

- Idę rozmawiać.

- Z taką żądzą mordu?

- Oni zaczęli, ja jedynie się dostosowałem.

- Nie pozwolimy Ci ich zaatakować.

- A kto mówi o atakowaniu ich? – Zdziwił się Uzumaki. – Co prawda oni zaatakowali mnie w moim domu, ale ja nie mam zamiaru zniżać się do ich poziomu, a jedynie porozmawiać. A ta aura jest ostrzeżeniem, by nie próbowali tych samych głupot jak te gdy mnie odwiedzili.

- Rozumiem, ale i tak będziemy mieli Cię na oku. – Blondyn nie wiedział co mógłby na to odpowiedzieć, więc jedynie kiwnął głową dając znak, że przyjął te słowa do wiadomości.

Zostali wprowadzeni na teren dystryktu i już po chwili weszli do najważniejszego budynku dzielnicy. Wewnątrz czekał już na nich Hiashi wraz ze Starszyzną. Przed zgromadzonymi ulokowano trzy krzesał wraz ze stojącym przy nich stolikiem kawowym.

- Brakuje jednego miejsca. – Miast powitania, powiedział Naruto.

- Dla dziedziczki klanu miejsce jest przy jej ojcu. – Odpowiedział mu jeden ze starców.

- Wychodzimy. – Odezwał się Uzumaki, popychając towarzyszące mu kobiety do wyjścia. – Skoro nie umieją poszanować własnych tradycji, to nie mamy o czym rozmawiać. - Przez chwilę panowała cisza zakłócana jedynie szelestem kimon, gdy przybyli wychodzili nie zdążywszy nawet zasiąść na przygotowanych siedziskach.

- Czekaj! – Rozbrzmiał krzyk, na który blondyn czekał z równym utęsknieniem jak pustynia na deszcz. Już bał się, że jednak opuszczą dystrykt Hyuuga nim ktokolwiek ze zgromadzonych się opamięta .Doskonale rozpoznał głos tego, który się w końcu odezwał i aż poczuł jak zmienia się atmosfera w pomieszczeniu. Z pełnej buty i fałszywej wiary w swe siły na zrezygnowaną i pokonaną jaką emanowali zgromadzeni starcy. Co prawda podejrzewał, że Hiashi zechce wykorzystać to spotkanie do swoich własnych celów, bo nie wierzył, by to on nasłał młodzików z rana. Ale nie zdawał sobie sprawy z tego, że ci starzy idioci aż tak zawierzą swojej iluzji władzy. Przez to, że postawili wszystko na jedną kartę, właśnie wszystko stracili. Gdyby nie pogonił intruzów z rana i gdyby teraz pokajał się przed nimi, to zyskaliby całkowitą władzę na klanem. Ale dzięki ich głupocie i szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, ojciec Hinaty jest teraz mu dłużny, bo właśnie w tym momencie, dzięki Naruto, odzyskał pełną kontrolę nad losem wszystkich Hyuuga. – Wybacz proszę to nieporozumienie, ale powstało ono przez nadgorliwość osób, które nie miały do tego kompetencji.

- Rozumiem. – Odparł Uzumaki, kierując się do miejsca, do którego właśnie dostawiano czwarte krzesło. – Zawsze znajdą się osoby nie znające swojego miejsca w szeregu. – I usiadł, od razu sięgając po przygotowaną herbatę. Czas potrzebny na odpowiednie delektowanie się napojem wykorzystał, by w pełni się uspokoić po nerwówce jaką zafundował mu Hiashi. Oczywiście miało to też dwa inne cele. Po pierwsze chodziło o ponowną ocenę sytuacji w jakiej się znaleźli, bo okazało się, że to nie ze Starszyzną będą się mierzyć i po drugie, okazać szacunek, doceniając wysublimowany smak i aromat naparu.

Przez dłuższą chwilę panowała cisza, którą od czasu do czasu przerywał szelest szat, nerwowo kręcących się członków Starszyzny, którzy doskonale zdawali sobie sprawę, że od teraz ich uczestnictwo w tym spotkaniu stało się całkowicie zbędne.

- Jakie masz zamiary w stosunku do mojej córki? – W końcu Hiashi przerwał przedłużające się milczenie. W odpowiedzi dostał prychnięcie Hinaty, które było jej odpowiedzią na to pytanie.

- Pańska troska o córkę jest trochę spóźniona. – Odpowiedział mu Uzumaki. – Już od kilku dni jest moją żoną.

- Dlaczego nie zapytałeś mnie o zgodę? – Ojciec granatowłosej ewidentnie był wkurzony, ale i zmartwiony, bo doskonale wiedział jaką otrzyma odpowiedź. Tak w sumie, to był nawet zadowolony z takiego obrotu spraw, bo dzięki temu będzie mógł jeszcze bardziej utrzeć nosa Radzie, która wcześniej zmusiła go do odrzucenia starszej córki.

- Nie wiedziałem, że powinienem. – Blondyn nie zawiódł oczekiwań przywódcy klanu Hyuuga. – Odrzuciliście ją jakby była niepotrzebnym śmieciem, więc uznałem, że nie jesteście zainteresowani jej dalszym losem. – Tym stwierdzeniem sprawił Hiashiemu sporo bólu, ale nim ten zareagował, odetchnął głębiej wiedząc, że ulegając tym starcom zrobił dokładnie to o czym wspomniał Uzumaki.

- Masz rację. – Odezwał się, dopiero po tym jak zdołał się uspokoić. – Moje zachowanie tak mogło zostać odebrane. Jednakże byłbym wielce zobowiązany gdybyś uczynił mi tą uprzejmość i zaczął informować o wszystkich ważnych wydarzeniach w jakich z Twojej inicjatywy będzie uczestniczyć Hinata.

- Rozumiem. – Odparł Naruto i zamyślił się. Przez chwilę siedział zatopiony we własnych myślach, ale w pewnej chwili odwrócił się, spoglądając na swoje żony. – Hinata jest w ciąży. – Odezwał się, spoglądając w oczy mężczyzny i nie zdziwił się widząc w nich zaskoczenie, a po chwili złość i gniew, które jednak bardzo szybko zostały zastąpione zrozumieniem i szczęściem.

- Miło mi słyszeć, że moja córka odnalazła swoje miejsce, i że już zaczęła w nim budować swoją przyszłość. – Jego słowa wywołały burzę wściekłości jaka ogarnęła zgromadzoną Starszyznę. Jej członkowie żądali ukarania Uzumakiego za, ich zdaniem wykorzystanie Dziedziczki Hyuuga.

Tę kakofonię oskarżeń przerwało donośne, pełne pogardy prychnięcie, którego autorką była Hinata.

- Głupcy! – Krzyknęła, wstając i robiąc krok do przodu, tak że stanęła u boku męża. – Najpierw pozbawiacie mnie tytułu dziedziczki, a teraz gdy postanowiłam zbudować swoją własną przyszłość, niezależną od waszych zachcianek, to okazuje się, że jednak nadal jestem Dziedziczką. Jesteście zakłamani do takiego stopnia, że już sami nie wiecie co jest rzeczywistością, a co waszym kłamstwem.

Szykowała się na kontynuowanie tej tyrady, ale zamilkła poczuwszy dłoń blondyna na swoim ramieniu.

Naruto - HaremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz