Samurajowie

421 23 2
                                    

Naruto, Sakura, Hinata i Kisara, mimo że już nie spali, to jeszcze wciągali żółtko leżąc w łóżku. Nie chciało im się go opuszczać, bo po prostu wiedzieli, że dzisiaj nigdzie im się nie śpieszy, a poza tym odpoczywali po porannym seksie. Był to pierwszy raz gdy czarnowłosa była świadkiem miłosnych zapasów między trójką państwa Uzumakich. Mimo wcześniejszych obaw na samą myśl o obserwowaniu ich podczas seksu, to jednak musiała przyznać, że ledwo zdołała się powstrzymać przed dołączeniem do zabawy. Na szczęście różowowłosa pokazała jej sposób na rozładowanie napięcia seksualnego jakie w niej narastało z każdą minutą rozgrywającego się obok spektaklu. Obecnie nie tyle wciągali żółtko po seksie, a Himeno po intensywnej masturbacji, co starali się wyrównać galopujące serca i oddechy. Nie spieszyli się, w ciszy ciesząc się swoim towarzystwem. Ta mała orgia miała być swego rodzaju nagrodą po niezwykle udanej wizycie w klanie Hyuuga jak i po wysłaniu listu do rodziców Kisary. W końcu to zrobili i byli wyjątkowo zadowoleni z jego treści co bardzo poprawiło im, a szczególnie czarnowłosej, humory.

- Trzeba by w końcu się ruszyć. – Mruknął blondyn, na którym praktycznie leżały trzy piękne kobiety, dwie jego żony i narzeczona. Co prawda Himeno jeszcze oficjalnie nią nie była, ale już tylu osobom tak została przedstawiona, że sami zaczęli tak myśleć. Nawet sama czarnowłosa miała już trudności z nazwaniem się po prostu przyjaciółką Uzumakich, szczególnie po tym poranku. – Ja wstaję. – Powiedział, próbując się ruszyć, ale musiał zrezygnować, gdy poczuł, że płeć piękna nie ma zamiaru mu tego ułatwiać. – Ech. – Westchnął. – Ktoś za chwilę zacznie się do nas dobijać, jeśli za chwilę nie damy znaku życia.

- Nikt tak nie zrobi. – Odparła Sakura.

- Zgadzam się. – Poparła ją Hinata. – Ciebie za bardzo szanują, Sakury boją się, a mnie – Nie dane było jej dokończyć, bo w tym momencie ktoś zaczął dosłownie walić w drzwi wejściowe.

- Coś mówiłaś, kochanie? – Z ironią w głosie zapytał blondyn, za co dostał z pięści w bark od, co ciekawe, Himeno. – A od Ciebie za co? – Zdziwił się, rozmasowując miejsce uderzenia. Co prawda niezbyt bolesny był to cios, ale przy nich był całkowicie odprężony, więc nawet nie próbował zastosować jakichkolwiek technik obronnych, a to spowodowało, że odczuł go bardziej niż jakikolwiek inny w trakcie bitwy.

- Rusz się i idź sprawdzić kogo to niesie. – Ale wbrew swoim słowom, mocniej wtuliła się w narzeczonego.

- Ech. – Znów westchnął młodzieniec i zaskakując swoje kobiety, za pomocą Kawarimi no Jutsu podmienił się z Hinatą dotychczas blokującą mu drogę do łazienki.

- Ej! – Krzyknęła granatowłosa nie przygotowana na to, że nagle zostanie przygnieciona przez Sakurę i Kisarę. Naruto, tę chwilę zamieszania jakie udało mu się spowodować, wykorzystał do szybkiej ewakuacji z zagrożonego rejonu i trzeba przyznać, że zdążył w ostatnim możliwym momencie, bo jak zamykał za sobą drzwi do łazienki, to odbiły się od nich różnego rodzaju pociski.

Blondyn dość szybko wykonał poranną toaletę, ponaglany regularnie ponawianymi uderzeniami w drzwi wejściowe. Zaczął mieć dość tego kogoś za, jego zdaniem nadzwyczaj niekulturalne zachowanie.

- Jak to dobrze, że wzmocniłem je pieczęciami. – Mruknął, gdy usłyszał kolejną serię uderzeń. Już miał pewność, że ten ktoś na pewno nie jest od Hokage, bo ANBU po prostu pojawiłby się wewnątrz domu, a Shikamaru wiedział, będąc w związku z Temari, że jeśli ktoś tak długo nie otwiera, to najpewniej odpoczywa po porannym seksie. – O co chodzi? – Zapytał, emanując mroczną czakrą Kuramy. Wiedział, że nie powinien tego robić, ale gdy zobaczył zarysowania na wzmocnionym pieczęciami drewnie, to wkurzył się, bo okazało się, że ci idioci walili mieczami w jego drzwi. Spora grupa samurajów odskoczyła od pokrytego czerwoną czakrą demona, który stanął wejściu. Naruto zdziwił się widząc tak rzadko pojawiających się w tych stronach wojowników, ale szybko doszedł do siebie dostrzegając kilka zdobnych lektyk stojących przed wejściem na posesję. Szybko zrozumiał z kim ma do czynienia, bo na jednej z nich siedział wysłany wczoraj sokół. – Samurajowie zostają na zewnątrz. – Odezwał się, rozpraszając czakrę. - A państwa zapraszam do środka. Nie godzi się, by rodzina Kisary musiała ustępować pierwszeństwa swym sługom. – Gdy tylko to powiedział, zobaczył jak uzbrojeni mężczyźni robią się czerwoni z ogarniającej ich wściekłości. Już zrobili grupowy krok, jednocześnie kierując w jego stronę ostrza katan, ale zamarli widząc, że on nie tylko nie okazuje strachu, ale wręcz wykonał podobny krok w ich kierunku. – To mój dom i moje prawa. – Zaczął, patrząc na nich wyzywająco. – Na tym terenie mogę z wami zrobić cokolwiek zechcę i nikt mi złego słowa nie powie. – A odwracając się do uszkodzonych drzwi, dodał. – Za szkody jakie już wyrządziliście mojemu domowi, mogę was zabić i spokojnie pójść zjeść śniadanie. Nie byłby to pierwszy raz i jak sądzę też nie ostatni. – To ostatnie niemal wyszeptał, ale zszokowani jego słowami jak i postawą samurajowie, utrzymywali taką ciszę, że i tak go usłyszeli. Jakkolwiek dostali rozkaz by zastraszyć mieszkającego tu mężczyznę, ale okazało się, że ich samych to spotkało. A najlepsze w tym jest to, że gospodarz nie sięgnął nawet po broń. Skoro samą tylko postawą potrafił zrobić z nimi coś takiego, to zaczęli się pocić na myśl o tym co mogłoby się stać gdyby zdecydował się na walkę.

- To nie będzie potrzebne. – Tę nerwową atmosferę rozwiał głos od strony lektyk. Należał on do dojrzałego mężczyzny, który właśnie z jednej z nich wychodził. Uzumaki natychmiast domyślił się, że ma do czynienia z ojcem Kisary, więc pokłonił się dokładnie tak głęboko jakby witał się z kimś mu równym, ale komu okazuje szacunek.

- Zapraszam Państwa do środka. – A gdy z pozostałych lektyk wyszła dojrzała kobieta wraz z trzema dziewczynkami, dodał. - Zapraszam na drobną przekąskę, właśnie mieliśmy zasiąść do późnego śniadania. – Gdy tylko to powiedział, usłyszał za sobą odgłos szybkich kroków, gdy jego kobiety ruszyły do kuchni, by na szybko przygotować coś do jedzenia.

Gdy prowadził gości do salonu już z daleka widział Sakurę, Hinatę i Kisarę krzątające się po kuchni. Mogło się wydawać, że dziewczyny zmuszone do pośpiechu będą działać bardzo chaotycznie, ale tak nie było. Albo potrafiły dogadać się w biegu albo instynktownie zajęły się każda czym innym, nawzajem się uzupełniając. Okazało się, że ta szybka improwizacja opłaciła się, bo ledwie dotarł do celu, a już Kisara wnosiła pierwszą przekąskę. Tomoya jej ojciec, zamarł widząc swoją córkę zajmującą się szykowaniem posiłku, co dla niego było nie do pomyślenia.

- Kisara. – Odezwał się władczym tonem. – Co ty robisz? To rola służek.

- Wybacz ojcze, ale w tym domu nie ma służek.

- To kim są te kobiety? – Zapytał, wskazując na właśnie wchodzące z kolejnymi daniami żony Naruto.

- Moimi żonami. – Odpowiedział zimnym głosem Uzumaki. – Więc jeśli to możliwe, to prosiłbym by pan ich tak nie nazywał.

- Poligamia? – Zdziwiła się Reina, mama czarnowłosej.

- Co to jest poligamia? – Chórem zapytały ich trzy brązowowłose młodsze córki, wyglądające jak trojaczki Momoka, Yuri i Nene.

- Jeden mężczyzna mający kilka żon. – Odpowiedziała im mama.

- To my trzy mogłybyśmy mieć jednego męża?

-Teoretycznie tak, choć rzadko kiedy to się zdarza. – Tym razem odpowiedział im ojciec.

Naruto - HaremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz