9

397 48 9
                                    

Castiel czuł się dziwnie z faktem, że dom Balthazara był dla niego domem bardziej niż ten rodzinny, ale nie miał na to wpływu - tutaj czuł się bezpiecznie, a w swoim domu nie.

Wszedł jak do siebie, zdjął płaszcz i buty i położył się na kanapie obok siedzącego Balthazara na kanapie, szybko kładąc głowę na jego kolanach.

Balthazar uśmiechnął się i splótł ich dłonie, jednak szybko spoważniał, widząc podbite oko Castiela. Okład od Deana zmniejszył opuchliznę, ale jej nie zniwelował.

— Kto cię uderzył? — spytał, słyszalnie pragnąc wymierzyć temu komuś sprawiedliwość.

— Ojciec. Po tym jak zawiesił mnie na miesiąc.

Balthazar wstał, odpychając Castiela bok.

— Koniec tego — stwierdził, ruszając w stronę wyjścia. — Tato, pożyczam auto!

Castiel dogonił go i zatrzymał. Wiedział, że Balthazar się martwi i chce, żeby to się skończyło, ale nie pomoże mu w ten sposób. 

— Co robisz? — spytał, czując, że robi mu się słabo. 

— Wcześniej nie pozwalałeś mi go tknąć i masz efekt. Dam mu nauczkę...

— Nigdzie nie jedziesz — powiedział, starając się brzmieć stanowczo, chociaż nie było to łatwe w obecnym stanie. 

— Owszem, jadę — stwierdził, łapiąc kurtkę, a Castiel złapał go za rękę i spojrzał mu wściekle w oczy.

— Przysięgam, że jeśli wyjdziesz przez te drzwi, wyprowadzę się.

— I gdzie pójdziesz?

— Mam dwójkę przyjaciół, którzy mnie przenocują. Starczy do ustabilizowania się.

— Charlie i kto? — spytał, ale odpowiedz nasunęła się szybciej niż dokończył wypowiadać ostatnie słowo. — Dean? — Castiel przytaknął i podparł się o komodę, aby nie stracić równagi. Akurat teraz, poważnie?. — Nie pozwolę ci nocować u tego homofoba, zapomnij.

— Nie proszę cię o pozwolenie. On w przeciwieństwie do ciebie był dziś przy mnie. Stanął w mojej obronie. Gdyby nie on, ojciec nie zatrzymałby się na podbitym oku.

Balthazar zaśmiał się cicho. No jasne. Jak mógł być taki naiwny? Czemu Castiel spędziłby dwa dni sam na sam z nowym chłopakiem ze szkoły, skoro nie liczyłby na nic więcej? 

— On ci się podoba, prawda? Wróciłeś do mnie, żeby się w nim nie zakochać? Dlatego umówiłeś go z Charlie?

— Balthazar, on jest hetero!

— To, że on cię nie pokocha nie znaczy, że ty nie pokochasz jego.

Castiel zaklął i ujął jego twarz, zmuszając go do spojrzenia sobie w oczy.

— Kocham ciebie, rozumiesz? — prawie krzyknął. — Tylko ciebie. Nie waż się więcej w to wątpić.

Balthazar odwrócił wzrok, ale mimo to wyłapał, że Castiel się zachwiał i złapał go, zanim ten upadł.

— Cas?

— Możemy usiąść? — poprosił, a Balthazar przytaknął, odwiesił kurtkę, zostawił kluczyki na komodzie i zaprowadził go na kanapę. Teraz był na siebie zły, że nie zauważył, co dzieje się z Castielem w tej konkretnej chwili. Owszem, było lepiej niż jeszcze rok temu - napady były rzadsze, a Castiel był w stanie je minimalizować, ale to wciąż nie był taki komfort, na jaki zasługiwał i nad jakim pracował ze swoim terapeutą.

Szkoła Miłości [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz