Dean może i nie był żadnym specem od włamań, ale mimo to doskonale wiedział, że uruchomienie się alarmu oznacza kłopoty. Może i nie było czerwonych światełek jak w filmach, ale były dźwięki. Piszczące dźwięki. Głośne i wyraźne. One nie mogły zwiastować niczego dobrego.
— Spierdalamy stąd. Już! — krzyknęła Bela, jakby na potwierdzenie dobrego i dość jasnego myślenia chłopaka.
Rzucili się w stronę wyjścia. W którymś momencie zaczął gonić ich ochroniarz, ale dzięki temu, że Dean biegał minimalnie szybciej niż i tak szybko biegająca Bela i do perfekcji opanował błyskawiczne odpalanie motoru, Bela zdążyła wskoczyć na motor i objąć go w pasie, zanim ochroniarz (czemu oni zatrudniali starych i grubych ludzie - naprawdę, to nie miało przecież sensu?) zdążył ich dogonić, a Dean od razu wcisnął gaz, dzięki czemu zdołali uciec.
Nie na długo.
— Dean, gliny! — ostrzegła go Bela.
Nigdy nie wpadła. Robiła to od cholernych trzech lat i jeszcze nigdy nie została złapana przez policję. To nie mogło zdarzyć się teraz do jasnej cholery!
— Ogarnę to — zapewnił. — Trzymaj się mocno — ostrzegł i odbił motorem w pole. Radiowozy przyśpieszyły, próbując nadgonić asfaltową drogą, jakby doskonale wiedzieli, w którym miejscu ta dwójka wyjedzie z pola. Dean dodał gazu widząc to i dzięki temu wrócili na drogę przed policjantami.
— Coś słabo ci idzie!
— Więcej wiary we mnie!
Dean zaczął manewrować między posesjami, chcąc zgubić policyjny ogon. Wjeżdżał w małe uliczki, gdzie samochody nie miały prawa się zmieścić. Krzyczał przy tym z radości, jakby to była jakaś gra. Zyskali w ten sposób kilka minut w stosunku do goniących ich radiowozów. Nie chciał jednak ryzykować, dlatego aż do domu Beli pędził jak na złamanie karku. Bela otworzyła bramę, a Dean wjechał motorem do garażu, bo nawet bez jej polecenia doskonale wiedział, że zostawianie go teraz na zewnątrz byłoby ryzykowne.
Zaczął się śmiać, gdy wyłączył silnik. Wiele spodziewał się w swoim życiu, ale nie ucieczki przed policją. Nie wierzył, że udało mu się zgubić pościg. Jego pierwszy w życiu pościg i udało mu się uciec. Był z siebie dumny. Miał nadzieję, że Bela też jest z niego dumna.
— Dobra robota z tym pościgiem — pochwaliła go. — Gdzie się tego nauczyłeś?
— Z filmów.
No oczywiście... jakiej innej odpowiedzi mogłaby się spodziewać?
— Masz to? — spytała, a Dean z dumą wymalowaną na twarzy wyjął kryształ z kieszeni swojej skórzanej kurtki.
— Dużo to warte? — zapytał z czystej ciekawości.
— Z twoimi oczekiwaniami finansowymi mógłbyś przez kolejne dwadzieścia lat nie pracować. Albo nawet dłużej.
— Czyli dużo — podsumował.
— Daj mi to.
— A dostanę buziaka? — poprosił, na co Bela wywróciła oczami, ale go pocałowała.
Miała wielu chłopaków, wielu zabierała na akcje, ale Dean wydawał się czerpać z tego wszystkiego największą frajdę. On się tym wszystkim po prostu bawił. Zachowywał się jak dzieciak - na przykład dzisiaj podczas ucieczki przed pościgiem wielokrotnie krzyczał z radości. Niby niepoważne, ale to sprawiało, że i ona się uśmiechała, przez co coraz bardziej jej się to wszystko podobało. Lubiła akcje z Deanem być może bardziej niż powinna. Być może zaczynała lubić Deana bardziej niż powinna. Pierwszy raz poczuła z kimś faktyczne przywiązanie. Chyba sama wpadła we własną pułapkę.
CZYTASZ
Szkoła Miłości [Destiel AU]
FanficPo adopcji przez przyjaciela rodziny, Dean i jego brat Sam przeprowadzają się do miasteczka w innym stanie i zaczynają uczęszczać do nowej szkoły. Zbuntowany Dean szybko pakuje się w kłopoty, z których nieoczekiwanie wyciąga go tajemniczy Castiel.