*Narrator*
Od rana wszyscy nie mogli się doczekać imprezy. Każdy był ciekawy jak to będzie wyglądało. Dorośli podjęli, że będą mieli na oku młodzież, ponieważ większość z nich na pewno będzie piła chociaż im się to nie za bardzo podobało. Ale sami wiedzą jak to jest ich wieku. Chociaż nie wszyscy z nich w młodości pili. Chociaż w małżeństwie Snape'ów oboje w młodości pili. To ich młodszy syn pije jedynie piwo kremowe w przeciwieństwie do starszego brata. Ale każdy jest inny. Przynajmniej mają pewność, że nie zostaną dziadkami. Chociaż Jeremy dał radę popsuć wszystkim dorosłym humor. Informując, że nie wiadomo przecież co ci wyprawiają w Hogwarcie. Ale nikt już to nie komentował żeby nie było.
*pov. Harry'ego*
Po jakimś czasie gdy byłem już gotowy to zszedłem na dół gdzie miał czekać już na mnie Blaise. Który poinformował mnie, że są jako pierwsi z młodzieży bo nikt inny jeszcze się nie pojawił a w sali są już co nie którzy opiekunowie. Ale mnie to jakoś za bardzo nie zdziwiło, ponieważ bardzo dobrze znałem swoich rodziców i wiem że ci będą mieli nas na oku. Żebyśmy nic nie zrobili. Gdy weszliśmy do środka. To od razu udaliśmy się w odpowiednim kierunku. A mój tata nas poinformował, że ojciec przegrał zakład, ponieważ wstawiał, na to, że to Charlus z Thalią przyjdą jako pierwsi. Co spowodowało śmiech.
*Pov. Blaise*
Po jakimś czasie pojawili się inni i rozpoczęła się impreza sylwestrowa. Która na prawdę była cudowna. Nawet lepsza niż te które co roku odbywały się w posiadłości Malfoy'ów. Czas mi i innym mijał tak szybko, że nawet nikt nie zauważył jak miała w końcu wybić północ. Gdyby nie zegarek to by było. Ale i tak zastanawiałem się jak to możliwe, że Harry ani razu nie chciał odpocząć przeciwieństwie do reszty naszych przyjaciół. Byliśmy jedyną parą z młodzieży która cały czas oprócz kolacji tańczyła. I ani chwili nie marudziła, że ich nogi bolą. Gdy przestałem o tym myśleć to wyszliśmy do ogrodu gdzie znajdowała się reszta. Tam po chwili został wystrzelone fajerwerki. Gdy pokaz się skończył. To wróciliśmy do domu ale dalej się zabić. Po drodze zatrzymali nas rodzice mojego słodziaka ponieważ chcieli mu się o coś zapytać. Dlatego też zostawiłem ich samych. Ale ten po chwili mnie dogonił i wyznał mi o czym rozmawiali. Okazało się, że ci się trochę zmartwili, że my ani chwili nie poszliśmy odpocząć. Na co mój misiaczek, że nie czujemy się zmęczeni. Takim sposobem mogliśmy dalej tańczyć.