Perspektywa Blaise
Nadal nie mogę uwierzyć, że Harry mnie zdradzał z Markusem. Gdy szedłem do Wielkiej Sali z Draconem to usłyszałem rozmowę Cho z bliźniaczkami Patil. Ta chwaliła im się, że wszystko poszło zgodnie z planem i że uwierzyłem, że Harry całował się Markusem. Przecież sam widziałem. Na co jedna z bliźniaczek że jak nie on to kto. Na co wtedy Cho, że to ona całowała się Markusem i rzuciłq zaklęcie iluzji abym myślał że to Harry. Gdy to usłyszałem to aż się załamałem. A po mnie Dracona wiedziałem, że wszystko schrzaniłem. A ja mu się nie dziwiłem. Przecież od razu uwierzyłem, że to Harry i z nim zerwałem. Nie pytając go nawet z kim spędzał ten czas. Gdy wszedłem do Wielkiej Sali to od razu udałem się do stołu węży aby móc poczekać na przybycie innych. Ale nigdzie nie było widać Snape'ów. A po minach co niektórych dobrze wiedziałem, że nic mi nie powiedzą.
Perspektywa Josha
Gdy z kuzynem wychodziłem z Wielkiej Sali zatrzymał mnie Blaise. Byłem bardzo ciekawy o co mu chodzi. Tak samo jak Oriona. Po tym co zrobił Harry'emu mam ochotę złamać mu nos. Jak się okazało to ten wie, że to nie był w tedy Harry i chciał go przeprosić. Na co ja, że za późno, ponieważ ten z Charlusem wrócili dzisiaj do domu. Gdy ten to usłyszał to myślał, że my z niego żartujemy. Ale zrozumiał, że jednak nie. A ja po chwili jeszcze dodałem, że nie wiem czy ten w ogóle chce go widzieć. Było widać, że go to zabolało. Ale jakoś się tym nie przejąłem, ponieważ ten zranił mojego kuzynka. I wraz z Orionem udałem się w dalszą drogę. Dobrze wiedziałem, że nie uda mu się przenieść do posiadłości wujków bo ci o to zadbali. A ja im się nie dziwiłem.
Perspektywa Blaise
Nie mogę w to uwierzyć. Od razu udałem się do dormitorium aby napisać list do Harry'ego mam nadzieje, że ten go od czyta i może mi wybaczy. Ale nigdy nic nie wiadomo. Przez resztę dnia żałowałem tego jak się zachowałem. Mając nadzieje, że wszystko się dobrze skończy. Ale nie wiem, ponieważ dowiedziałem się, że ci na pewno zablokowali mi dostęp do posiadłości. A ja im się nie dziwiłem. I nikt na tą chwilę nie chce pomóc.
