Siedziałam na łóżku bezczynnie patrząc w ścianę, tak było od tygodnia. Nikt nie mógł do mnie dotrzeć, a może to ja nie chciałam by to zrobili?
Dużo osób próbowało ze mną porozmawiać:
Tata, Kira, Sarah, Angela, Jacob, a nawet załamana Bella, zaczęła się martwić moim stanem. Nie mogłam nic poradzić, czułam pustkę, jakby ktoś brutalnie wyrwał mi serce. Wizje, przeczucia, koszmary wcale w tym nie pomagały. W snach widziałam twarz Jaspera, co powodowało większą tęsknotę.
Powoli podniosłam się z łóżka i podeszłam do biurko, gdzie stało nasze zdjęcie. Wzięłam w je dłonie i pozwoliłam łzą płynąć po moich policzkach
Byliśmy tacy szczęśliwi, a jeden moment musiał to wszystko popsuć.
Wytarłam łzy rękawem, bluzy Jaspera, której mimo nalegań taty, za nic nie chciałam zdjąć. Postanowiłam sobie , że będę ją nosić tak długo, aż przestanie NIM pachnieć. Jego zapach przynosił chwilowe ukojenie.
Nawet nie wiem kiedy ścisnęłam ramkę mocniej i stało się, pękła, kalecząc mi dłonie. Ból by niesamowity , ale nie wydałam żadnego dźwięku, tylko przypatrywałam się kroplą krwi spadającym na dywan
Wtedy do pokoju weszła Kira, od razu zauważyła małą kałuże krwi i podbiegła do mnie, delikatnie chwytając mnie za ręce
-Hope, coś ty zrobiła, chodź do łazienki, trzeba to opatrzeć- i nie czekając na moją odpowiedź , zaciągnęła mnie do łazienki, gdzie zaczęła szukać apteczki, wcześniej przykładając mi chusteczki do dłoni .
Kiedy ją znalazła, zaczęła przemywać rany wodą utlenioną:
-Hope, niektóre z nich trzeba zszyć, musimy jechać do szpitala-powiedziała zmartwiona Kira
-Okej-odezwałam się poraz pierwszy od tygodnia
Dziewczyna chwyciła torebkę i ruszyłyśmy na dół, gdzie na szczęście nikogo nie było.
20 minut później
Dojechałyśmy do szpitala, nie byłam zadowolona, szczerze to nienawidziłam szpitali, może nie samych budynków i lekarzy, ale tego zapachu, atmosfery . No i przez stronę banshee czułam masę śmierci lub zbliżających się do tego .
Szłam za Kirą, która zgodnie z wskazówkami w recepcji zaprowadziła mnie do biura dr Williamsa, które kiedyś należało do dr.Cullena
Lekarz przywitał się i zaczął zszywać mi rany na dłoniach. Po 10 minutach wszystko było skończone i mogłam wrócić do domu.
Przed wyjście z samochodu Kira, złapała mnie za nadgarstek.
-Hope, wiem , że cierpisz i nie będę ci mówić bzdur ,,wszystko będzie dobrze'' i tym podobne, tylko chcę żebyś wiedziała , że zawsze możemy pogadać, za dwa tygodnie moja rodzinna i reszta gangu wilkołaków-na te słowa zamarłam- tak , dowiedziałam się prawdy 3 dni temu, nie jestem zła, ale wracając , organizujemy ognisko, tata powiedział , że jak chcesz możesz przyjść
-Może, napiszę ci -szepnęłam cicho, na co się uśmiechnęła i puściła, mój nadgarstek, pozwalając mi odejść, machając na pożegnanie
Kiedy weszłam do domu, zobaczyłam tatę siedzącego na fotelu, który kiedy mnie zobaczył poderwał sie szybko
-Hope, tak się martwiłem, zobaczyłem krew
-Jest okej tato, uderzyłam się =pokazałam mu zabandażowane ręce
Tata lekko się uśmiechnął, zapewne przez to , że się odezwałam i że przywiozła mnie Kira.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi, tata poszedł je otworzyć a ja pobiegłam na górę, żeby położyć się.
Już przymykałam oczy, kiedy usłyszałam znajomy głos Sarah
Podniosłam się do siadu, w momencie, w którym weszła do pokoju, wyglądała na złamaną
Usiadła koło mnie nic nie mówiąc, ale zwiesiła głowe, w końcu się odezwała, a te kilka słów znów doprowadziło mnie do łez
-Wyjeżdżam z Forks, i nigdy już nie wrócę
Zanim zdążyłam coś powiedzieć, wybiegła z pokoju a następnie z domu.
Zaniepokojony tato, wszedł do pokoju, a ja powiedziałam roztrzęsiona przez kolejne łzy
-Sarah wyjeżdża
Pokiwał głową i lekko mnie przytulił...CDN
(tradycja: sorki za błędy)
ZuzuRiddle
CZYTASZ
Obiecaj Mi | Jasper Hale [2]
VampirePo sytuacji z Jamesem, myślałam , że nareszcie będziemy mieć spokój. Nie wiedziałam jak bardzo się myliłam, ale tak chyba jest zawsze, bo w końcu ,,wszystko co dobre szybko się kończy'' Nazywam się Hope Swan i zapraszam cię na drugą część mojej pokr...