Mistrzostwa Świata w Quidditch'u

2.3K 92 16
                                    

Nayra siedziała na drewnianym parapecie opierając głowę o szybę. Patrzyła na piękny zachód słońca. Fioletowy mieszał się z pomarańczowym, powoli przechodził przez róż, na końcu wpadając w odcienie granatu. Na samym środku nieba, widniała wielka półkula ciągnąca za sobą w dół, żółć. Czekała, aż na niezwykle czyste niebo wstąpią jasne punkciki łączące się w fascynujące gwiazdozbiory.

Nayra kochała astrologię i gwiazdy. Interesowała się także quidditch'em oraz magicznymi zwierzętami. Nie trudno było się domyślić, iż jest wielką fanką tego sportu. Cały jej pokój obwieszony był plakatami różnych drużyn, w tym jej. Weasley była najnowszym nabytkiem Zjednoczonych z Puddlemere. Pomimo swojego młodego wieku grała zawodowo i niejednego zawodnika drużyny mogła zrzucić z miotły. Oczywiście nikt poza rodzicami Nayry o tym nie wiedział.

- Nayra, mogłabyś chociaż zejść przywitać się z bratem! - Usłyszała krzyk Molly z dołu. To nie tak, że się nie lubili, mieli raczej słabe relacje.

Dziewczyna zeszła na dół uprzednio wpychając swój strój Quidditch'a do torby. Drużyna Irlandii wygrała z Bułgarią, więc jej skład musiał grać jutro w finale. Zeszła na dół z książką w dłoni. Przywitała się niechętnie z bratem i podeszła do stołu.

- Jutro jedziemy na Mistrzostwa Świata w Quidditch'u, mamy bilety! - Oznajmił Arthur, oczywiście były to bilety w pełni opłacone przez Nayre.

- Ale super! - Krzyknęli bliźniacy.

Dziewczyna tego dnia mało zjadła, bo stres zżerał ją od środka. Nie pokazywała tego, ale nie chciała zawieść drużyny. Szybko weszła do pokoju i opadła zmęczona na łóżko. Zawinęła się w naleśnik i poszła spać.

Następnego dnia wszyscy wstali wcześnie. Bliźniaczka Rona już parę godzin przed nimi znalazła się na stadionie. Przygotowywała się do meczu, jako ścigająca mogła wbić bardzo dużo bramek. Viktor oczywiście poprosił ją o starcie Irlandii w proch przez co stresowała się jeszcze bardziej. Kiedy usłyszała głośny głos Ministra Magii cała blada wsiadła na miotłę, czekając na znak komentatora, że mogą ruszać.

- A oto przeciwnicy Irlandii, Zjednoczeni z Puddlemere! - Po stadionie rozniósł się krzyk. Po trybunach przeszły krzyki wiernych fanów, w tym Oliver'a Wood'a. - Oraz ich najnowszy nabytek, nowa ścigająca oraz jedyna dziewczyna w składzie, Nayra Weasley! - Krzyknął ponownie.

Dziewczyna wystartowała wlatując pomiędzy zawodników swojej drużyny. Wzrokiem odszukała rodzeństwo, które stało wryte w ziemię. Uśmiechnęła się wrednie i podleciała na swoją pozycję. Piłki zostały wypuszczone na boisko. Zawodnicy ruszyli do gry.

- I ruszyli! - Po raz kolejny rozległ się krzyk komentatora.

Nayra omijała tłuczki odbierając kafel od przeciwnika, podlatując zmieniła nagle kierunek i trafiła pierwszego gola. Z każdym golem było coraz trudniej, ponieważ dziewczyna nie chybiła ani razu, przez co zawodnicy przeciwnej drużyny uznali ją za największe zagrożenie. To właśnie w strone Nayry posyłali najwięcej tłuczków. Niektóre trafiały wytrącając ją z lotu.

- 300:100 dla Zjednoczonych z Puddlemere! Nawet gdyby Irlandia złapała znicza nie wygrają! Miażdżącą przewagę zawdzięczamy nowej ściągającej!

Nagle rozległ się okrzyk radości. Nayra obejrzała się za siebie i zobaczyła szukającego swojej drużyny ze zniczem w dłoni. Rzuciła miotłę na ziemię i wbiegła w rozentuzjazmowany tłum. Wszyscy razem podnieśli wysoko puchar Quidditch'a. Nie przejmowała się w tej chwili poobijanym ciałem. Cieszyła się razem z innymi wykrzykując imię szukającego.

Po ukończonym meczu poszła szukać namiotu rodzeństwa. Kiedy go zauważyła wbiegła do środka, a Ginny rzuciła się na starszą siostrę. Kiedy udało jej się uwolnić poszła szukać drużyny, która wręcz płakała ze szczęścia. Po drodze zderzyła się z kimś.

- Wybacz! - Przeprosił podnosząc się z ziemii. Dopiero teraz spojrzał na kogo wpadł. - Nayra Weasley! - Krzynął i zaszkliły mu się oczy. - To najpiękniejszy dzień mojego życia, mam twoje zdjęcie na ścianie! Mogę autograf?!

- Jasne! - Zaśmiała się i podpisała zdjęcie. Oddała długopis w ręce chłopaka, objęła go ramieniem i poszła.

- Już nigdy nie wypiorę tej bluzy. - Powiedział nie dowierzając w to, co właśnie się stało.

Więcej niż Quidditch |Oliver Wood|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz