17. Kac morderca nie ma serca.

1.3K 118 150
                                    

Wszystkiego najlepszego z okazji walentynek, kociaki♡

***

Alkohol nigdy nie był po stronie człowieka. Obierał ze wstydu, rozplątywał języki i pchał w nieodpowiednie, nieprzemyślane decyzje. A po wszystkim zostawiał kaca, tego fizycznego, jak i zarówno moralnego. Nie dość, że narobił tyle szkód, to jeszcze zostawiał niepożądane skutki. Nic dobrego.

A mimo to tego wieczoru czułam się dobrze, gdy niemal przysypiałam w ciepłym samochodzie Rafaela. Nie miałam pojęcia, jakim cudem udało mu się mnie wziąć z tego klubu, ale byłam mu w duchu wdzięczna. Jakoś zdołał rozdzielić mnie z alkoholem, a więc brawa dla niego. Słyszałam nie raz jak klął pod nosem, co powodowało tylko mój figlarny uśmiech. Musiał się użerać z nawaloną dziewczyną.

- Za co było pite? - spytał mnie nagle brunet, jednocześnie gasząc stacyjkę.

Czyli dojechaliśmy. Burknęłam coś pod nosem i wyswobodziłam się z pasów, aby następnie wysiąść z samochodu. Zachwiałam się niebezpiecznie, ale szybko chwyciłam się samochodu, więc utrzymałam równowagę. Rafael szybko pojawił się przede mną, zerkając na mnie z pobłażaniem. Przekręciłam na niego oczami, myśląc o tym, jakie to wszystko było pokręcone. Jeszcze miałam w sobie zbyt dużo procentów, aby żałować obecnej sytuacji.

- Za to kurewskie życie - wręcz splunęłam tymi słowami, odbijając się od samochodu.

Naprawdę nie wiedziałam, co robię. I nie wiedziałam również, gdy podeszłam blisko Rafaela, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej. Spiął się maksymalnie, zaglądając w moje oczy z ogromną siłą, jakby próbując coś we mnie dostrzec. Chciał wykorzystać to, że byłam pijana, aby znaleźć coś, dzięki czemu by mnie zrozumiał. Wyczułam pod palcami jego napięte mięśnie, przez co zalał mnie niewytłumaczalny gorąc, a gdy jego piękne, ostre perfumy wdarły się do moich nozdrzy, coś w dole brzucha mnie ścisnęło. Niepożądane emocje zalały moje ciało w tempie ekspresowym, lokalizując się w moim żołądku. Rafael chwycił swoją dłonią mój kark, lekko się nade mną nachylając. Prąd przeszył moje otępiałe ciało, gdy jego palce wbiły się w moją skórę, a jego oddech owiał mój policzek.

Wtedy to ja stanęłam na palcach, aby być nieco wyższa i aby łatwiej mi było do niego sięgnąć. Jednak nie zbliżyłam się do jego ust, a ucha, aby wyszeptać jedno zdanie. Czułam jak się spinał, jak trzymał mnie za kark, ledwo trzymając nerwy na wodzy. Brawo za wytrzymałość i wytrwałość. Widziałam, że ledwo panował nad tym, aby się nie ruszyć. Ja sama nie byłam lepsza. Aktualnie roznosiły mnie sprzeczne emocje, mącąc mi w głowie. Traciłam zmysły od tej bliskości, jak i zarówno jego zapachu, który był pobudzający. Serce uderzało mi szybciej, a moje kończyny stały się wiotkie, iż ledwo się utrzymywałam. A mimo to miałam siłę, aby sobie z nim pogrywać.

- Pamiętasz, że mieliśmy trzymać dystans? - spytałam szeptem wprost do jego ucha. Widziałam jak jego żuchwa się poruszyła, gdy mocniej zacisnął szczękę. - Och, Rafael. Chyba nie tracisz kontroli? - dodałam prowokacyjnie, oblizując spierzchnięte wargi i niby całkiem przypadkiem zahaczając wargą o jego ucho.

Nie miałam pojęcia, co we mnie, do cholery, wstąpiło? Chciałam się odegrać na zmarłym chłopaku za to, że mnie zdradził? Czy może czułam się tak rozbita i potrzebowałam czyjejś uwagi, aby zagłuszyć jakoś te miażdżące poczucie żalu. A może po prostu moja nienawiść do tego chłopaka była równie mocna, co pożądanie... Nie powinnam tego czuć, ale byłam tylko dziewczyną, a Rafael piekielnie przystojnym dupkiem, przy którym zbyt często zdarzało mi się tracić kontrolę. Ja naprawdę byłam mocno pijana, skoro dopuszczałam do siebie tak abstrakcyjne myśli.

DIMNESS IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz