7

104 14 2
                                    

Przytulił lekko i szybko Jimina jak w tamtą Noworoczną noc. - Skoro Ty nie miałbyś oo co wracać, to ja tym bardziej.. - szepnął mu do ucha. Zastanowił się chwilę. -Chcesz wrócić? -młodszy spojrzał na gwiazdy, które było widać pomiędzy gałęziami drzew. Taehyung nie widział, czemu i był taki spokojny. Może przez granie świerszczy? A może, dlatego że Jimin był obok? Chyba bardziej obstawiałby tę drugą opcję. - Jeżeli chcesz.. Możemy tu zostać.

Park spojrzał na niego. Był lekko zdziwiony tą propozycją, ale chyba powinien się już przyzwyczaić do tej dziwności Taehyunga.

- Wracajmy..- szepnął i wstał. Zaraz za nim Kim.

Chłopcy wrócili do domu. W domu zarówno państwo Kim, jak i Park ucieszyli się z powrotu Tae, ten widok rozrywał Jiminowi serce, gdyby nie to, że byli tu wszyscy tutaj, to młody Park na pewno rzuciłby się z pięściami na Taehyunga. Od najmłodszych lat rodzice starszego z chłopców powtarzają mu te same pytania.

Czemu nie możesz być taki jak Tae?

Czemu nie bierzesz przykładu z Tae?

Czemu to Taehyung nie może być naszym synem?

To ostatnie bolało najbardziej. Właśnie przez to pytanie znienawidził młodszego.

Państwo Park nigdy nie wspierali Jimina, gdy tego potrzebował, za to Tae miał wsparcie swoich rodziców, jak i jego. W oczach rodziców Jimin nigdy nie zobaczy się jako ten dobry czy najlepszy. Smutny chłopak włożył razem w kieszenie i poszedł do swojego pokoju.

Taehyung zagryzł wargę, ale postanowił się w końcu odezwać. - Dlaczego..ciociu, wujku, dlaczego tacy jesteście dla Jimina?.. - spuścił głowę na dół i wlepił wzrok w swoje nowe buty.

Pytanie starszego ciągle chodziło mu po głowie. Czy naprawdę jest tak, jak widział to brunet? Naprawdę kochali Taehyunga bardziej od Jimina?..

Gdy tylko pomyślał, że mogłaby to być prawda, bolało go serce. Kłuło go niemiłosiernie.

- Tacy to znaczy jacy?- spytała zdziwiona pani Park.

- Bezuczuciowi, zimni, niewspierający- doprecyzował chłopak.

- Ma to na, co sobie zasłużył- pan Park oburzył się na słowa chłopaka.

- A poza tym jest leniwy, lekceważy wszystko i wszystkich, ostatniego czasu nie interesuje go nic innego niż Hyumin, obydwoje, mamy już tej dziewczyny dość- wyjaśniła pani Park.

- Czyli jest taki jak wy i to wam przeszkadza?- Tae nie rozumiał tej sytuacji.

- Taehyung.. - zdziwiła się pani Kim. Przecież zawsze był takim grzecznym, zawsze lubił Parków.

- Co Taehyung? No co Taehyung? - prychnął w stronę mamy - Wy też tego nie widzicie? Przecież każdy zasługuje na trochę czułości.. Miłości.. Jiminssi też! - pierwszy raz odezwał się tak bezczelnie do swojej mamy.

Ale taka była jego zdaniem prawda. Państwo Kim przyjaźnili się z Parkami od zawsze, ale nigdy nie zauważyli, co się dzieje, albo nie chcieli. Dla Taehyunga to było oburzające.

Pokręcił tylko głową na boki w niezadowoleniu i poszedł do pokoju Jimina. Nikt z dorosłych nie śmiał się już odezwać.

- Hej Jiminssi.. - powiedział cicho srebrnowłosy.

Jimin siedział na swoim łóżku i patrzył na Tae. Taehyung nie umiał wyczytać jakie emocje teraz towarzyszą starszemu. Jedyne co zauważył to zaschnięte strużki łez na jego policzkach i nosie.

- Możesz mnie uderzyć, jeżeli chcesz.. - młodszy zrobił parę kroków w stronę bruneta i spojrzał gdzieś w bok na podłogę. Był przygotowywany na ciosy. W końcu Tae „zabrał” mu rodziców, zasłużył sobie.

- Tae mogę szczerze powiedzieć, że byłeś moim najlepszym wrogiem i jedynym przyjacielem- Tae był w szoku, na początku myślał, że Jimin jest chory, ale gdy na niego spojrzał, to stanął przestraszony. Jego Jiminssi leżał w kałuży swojej krwi.

𝑯𝒐𝒘 𝑻𝒐 𝑻𝒂𝒌𝒆 𝑶𝒇𝒇 𝒀𝒐𝒖𝒓 𝑴𝒂𝒔𝒌 ༄𝐊𝐭𝐡 × 𝐏𝐣𝐦༄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz