17

96 17 0
                                    

- To przez to, że wiem? - zapytał brunet. Odpowiedziała mu jednak cisza.

Taehyung przekręcił się do niego twarzą. Patrzył się na tą Jimina w milczeniu.

- Czyli tak. - westchnął i przygryzł wargę. Myślał jak wyjść z tej niekomfortowej sytuacji.

- Dobra macie ten śpiwór, bo widzę, że zaczyna wam odbijać - Kook przerwał to, co mogło się dopiero wydarzyć.

Chłopcy nic już nie mówili i poszli spać. Następnego dnia spakowali wszystkie rzeczy i czekali na ciocię Jungkooka. Pomiędzy Tae a Jiminem nadal panowała nieprzyjemna atmosfera.

Jimin i Tae wrócili do domu. Taehyung omijał rozmów ze starszym, przez co Jimin znowu zaczął czuć się niechciany. Rodzice chłopców zauważyli tę sytuację, nawet próbowali pomóc, ale nikt nie wiedział, co ugryzło Tae. Jimin jak to on, przestał współpracować z psychiatrą, przez co zaczął izolowywać się od ludzi.

Młody Kim szedł właśnie do szkoły. Dzień zapowiadał się na spokojny, może prócz testu z Historii. Nie cierpiał tego przedmiotu. Znał tylko jedną osobę, która go uwielbiała. Od jakiegoś czasu ta osoba nie była już brunetem, tylko rudzielcem i szczerze pasowało mu to.

Powolnym krokiem Taehyung przekroczył próg budynku szkoły. Pierwsza lekcja - Fizyka.

Tae, który obecnie był szatynem, bo cały kolor zwyczajnie zszedł z jego włosów, usiadł w ostatniej ławce pod oknem.

Rudowłosy i szatyn nie należeli do tej samej klasy, byli w równoległych, młodszy - A, klasa z najlepszymi ocenami i starszy - B, ta klasa z ocenami zaraz po nich w rankingu szkolnym.

Czarno włosy większość lekcji wyglądał za okno, gdzie klasa B miała w-f na orliku szkolnym. Oczywiste było, że po prostu zerkał na wbijającą gole rudą wiewiórkę, z którą od kempingu trzymali się.. Na dość spory dystans. Mogło się wydawać, że oboje tego po prostu chcą najbardziej, ale prawda była taka, że każde z nich myślało, że tego chce drugie.

Jedynym momentem, kiedy byli blisko siebie to wtedy gdy mijali się na przerwach. Jimin już nie raz próbował porozmawiać z Tae, ale za każdym razem kończyło się to tak samo. Zostawał spławiany, ale tchórzył i odchodził. Gdy byli mali, to Tae starał się o względny starszego, a teraz, to Jimin z marnym skutkiem stara się z nim rozmawiać. Czy to nieśmieszne?

Podczas przerwy obiadowej Taehyung zawsze siedział na orliku szkolnym. Zazwyczaj nikogo tam nie było, jeżeli on sam kogoś nie przyprowadził ze sobą, więc mógł siedzieć tu dowoli, bez zaczepek starszych klas i przesłodzonych dziewczyn, które próbowały go poderwać. Może i miał przystojną twarz i delikatne rysy, ale niestety drogie panie nie ranga dla was. Za każdym razem po prostu zbywał je w grzeczny sposób, w ostateczności mówił wprost, że nie interesują jego osobę ich durne zaloty.

Siedział w pół cieniu na murawie, słuchając muzyki i jedząc jakieś ciastka, które kupił w szkolnym sklepie.

Nagle Tae poczuł, że ktoś wyjął mu jedną słuchawkę z ucha, odwrócił głowę w kierunku tego kogoś i zobaczył Jimina, ale nie takiego zwykłego, a zapłakanego.

- Tae proszę, porozmawiaj ze mną, mam dość tej ciszy, boje się, że Cię tracę. Nie chcę Cię stracić. -

Taehyung był zdziwiony złym stanem psychicznym przyjaciela.

- No, chyba że chcesz, abym odszedł, to odejdę i przestanę być problemem dla wszystkich.

Taehyung złapał rękaw Jimina i ściągnął rudego na dół, posadził go obok siebie. Zgarnął mu włosy z czoła i otarł całą twarz. - Myślałem.. Spojrzał na smutną twarz starszego. Jedno jest pewne, nie dokończy tego. Chyba nie dokończy - Dobra, nieważne co myślałem..

𝑯𝒐𝒘 𝑻𝒐 𝑻𝒂𝒌𝒆 𝑶𝒇𝒇 𝒀𝒐𝒖𝒓 𝑴𝒂𝒔𝒌 ༄𝐊𝐭𝐡 × 𝐏𝐣𝐦༄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz