28

77 13 3
                                    

- Po prostu teraz chodzi o MIŁOŚĆ - Seokjin podkreślił ostatnie słowo. - Między Jiminem i Taem nadal jest jakieś uczucie i trzeba je uratować! Szczytny cel mój drogi. - powiedział pewny siebie brunet. Czuł się jak bohater.

- Wątpisz w moją miłość do tego oto Kimchi i szczytności celu utrzymania między mną a nim tego wielkiego i pięknego uczucia? - blondyn uniósł pytająco brew i wskazał ręką na potrawę.

- To nie jest to samo- Jin zrezygnowany przewrócił oczami- to co, mamy plan?

- No dobra Suga ogarnia Jimina, ty Jin miejsce i jedzenie, a ja muszę wymyślić dobre argumenty i być przekonującym, tylko kiedy?- zapytał Tae przyjaciół.

Dziś wieczorem o dwudziestej- powiedzieli jednocześnie.

- To mało czasu- Taehyung zaczął się sterować krótkim czasem.

- Dasz rade, wierzymy w ciebie- Yoongi dodał mu trochę otuchy. Chłopcy zapłacili za siebie i zaczęli wcielać plan w życie.

Taehyung stał i czekał przy stoliku. Liczył, że Jimin pojawi się, tak jak pisał Sudze.

- Yoongi? - Rudowłosy wszedł do sali, gdzie zauważył jeden jedyny stolik i stojącego tyłem chłopaka, sądząc po ubiorze.

Kimowi wzrósł poziom stresu jeszcze bardziej, gdy usłyszał wysoki głos Jimina, ale nie odwrócił się do niego, żeby go nie spłoszyć na starcie.

Prak niepewnie podszedł do osoby, którą widział. W tym momencie V odwrócił się powoli do niego.

- Co Ty tu robisz? Gdzie Yoongi?.. - chłopak obawiał się, że mogło stać się coś.. Złego. - Zrobiłeś mu coś? - starszy cofnął się o krok.

- Zgłupiałeś? - powiedział lekko zdziwiony szatyn - Wiem, że się mnie.. Boisz po tym, co się stało u tego pedofila, ale nie zrobiłbym krzywdy przyjacielowi.. - nie można było zaprzeczyć, że lekko uraziło to młodszego.

- To gdzie on jest? - powiedział spokojniej rudzielec.

- Usiądź, zjemy coś, pogadamy, dobrze? - mówił łagodnie i miękko Taehyung i wysunął mu krzesło. - Tak to jest randka - zaśmiał się smutno młodszy.

Jimin usiadł nadal lekko niepewnie, a gdy to zrobił, Tae zajął miejsce naprzeciw niego i westchnął.

Do sali wszedł Jin i Min z dwoma talerzami jedzenia.

Starsi postawili talerze i wyszli. Przez chwilę pomiędzy Tae, a Jiminem panowała niezręczna cisza, którą przerwał młodszy.

- Chciałem naprawić nasze, relacje- zaczął nieśmiało.

- Ja rozumiem twoje starania, ale ja tak, chyba nie potrafię- Tae nie rozumiał, o co mu chodzi.

- Dam ci tyle czasu ile będziesz chciał, aby pogodzić się z tym, co zrobiłem- Taehyung próbował w jak najlepszy sposób przekonać Jimina do siebie.

- Nie chodzi o to, w sumie, to już się ciebie nie boje, ale nie wyobrażam sobie być z tak samolubną osobą, jak ty- mimo tego, że Jimin nadal kochał Tae, to w tym momencie, ta opcja była dla niego najlepsza.

- Nie jestem samolubny, zawsze chciałem dla ciebie jak najlepiej- próbował się tłumaczyć młodszy.

- Nie? Ja chciałem umrzeć, ty mnie uratowałeś. Chciałem wrócić do mojej rodziny, ty zaproponowałeś swojej, aby mnie zaadoptowali. Zabiłeś psychiatrę, wiesz, że miał żonę i pięcioletnią córeczkę?- Tae nie myślał o tym w takim sensie.

𝑯𝒐𝒘 𝑻𝒐 𝑻𝒂𝒌𝒆 𝑶𝒇𝒇 𝒀𝒐𝒖𝒓 𝑴𝒂𝒔𝒌 ༄𝐊𝐭𝐡 × 𝐏𝐣𝐦༄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz