Na początku Taehyung myślał, że to znów jego wyobraźnia, ale teraz wydawało się to być takie realne.
Szaro włosy otworzył oczy. Spojrzał na oczy Jimina. Były otwarte. - Jimin.. - Taehyung szepnął cicho i podniósł głowę.
Szybko zerknął za siebie, żeby zobaczyć, czy jego rodzice też tutaj są. Nie było nikogo, tylko Jimin i on.
- Obudziłeś się.. - odpowiedział po chwili, również szeptem.
Jimin już mniej zdezorientowany usiadł na łóżku. Zorientował się, że jest w szpitalu. - Czemu tutaj jesteś?.. - chrypnął i odkrztusił ślinę, żeby pozbyć się chrypki.
- Bo ja.. - przerwał - martwiłem się o Ciebie.. - powiedział ciszej i spuścił głowę delikatnie. Nadal klęczał przed łóżkiem bruneta.
- Gdzie są moi rodzice, gdzie jest Hyumin?- Tae nie był pewny czy jest właściwą osobą, by mówić starszemu o jego rodzinie, bał się, że źle zareaguje, chciał poczekać na moment, aż będzie pewien, że Jimin jest gotowy na prawdę, ale czy kiedykolwiek będzie?
Taehyung wziął powietrza w płuca. - Hyumin, ta twoja dziewczyna nie pojawiła się tu ani razu.. Wiem, bo codziennie siedziałem pod twoją salą 24 godziny na dobę. - spojrzał na niego ze współczuciem.
W głębi duszy jednak cieszył się, że nie musiał oglądać jej szpetnej w jego mniemaniu mordy. Jednak to nie znaczy, że szczerze współczuł brunetowi. Hyumin była dla niego chyba ważna i nawet zazdrość młodszego nie mogła mu samemu tego przyćmić.
- Kłamiesz! Nie będę cię słuchał. Gdzie są moi rodzice?- Jimin był na skraju płaczu, nie mógł uwierzyć, że Hyumin nie było tu ani razu, nie martwiła się? Starszy zaczął szukać swojego telefonu, chciał do niej napisać, wyjaśnić wszystko, ale gdy zobaczył wiadomości od dziewczyny, rozpłakał się.
Taehyung zareagował natychmiast, gdy zobaczył lśniące stróżki spływające po policzkach starszego. Wyciągnął z kieszeni chusteczki i podał starszemu jedną. Wiedział, że tak będzie. Na pewno ta szmata mu coś napisała i to przez nią płacze. Srebrnowłosy wiedział, że nie daruje jej tego.
- Co się stało Jimin-ssi?.. - jego głos był strasznie niepewny. Poczekał, aż Jimin wydmucha nos i bez słowa odłożył brudną chusteczkę na stolik obok jego łóżka.
Starszy milczał i Taehyung był już pewien, że nie dostanie żadnej odpowiedzi. Postanowił wstać z kolan i nieśmiało otarł łzy z twarzy bruneta, po czym tak samo nieśmiało go przytulił.
- Dlaczego jesteś taki miły?
- Bo..bo tak..- Taehyung odsunął się trochę od starszego i spojrzał mu w twarz. Nie wiedział, co miał mu odpowiedzieć, a nauczył się już dawno, że Jiminowi trzeba.
- Mam dość, gdzie są moi rodzice, chce wrócić natychmiast do domu- Tae zebrał się na odwagę i zaczął mówić.
- Nie ma ich tu i nie przyjadą, nie wrócisz do tego domu, o którym myślisz, to nie jest już twój dom- Jimin momentalnie przestał być smutny. Tae czuł, że jeszcze jedno słowo, a starszy go rozszarpie. Do sali wszedli państwo Kim w towarzystwie lekarza.
- Myślę, że nie ma potrzeby trzymać go tu dłużej. Oczywiście zrobimy mu kontrolne badania, będzie miał rozmowę z psychiatrą, on zdecyduje czy chłopak nie potrzebuje leczenia w ośrodku zamkniętym- lekarz mówił to z takim spokojem jakby, chociaż raz dziennie to mówił.
- Ośrodek raczej nie będzie mu potrzebny- broniła Jimina pani Kim.
- To stwierdzi psychiatra, a teraz przepraszam, ale musicie opuścić sale- wszyscy wyszli z sali.
- Nie chcę żadnego psychiatry. - Jimin lekko zmarszczki brwi i zaczął bawić się palcami Taehyunga, który znów klęczał przy łóżku bruneta.
---------------------------------------------------------
Hej misiaczki❤Maraton 1/4
1 gwiazdka = kolejny rozdział.

CZYTASZ
𝑯𝒐𝒘 𝑻𝒐 𝑻𝒂𝒌𝒆 𝑶𝒇𝒇 𝒀𝒐𝒖𝒓 𝑴𝒂𝒔𝒌 ༄𝐊𝐭𝐡 × 𝐏𝐣𝐦༄
Fanfic" Serce Taehyunga stanęło. "Jesteś mordercą" " Kim Taehyung i Park Jimin to dwóch chłopków znających się od zawsze. Wspólne wakacje, Święta z ich rodzinami. Jednak Jimin nie lubi Taehyunga i nie jest dla niego za miły. Czy Taehyungowi uda się scią...