29

75 14 0
                                    

- W takim razie w każdym z nas jest trochę samolubstwa..- stwierdził Kim - Nie dałem Ci się zabić, bo od zawsze Cię kochałem i wiedziałem, że możesz jeszcze żyć szczęśliwy.. - spojrzał na niego, gdy Park nie przerwał mu, kontynuował - Twoi rodzice, gdyby chcieli o ciebie walczyć, robiliby to i nie oddaliby cię praktycznie na początku rozprawy.. Dlatego chciałem, żebyś mieszkał z nami.. U nas by cię po prostu kochano.. - Gdy Taehyung wypowiedział drugie zdanie, rudowłosy odwrócił zaszklony wzrok na podłogę - A co do tego jebanego.. Pedofila, zasłużył na karę, po tym, co zrobił ci i zapewne wielu przed tobą. Teraz przynajmniej nikt przez niego już nigdy nie ucierpi. - Jimin chciał coś powiedzieć, bo otworzył usta, ale Tae mu nie pozwolił - Teraz chcesz mi powiedzieć, że mogłem po prostu zadzwonić na policję, prawda? Że zamknęliby go i byłoby po sprawie. Ale nie on, kiedyś by wyszedł i najprawdopodobniej robiłby to, co robił do tamtego dnia. Zastanawiałeś się, czy na przykład nie porwał kogoś przed nami i im nie zrobił wielkiego pęknięcia na psychice przez jego gwałty? Zastanawiałeś się, czy też nikogo wcześniej nie zabił? Na przykład bezbronnego dziecka, młodszego od nas. To nie przyszło Ci na myśl? - Usta Parka natychmiast się zamknęły. - To jest moje zdanie i moje przemyślenia i byłem może trochę samolubny, trzymając się swoich przekonań, a nie twoich, bo uratowałem coś cennego, ciebie, żeby nie stała ci się żadna krzywda.
Bo ukarałem jedną osobę winną za twoje cierpienie. Jestem samolubem, słyszysz? - Oczy szatyna były równie mocno przeszklone, co te rudowłosego. - Ale w takich sytuacjach..mogę i chcę być samolubny. Tylko po to, żeby cię kurwa ochronić, rozumiesz? Żebym mógł Cię nadal mieć przy sobie całego i zdrowego. - Tae walnął pięścią w stół. Ciężko było mu utrzymać łzy w oczach, kiedy tak wiele się ich zbierało.

- Nawet nie wiesz jakie to uczucie, być w rodzinie, która daje ci pełno miłości, a ty w zamian nie dajesz nic. Czułem się winny tego, że mama płakała nie jednokrotnie przeze mnie. Ty byłeś moim bratem, a ja darzyłem cię uczuciem, tak nie powinno być. To od samego początku było spisane na straty, ja sam nie wiem, co teraz czuje, ale to nie jest to samo uczucie, co na biwaku z Jungkookiem, pamiętasz, jak kazałeś mi cię rozgrzać? Poczułem się wtedy dziwnie, zacząłem na ciebie patrzeć, jak na kogoś na kim mi zależy, ale teraz? Teraz jesteś moim bratem i chce, aby tak zostało- Jimin otarł łzy i wybiegł z knajpki.

- Jimin! - Taehyung wybiegł za starszym. Dogonił go przed restauracją i złapał za ramię. - Naprawdę tylko to się dla Ciebie liczy? A co z tym, jak całowaliśmy się na boisku?! I jak powiedziałeś mi, że mnie kochasz?! Wtedy byliśmy już „braćmi”. - po policzkach młodszego łzy leciały ciurkiem. Tae nie mógł się z tym pogodzić, nie chciał go tracić, dla niego to wieloletnie uczucie było ważniejsze od jakichś papierków z sądu.

- To był błąd, ale czułem się kurewsko samotny, to była chwila słabości, a teraz daj mi spokój- Tae nie miał już argumentów, aby zatrzymać chłopaka, czy to naprawdę była chwila słabości?
Może Jimin okłamywał go cały czas, bo jakim cudem osoba, która znęcała się nad kimś tyle lat, nagle okazuje mu miłość?

𝑯𝒐𝒘 𝑻𝒐 𝑻𝒂𝒌𝒆 𝑶𝒇𝒇 𝒀𝒐𝒖𝒓 𝑴𝒂𝒔𝒌 ༄𝐊𝐭𝐡 × 𝐏𝐣𝐦༄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz