25

82 13 3
                                    

- Nikt by nie płakał, tak? Czyli ja jestem nikim? Doskonale wiesz, że płakałbym najbardziej, że wszystkich na tej zasranej planecie - Taehyung ustał na nogi z przeszklonymi oczami i złością na twarzy. Nie chciał się teraz rozpłakać i znów być „nikim”.

- Nie jesteś nikim, jesteś mordercą- rudowłosy wyszedł z pokoju, zaczął kierować się w stronę tarasu, usiadł tam i rozmyślał.

„Gdzie się podział mój Tae? Mój Tae bał się mnie bardziej niż czegokolwiek innego. Nie skrzywdziłby muchy. Kim on teraz jest? Jak mógł zabić człowieka? Czy byłby w stanie zabić też i mnie?”

Serce Taehyunga stanęło.

„Jesteś mordercą”

Łzy, które stały w oczach chłopca momentalnie wypłynęły. - Ty się mnie.. - przełknął ślinę - boisz.. - Tae opadł na łóżko bezsilnie i złapał się za włosy - Co ja narobiłem? - łkał na łóżku i nie mógł nic poradzić na to, że przez jego myśli przebiega tyle różnych wspomnień z rudowłosym. Czuł się, jakby miał zaraz umrzeć, bo cholernie bał się straty tego, właśnie tego człowieka.

W końcu jednak zabrakło mu już łez, które mógł wylać. Leżał na łóżku, twarzą do góry i patrzył się niemiłosiernie w sufit, jakby to on co najmniej był winny wszystkiego, co się przed chwilą wydarzyło.

Tymczasem u rodziców

- Też masz wrażenie, że to nie była impreza u kolegi?- Pan Kim zaczął podejrzewać, że stało się coś złego- Wiesz, ja też wychodziłem na imprezy do kumpli, ale po żadnej z nich nie zachowywałem się jak oni.

- Masz racje, może chodźmy z nimi porozmawiać- stwierdziła pani Kim.

Państwo Kim postanowili, że kobieta pójdzie porozmawiać z Jiminem, a mężczyzna z Taehyunhiem.

U pani Kim

- Jimin jak się czujesz?- spytała z troską kobieta.

- Wszystko jest w porządku, nie musisz się martwić mamo- chłopak próbował spławić kobietę, ale ona nie dawała za wygraną.

- Wiesz, że nie uwierzyliśmy w imprezę u kolegi, prawda?- pani Kim złapał syna za kolano, na co Jimin się wzdrygnął- powiesz mi prawdę?

- Powiedzieliśmy wam prawdę, byliśmy u Namjoona, robił imprezę urodzinową, wypiliśmy za dużo, dlatego nas przenocował, jeszcze raz przepraszam- rudy chciał skończyć ten temat jak najszybciej.

- A gdzie są wasze telefony?- Jimin dopiero teraz zorientował się, że musiały zostać w mieszkaniu u psychiatry.

- Musieliśmy je zgubić po pijaku- powiedział pewien siebie. Pani Kim nie wiedziała, co ma zrobić, aby rudowłosy zaczął mówić prawdę.

- Taehyung? Mogę wejść? - ojciec chłopców zapukał do drzwi pokoju szatyna.

- Czekaj. - Muszę się ubrać - skłamał - i nie obchodzi mnie, że jak byłem mały, to widziałeś mnie bez czegokolwiek milion razy, nie wchodź, póki się nie przebiorę, okej? - pobiegł do łazienki połączonej z jego pokojem, po drodze zbierając jakieś przypadkowe ubrania z szafy. Musiał szybko ogarnąć twarz. Wiedział, że było widać, iż płakał.

- No dobrze - pan Kim stał cierpliwie pod drzwiami i czekał na znak, że może wejść.

Po kilku minutach Taehyung uznał, że wygląda w miarę normalnie. Wyszedł z łazienki, wyrzucił poprzednie ciuchy do kosza na pranie i ubrał szary dres, który wcześniej złapał. - Możesz wejść - powiedział, wchodząc z powrotem do swojego pokoju.

Drzwi uchyliły się i stanął w nich mężczyzna. - Jak się czujesz synu? - przysiadł się obok niego. Miał inne metody niż jego żona w stosunku do rozmów.

𝑯𝒐𝒘 𝑻𝒐 𝑻𝒂𝒌𝒆 𝑶𝒇𝒇 𝒀𝒐𝒖𝒓 𝑴𝒂𝒔𝒌 ༄𝐊𝐭𝐡 × 𝐏𝐣𝐦༄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz