23

82 17 4
                                    

Drzwi się otworzyły, a za nimi stanął najgorszy koszmar Jimina.

- Widzę, że już się obudziliście, to świetnie, możemy od razu zacząć zabawę- w oczach psychiatry chłopcy mogli dostrzec szaleństwo.

- Cz-czego o-od n-nas ch-chcesz?- Jimin starał się być odważny, ale mu to nie wychodziło. Tae był zdziwiony, nigdy nie widział rudego w takim stanie.

- Może mam niespełnione marzenie z twoim słodkim kolegą- mężczyzna zaczął się zbliżać do chłopców. Tae ze strachu zaczął się odsuwać, ale Jimin stał jak słup.

- I marzeniem to pozostanie.. - warknął Taehyung. Stał równo z Jiminem i trzymał jego dłoń, która trzęsła się przez chwilę, ale po momencie równie mocno trzymała tą szatyna.

- Jiminku powiedz swojemu koledze, że ze mną nie ma żartów- psychiatra podszedł do rudego i zaczął głaskać do po policzkach.

- Nie ma- Jimin był tak przerażony, że wyszeptał te słowa, a z jego oczu zaczęły wydobywać się łzy.

- Bo on sam jest jebanym żartem - wysyczał młodszy. Od kilku minut trzymał w ręce za plecami świecznik, który stał na malutkiej komódce koło łóżka. Zacisnął na niej mocno dłoń i szybkim ruchem uderzył obleśnego lekarza w głowę.

Mężczyzna upadł na kolana oszołomiony, a Taehyung poprawił cios ze wściekłością.

Kiedy psychiatra upadł pod ich nogami, Tae wziął głęboki oddech. Nie mógł się wahać, nie w takiej sytuacji. Gdy miał bronić Jimina, nie wahał się nigdy.

Czarno włosy spojrzał na zesztywniałego rudzielca.

- Co ty zrobiłeś, przecież jak on się obudzi, to wiesz, co nam zrobi- Jimin już nie wiedział, co ma robić.

- Nie myśl o tym teraz, musimy z tond wiać, jak najszybciej, słyszysz?- Tae nie chciał pozwolić, aby znowu stała się rudemu krzywda.

Jimin wziął kilka oddechów na uspokojenie. Szatyn cały czas trzymał jego rękę, co na szczęście pomagało obu chłopcom.
- Przeszukam go.. - odparł młodszy, gdy oboje byli już w miarę spokojni. Przyklękł przy lekarzu i przeszukał jego kieszenie. Znalazł tylko scyzoryk i zapalniczkę. - Idziemy.. - Tae przeciągnął Jimina przez ciało nieprzytomnego mężczyzny i opuścili pomieszczenie.

Chłopcy wyszli z pomieszczenia i zaczęli szukać drzwi wyjściowych, niestety to nie było takie proste. W końcu się udało, ale nic nie może być normalne w tej książce i drzwi były zamknięte. Do uszu chłopców dobiegł dźwięk ciężkich kroków i ciche przeklina nie. Czyżby psychiatra się już ocknął.

Taehyungowi przyszedł do głowy szalony pomysł. - Jimin.. Schowaj się.. - młodszy wepchnął rudowłosego do otwartego pokoju obok.

- No proszę, proszę.. Tu się chowasz skarbie - lekarz ciężkim krokiem stąpał w stronę Taehyunga. - Chyba pobawimy się trochę ostrzej skarbeńku - uśmiechnął się szeroko i złapał go za koszulkę, unosząc jego ciało lekko do góry.

- To nie twoim jestem skarbem sukinsynu! - chłopak wyciągnął z kieszeni scyzoryk i jednym ruchem odbezpieczył go i wbił w brzuch psychiatry.

Uścisk na koszulce poluźnił się, a oprawca zaczął się dławić krwią.

- Ty..g-gnojku.. - opadł pod ścianą, nie mogąc wstać. - Za-abije Cię.. - wydukał, zanim dostał mocnego kopniaka w twarz. Ledwo oddychając, leżał na podłodze i patrzył wściekłym wzrokiem na szatyna, który oddychał ciężko i nierówno. Musiał się opanować.

Tae szybko znalazł klucz i otworzył drzwi wyjściowe, cofnął się po Jimina.

𝑯𝒐𝒘 𝑻𝒐 𝑻𝒂𝒌𝒆 𝑶𝒇𝒇 𝒀𝒐𝒖𝒓 𝑴𝒂𝒔𝒌 ༄𝐊𝐭𝐡 × 𝐏𝐣𝐦༄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz