15

1.3K 83 9
                                    

- no więc...

- no słucham

- Wade to mój przyjaciel który ze mną mieszka... Iiii powiedziałem że mnie zabije bo martwi sie o mnie i jakby zobaczył rane to by mnie zabił. No tak sie mówi - podrapał się po glowie.

-... Nie wiem czy mogę ci wierzyć ale okej. Idziesz z nami do wierzy.

- nie moge...

- trudno.. Mało ważne czy możesz czy nie. Jesteś przestępcą i twoje miejsce to więzienie u nas w wierzy.

-ma pan racje... Jestem mordercą.

- czekaj... Co?

- jestem mordercą. Nic tego już nie zmieni - głos mu się łamał po chwili zaczął szlochać.

- umm...

- no wreszcie! - krzyknęła wdowa

- tu jesteś! -Steve złapał za ręce Petera i skuł w kajdanki. Chłopak nawet nie wierzgał się. Był za słaby i nie miał ochoty już żyć.

- zdejmijcie mu maskę.

- nie! Błagam!

- nie ruszaj się. I tak już nie masz innego wyjścia. - zerwału z głowy maskę. Pod nią zobaczyli młodego chłopca. Poobijanego i załzawionego.
Tony stanął jak wryty. Nie wierzył własnym oczom.

- przecież ty masz z 15 lat. Chłopie! - powiedziała Natasha

- 15 czy 20 lub nawet 40. Bez różnicy idzie do więzienia. - peter popatrzył na starka błagalnym spojżeniem.

- co ty ze sobą zrobiłeś chłopcze.. - wyszedł ze zbroi. - puśccie go.

- co?

- tony co ty mowisz?

- powaliło cie?! Przecież on ucieknie!!

- zaufajcie mi... - bohaterzy popatrzyli na siebie porozumiewawczo i puścili chłopaka. Ten upadał na kolana. Nie potrafił ustać na nogach. Tony przyklęknął przy nim.

- naprawdę? Dlaczego... Powiedz mi dlaczego...

- przepraszam.

- ten twój przyjaciel wade też jest pewnie zmyślony co? - chłopk kiwnął lekko głową.

- tony co tu sie dzieje? Ty go znasz? - stark popatrzył na młodego po czym odpowiedział:

- to jest ten chłopak o którym wam mówiłem przed barem.

- serio?!

- nie pierdol. - natasha szturchnęła Clinta ręką by nie przeklinał.

- czekaj... Co? Jaki dzieciak jaki bar?? Czemu ja o niczym nie wiem? - zapytał kapitan

- wszystko ci wytłumacze ale potem.

- to co z nim robimy?

- bierzemy do bazy.

Clint i Tony zachaczyli ręce dzieciaka o swoje barki i pomogli mu iść. Kiedy dostali się do bazy posadzili go na kanapie i usiedli obok.

- no to teraz tłumacz... - powiedział Stev

- no więc... Kiedy poznałem spider mana... Poznałem też jego tożsamość. To właśnie on jest spider manem.

- czyli... Czarny spider man to prawdziwy spider man?!!

- no tak jakby to tak...

- czyli nie możemy go zamknąć w celi. Jak spider man zniknie powstaną pogłoski w internecie... I mogą nas odkryć..

- wiem.. Dlatego zostaje narazie w bazie. Jest ranny i nie może chodzić.

- nie rozumiem jednego. Czemu mordujesz skoro jesteś spider manem i ratujesz innuch ludzi.. - chłopak nie odpowiedział. Jedynie dał głowę w dół.

- niech odpocznie. Może potem nam coś powie. Zaprowadzę go do pokoju Thora. Narazie i tak sie tu nie pojawi.

- okej.

Tony pomógł wstać chłopakowi i poszedł z nim do pokoju. Posadził go na łóżku i usiadł obok.

- daj opatrzę ci nogę.

- nie trzeba..

- to nie było pytanie...

-...

Miliarder opatrzył nogę chłopakowi
Po czym opuścił pokój. Peter po chwili wstał i zaczął szukać drogi ucieczki jednak nic nie znalazł i ponownie położył sie na łóżku.

_______________________________________
Siema siema.

Bardzo przepraszam że tak późno rozdział i taki krótki ale była wigilia goście. W sumie nadal jeszcze siedzę przy stole. Błagam nie zabijajcie mnie. Rozdział krótki ale dużo się w nim dzieje. Jutro się wam odwdzięczę i napisze 2 rozdziały. Obiecuje.

Teraz pora na spóźnione życzenia dla moich misiaczków ❤️❤️❤️

Zdrowia, szczęścia, rodości. Żadnych fałszywych znajomych. Mam nadzieje że prezęty były udane 😉🎁. Nie będe się rozpisywać ale mam nadzieję że wam się układa w życiu a jak nie to ułoży 😘😘      ❤️💚❤️💚 🌲🌲🌲

"Mr. Stark I don't feel so good" Irondad Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz