26

1.1K 71 20
                                    

Peter położył się wygodnie na łóżku i
Przymknął oczy. Po chwili już spał.

**********

- tony.. Musimy pogadać - przerwała mu rozmowe z Brusem.

- no? - oczy zostały skierowane w jej stronę.

- Peter czuje się tu bardzo niepewnie. Myśli że chcemy go wykorzystać i zostawić...

- co? Co to wogóle za głupi pomysł.

- on naprawdę wiele przeżył. Nie dziwię się mu.

- a wiesz jak temu zapobiec? W końcu byłaś w nieco podobnej sytuacji.

- to ty mi pomogłeś Tony... Ale ze mną była trochę innaczej. Nie przeżyłam tak wiele co ten chłopak. Sam musisz coś wymyśleć. Ja ci tylko mówię żebyś był świadomy jak ogromny ciężar wziąłeś na swoje barki.

- okej... Dzięki.

Miliarder siedział przy stole około pół godziny i w pewnym momencie wpadł na pomysł. Wyszedł bez słowa z budynku i wsiadł do czenego Ferrari po czym odjechał z piskiem opon.

*********

- przepraszam ale od 21:30 mamy zamknięte

- nie dla mnie. - zatrzymał wychodzącą z budynku kobietę. I zciągnął z oczu okulary przeciwsłoneczne.

- p-pan Strak?

- tak.

-już oczywiście. Otwieram. - otworzyła drzwi i stanęła przed bogaczem.

- czego pan sobie życzy?

- chyba wiadomo czego skoro tutaj przyszedłem.

- ah no tak... Zapraszam za mną. - weszli w głąb budynku. Kiedy kobieta otworzyła drzwi do ciemnego pomieszczenia po czym zaświeciła światło, można było usłyszeć szczekanie z każdej strony.

- mamy naprawdę szeroką game ras. Jest i lablador, jork, bulterier, rodwajler i kilka mieszańców. - uwagę mężczyzny przykuł czarny owczarek z jasnymi podalanymi łapkami który rozklądał się po pomieszczeniu w popłochu i lekko kulił ogon.

- jak się ten wabi? - podszedł do klatki i uklęknął.

- nazywa się Zoran. Nie sądzę aby pana zainteresował.

- czemu?

- jest ślepy na oba oczka i nie jest przysposobiony do towarzystwa ludzi.

- ponieważ?

- ponieważ miał naprawdę sporo domów ale w każdym z nich się nad nim znęcali. Albo kopali albo bili. Czasami nawet podtapiali lub głodzili.

- wezmę go. - powiedział bez zastanowienia

- umm.. No dobrze. - podeszła do psa i zapięła go na smycz. Gdy wstał można było zobaczyć że utyka na łapkę. Ogólnie był duży ponieważ był to owczarek niemiecki.

Kobieta dała psa Tonemu. Ten podziękował i wsadził psa do auta na tylnie siedzenia po czym odjechał wstąpiając do zwierzęcego. Kupił 2 miski 5 worków karmy niebieską hustkę razem ze smyczą oraz duże i wygodne legowisko pasujące do niebieskiego kompletu. 

Dojechał do wierzy i wyszedł z psem z auta. Co prawda zwierzę utykało na łapkę ale utrzymywało posłusznie krok mężczyzny. Zakupy przenieśli pracownicy Stark Tower na piętro ich szefa. Tony stanął z psem w drzwiach i oczy zostały skierowane w jego stronę.

- Tony... Co to jest.

- kawa - wskazał na kubek kawy w ręce.

- nie pytałem o to. Dobrze o tym wiesz.

- ah no tak! Adoptowałem psa.

- mam uczulenie. Wiedziałeś o tym przecież! - powiedział Bruce

- w dupie to mam simoroślu. To dla Petera.

- nie sądzę aby pies pomógł mu z problemami.

- nazywa się Zoran. - Natasha i Clint podeszli do pupila i zaczęli głsakć. Ten od razu zaskamlał gdy poczuł na sobie dotyk.

- coś nie tak chyba z tym psem.

-wszystko gra. Jest taki sam jak Peter.

- czy on nie jest przypadkiem ślepy? - wskazała na szare oczy psa.

- jest... Noi?

- i niby temu jest podobny do Petera?

- co? Niee... Ugh... Zrozumiecie potem. Ide pokazać młodemu jego prezent. Odstawcie karmę do kuchni - powiedziałeś do swoich pracowników.
*********

Peter usłyszał pukanie do drzwi po czym przed sobą zobaczył Tonego z psem. Lekko się zdziwił.

- zanim zaczniesz pytać. Nazywa się Zoran. Postanowiłem zrobić dla ciebie mały prezent. - uśmiechnął się.

- dla mnie? Prezent?... -  bardzo się zdziwił i uśmiechnął szeroko.

- tak... To źle?

- nie... To wspaniałe. Dziękuję. - wstał z łóżka i podszedł do psa - cześć Zoran... Jestem Peter. - pogłaskał psa a ten się cofnął przerażony.

- zostawię was samych. - wyszedł i zamknął za sobą drzwi.

- boisz się co nie? - szybko rozgryzł zwierzaka bo sam był w podobnej sytuacji. Pies usiadł przy łóżku i ziewnął. Chłopak przysunął się minimalnie do zwierzaka, jednak zachował odstęp.- wiesz... Nie jesteś sam - pies popatrzył chłopakowi w oczy - podobno psy potrafią czytać z oczu. Ja chyba też potrafię. Hah.. Nie Muszisz się mnie bać. Musimy się razem wspierać. Co nie? - Zoran wstał i położył się obok chłopca kładąc pysk na jego kolanach. Peter uśmiechnął się i delikatnie położył rękę na plecach psa który wzdrygnął się jednak nadal leżał. Zaczął go delikatnie głaskać. Nagle zatrzymał rękę na jednym punkcie na ciele psa a jego oczy zaszły łzami.

- bili cię... Mam takie samo - podciągnął koszulkę i dotknął się blizny. Pies podniósł łeb i popatrzył na wskazywany przez chłopca punkt po czym delikatnie go polizał. Chłopiec również się wzdrygnął. Oboje tego nie kontrolowali. Siedzieli tak chwilę po czym Peter razem z Zoranem zasnęli wtuleni siebie na podłodze. W końcu była 2 w nocy i trzeba było się wyspać.

Simorośl- jest to nazwa z the sims 4. Są to zieloni ludzie. Coś takiego jak rośliny ale w ciele człowieka.
_______________________________________
Nie wiem co ale coś mi w tym rozdziale nie pasuje. No ale jest i trzeba się cieszyć xd. Fanart na samym początku rozdziału wykonała moja przyjaciółka. Bardzo mi się podoba i mam nadzieję że wam też. Do następnej soboty paa❤️❤️❤️😘

"Mr. Stark I don't feel so good" Irondad Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz