23

1.1K 69 35
                                    

Peter słyszał z góry jak ratownicy szukali go i pytali się jak to możliwe że go nie ma. Peter miał silniejszy organizm od normalnego człowieka dlatego normalne dawki nie robiły na nim jakiegoś wielkiego wrażenia. Siedział tak dosyć długo.

- ufałem mu... Zachował sie tak jak każdy inny. Poniżył i wyśmiał mi się w twarz... Hubert miał rację. Jestem największym błędem na tym świecie. - chwycił się za głowę i zaczął cicho szlochać. Tomek był naprawdę jego pierwszym przyjacielem. Już myślał że naprawdę coś znaczy na tym świecie... Ale sie mylił.

- musze się zbierać... Wieczorem ide do... Pracy- zawachał się przed powiedzeniem ostatniego słowa. Wstał, ubrał kaptur i ruszył w stronę baru.

*********
Wszedł do łazienki. Była nie za... Ładna. Gdzieniegdzie obrastał grzyb. Wanna była popękana i niezdolna do użytku. Dlatego brał prysznice na dole u Kuby. Umywalka była jako tako normalna. Nie za brudna i z kranu lała się woda.. Dobre i to. Lustro było brudne i popękane ale dało się w nim coś zobaczyć. Chłopak podszedł do umywalki i przejrzał się w lustrze. Przemył zakrwawioną twarz wodą i wytarł do bluzy. Potem usiadł na kanapie w "swoim" pokoju i odetchnął z ulgą. Chodzenie sprawiało mu ból przez mocne urazy z powodu pobicia. Spojrzał na zegar. Dosyć długo zajęła mu droga powrotna bo była już 16:45. Postanowił ze pójdzie spać.

********

- trzeba powtórzyć ostatnią akcje. Ale tym razem ja dowodzę - zarządził Steve

-nic nie powtarzamy- sprzeciwił się Tony

- słuchaj... Wypuściliśmy na wolność mordercę. Musimy się tym zająć. Mamy chip. Łatwiej będzie ich znaleźć.

- mówie ci że nie!

- Stev... Odpuść. Nie uda nam się. Trzeba to bardziej obmyśleć - powiedziała Natasha

- zgadzam się z Nat - wtrącił Clint

- trzeba złapać petera... A nie spider mana bądź tego drugiego.

- a jak to chcesz niby zrobić co?

- uwież mi... Mam swoje sposoby.

- nie wieże że znowu ide ci na ręke...

- nie pożałujesz.

*********
- co się tak wleczesz? - warknął Wade

- przepraszam...

- zaraz będziemy. Ty unieruchamiasz ja zabijam. - chłopak przytaknął niechętnie głową i skupił się na drodze. Zatrzymali się w central parku.... Bardzo dziwne miejsce by kogoś zamordować. Schowali się za drzewem i czekali na ofiarę.

- to ten. Szybko. - wskazał palcem na jakiegoś mężczyznę a chłopak wyskoczył z gęstwin i przyczepił go do ławki siecią.

- przepraszam... - wyszeptał i ustąpił drogi opiekunowi.

- no cześć. My się jeszcze chyba nie znamy. I sie nie poznamy.. Aaale twoje gardło z moim nożykiem już tak. Zaczął go ciąć. Powoli i boleśnie. Peter odwrócił głowę by nie widzieć tego. Niestety nadal mógł usłyszeć przerażające dzwięki i błaganie o pomoc. Nagle krzyki ucichły a pająka przeszedł dreszcz.

- mamy jeszcze jedno.. Fajne zamówienie. Idziemy. - nagle z kądś wydał się dzwięk szeleszczących liśći.

- co to było? Ktoś tu jest...

- idź sprawdzić tam a ja tam- chłopak poszedł we wskazane mu miejsce i zaczął zaglądać za kosze na śmieci i krzaki.

Już miał wracać kiedy niespodziewanie zobaczył za krzakami przerażonego Tomka. Chłoapk Zamknął oczy gdy zobaczył zamaskowanego Petera i zaczął cicho szlochać. Pajęczak długo patrzył mu w oczy po czym odszedł krzycząc że nikogo tu nie ma.

- może to były zwierzęta. Spadamy. Ruszaj się. - chłopak kulał. Tomek patrzył na dziwny chód pająka. Jego głos bardzo mu kogoś przypominał a styl chodu również.

- no ruszaj się bo zaraz się zdenerwuje i naucze cie latać bez pajęczyn. - Peter natychmiastowo przyspieszył. Już po chwili zniknęli z oczu Tomkowi. Ten siedział jeszcze chwilę oszołomiony że czarny spiderman go nie zabił. Wręcz co innego. Czuł że chciał go ostrzec.

**********

- poznajesz to miejsce?

- t-tak...

- oto nasz następny cel. Avengers Tower i głowa Starka.

- c-co?

- coś ci nie pasuje? - wyciągnął z kieszeni mały scyzoryk.

- n-nie...

- świetnie. Idziemy.

Dzięki urządzeniu Wade'a na spokojnie mogli wejść do wierzy. Po chwili znaleźli się już na piętrze gdzie spali bohaterowie.

- pomagasz mi ich tu zaciągnąć. Związujeszich nogi ręce i zaklejasz buzię a ja przenoszę do salonu żeby nie obudzić bannersa bo on nam przeszkodzi.
Peter- mhm...

Ruszyli najpierw do pokoju natashy. Potem clinta, następnie do Rogersa. Peterowi lały się z oczu łzy które znikały pod maską. Nie chciał tego robić. Wszyscy klęczeli pod ścianą. Nadeszła pora na Tonego. Związał jego ręce i nogi po czym zakleił buzię.
Postawili Tonego pomiędzy przyjaciółmi.

- zapewne zastanawiacie się dlaczego dopiero teraz was chce zabić. Dopiero gdy młody zaczął mi pomagać a wy zaczęliście się plątać w nieswoje sprawy wpadła mi do głowy taka myśl. - peter stał kilka kroków za nim i patrzył na okno by uniknąć błagalnego wzroku Tonego.

- Peter... Podejdź tutaj - specjalnie wymienił imię nastolatka. Reakcja bohaterów była boska mimo tego że wiedzieli kim on jest. Chłopak posłusznie podszedł patrząc na podłogę.

- fajnie jakby widzieli twarz mordercy przed smiercią... Nie? - szarpnął za maskę chłopaka i zdjął ją. Teraz było doskonale widać jak nastolatek płacze.

- prosze. - wręczył mu pistolet do ręki i popchnął w stronę bohaterów.

- najpierw Tony... W końcu i tak go nie lubisz. Co nie? - uśmiechnął się sztańsko. Chwycił rękę młodego i nastawił w stronę głowy miliardera.

- ja nie chce... - powiedział zapłakany.
Wade- w dupie to mam! Strzelaj!

Co jakby zrobił teraz jeden fałszywy ruch... Jakby zmienił całkowicie swoje życie i... By je odebrał?  Naładował magazynek. Deadpool się tak uśmiechnął że przez maske było to nawet widać. Miliarder zaczął krzyczeć ale sieć mu na to nie pozwalała. Innym też. Chłopak zdjął pistolet z głowy tonego i strzelił w swoją. Upadł na podłogę wydając przy tym głośny huk. Z pokoju wybiegł banners i gdy zobaczył przerażający obraz w salonie zmienił się w Hulka i ruszył w stronę deadpoola. Ten uciekł a zielony ponownie stał się doktorem. Uwolnił przyjaciół z pułapki a Tony natychmiast poszedł do bladego ciała chłopaka.

- nie nie nie nie nie...
- przykro mi... - Powiedziała Nat

Nagle do pokoju wbiegli agenci tarczy a za nimi Nick Furry.

- na naszych czytnikach pokazalo się ze bunners zamienił się w Hulka. Co się dzieje? - Furry podszedł do nich. Zobaczył na podłodze pełno krwi.

- czy to jest czarny spider-man?!!!

- raczej... Był.. - wtrącił Barton

- pomóżcie mu błagam!

- Tony czy ty chcesz pomóc przeciwnikowi?!

- to nie jest nasz wróg!

- Tony... On nie żyje- powiedział kapitan

- nie.. Nie może... Przecież..

- wezwałem już lekarzy. Zaraz powinni być.

_______________________________________
Tak więc jest dzisiejszy rozdział. Nie jestem nim za bardzo zadowolona ale trzeba się cieszyć tym co się ma. Do soboty 😘😘❤️✨

"Mr. Stark I don't feel so good" Irondad Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz