05

1.8K 114 23
                                    

Peter obudził się o 8:00. Gdy spojrzał na zegarek zrozumiał że spóźnił się do szkoły. Szybko sie spakował ubrał i wybiegł z pokoju.

- a gdzie się wybiera pajączek? - powiedział Wade

- d..do szkoły panie Wilson.

- a pozwoliłem ci?! - peter spojrzał na podłogę. Starał się nie utrzymywać kontaktu wzrokowego z opiekunem. Często kończyło się to złamanymi żebrami lub nieprzytomnością. Czasami nawet czymś gorszym o czym Peter nie koniecznie chciał mówić.

- nie będe czekać wieczności na to jak mi odpowiesz tak więc powtórzę jeszcze raz. Pozwoliłem ci wyjść?!

- n..nie

- no ładnie.. Przynajmniej tyle umiesz.

Ale z ciebie niedorajda... Naprawdę nie potrafisz się mu postawić?!

- zamknij się... - powiedział do tajemniczego głosu.

- coś ty powiedział?!!!

- p..przepraszam to nie do Pana. Przepraszam przepraszam...

- to do kogo kurwa?!!! Nikogo prucz nas 2 tu nie ma!

- nie rozumie Pan... Ja po prostu mówiłem to do siebie...

- nie rób ze mnie głupka gówniażu!!! Pożałujesz tego!

I w tym momencie Peter poczuł ogromny ból w czaszce. Przewrócił się. Deadpool kopnął go w brzuch a następnie w czułe miejsce. Chłopak zgiął się w nienaturalny sposób po czym poczół mocnego kopniaka w głowę. Deadpool odszedł zostawiając pajączka na ziemi całego zakrwawionego z prawdopodobnie małym wstrząśnieniem mózgu.
*********

Tony wyszedł ze studia trzaskając drzwiami. Był bardzo zdenerwowany bo reporteży zadali mu bardzo niekomfortowe pytania. Tony nie lubi takich pytań. Odjechał limuzyną do wierzowca. Postanowił cały dzień już nie kiwnąć ani palcem. Przez najbliższe 6 godzin leżał w pokoju i oglądał seriale. Gdy wreszcie się zciemno postanowił zrobić rundkę wokół miasta w zbroi. Wyszedł na dach po czym zbroja pojawiła się na mężczyźnie. Wystrzelił swoimi repulsorami i poszybował nad niebem. Światła zaczęły świecić a miasto z góry wyglądało jak na zdjęciu.

*************

Peter usiadł na rogu jakiegoś wysokiego budynku i zdjął maskę spider mana. Tważ była cała w siniakach a jedwn policzek przecięty. Siedział i patrzył na całe miasto które tętni życiem. W nocy jest tu najładniej. Nagle usłyszał jak ktoś ląduje na tym samym dachu. Natychmiastowo założył maskę i stanął na równe nogi układając ręce tak aby móc strzelić sieciami.

- hej.. Spokojnie..... To tylko ja - zapewnił go Iron man

- p..przepraszam moja wina..

- masz bardzo znajomy głos wiesz? - peter zorientował się, że ostatnio spotkał Pana Starka w szkole jako Peter Parker i mężczyzna na pewno zapamiętał głos chłopaka.
Nic nie odpowiedział tylko pokiwał głową.

- nic ci nie jest? Utykasz na noge.. Tak jak ostatnio

- n-nie.. Nic mi nie jest

- okej...

- hej... Jak chcesz to możesz zdjąć maskę. W końcu oboje jesteśmy bohaterami. Nie sprzedam ciebie. Obiecuję- mężczyzna wyszedł ze zbroi i podszedł do pająka. Ten się natychmiastowo cofnął zapominając że stoi na krańcu wierzowca i spadł.

- spider manie!!!!! - wykrzyczał przerażony Tony

Nagle na budynek ponownie wskoczył Peter.

- boże nie strasz mnie. Nie rób tego więcej - miliarder nie panował nad emocjami i przytulił pajączka.
Ten zaczął się wyrywać i trząść cały.
Tony na ten znak oderwał się od młodego i popatrzył na niego ze zdziwieniem.

- przepraszam. Nie chciałem. Czemu tak źle reagujesz na dotyk? - zapytał zaciekawiony miliarder

- nie chce o tym rozmawiać. p-przepraszam.

Chłopak zaczął ciężko oddychać. To przez maskę ponieważ nie była ona wykonana z odpowiedniego materiału. Peterowi zaczęło kręcić się w głowie i upadł. Zdjął z głowy maskę zapominając że stoi nad nim iron man. Po wykonaniu tej czynności zaczął nabierać głębokie wdechy.

- no tak... To ty. Peter tak?

- co?!! - założył natychmiastowo maskę i wstał.

- no... Peter? Chyba... To ty ten chłopak ze szkoły?

- n-nie.. Pomylił mnie p-pan z kimś. - tony założył rękę o rękę i podniósł jedną brew do góry.

- p-przepraszam... Tak to ja. Już wie Pan kim jestem... Nieudacznikiem i popychadłem.

- nie prawda... Jesteś wspaniałym chłopakiem który ratuje ludzi. Możesz zdjąć maskę. Nie powiem nikomu. - Peter na te słowa zdjął maskę i popatrzył na miliardera.

- matko.... Co ci sie stało w twarz? Jesteś cały obolały...

- uderzyłem sie...

- nie możliwe.. Cz-czy ciebie biją w domu?

- n-nie - bo nie mam domu- wyszeptał pod nosem.

- co?!

-co?

- powiedziałeś że nie masz domu...

- nie prawda! - sprzeciwił się nastolatek

- dzieciaku... Możesz mi powiedzieć. Obiecuje ze ci pomoge

- czemu miałbym Panu zaufać?! Nie można ufać nikomu...

- co ty gadasz? Pewnie ze można ufać ludziom ale zależy jakim

- nie prawda! Ja mogę liczyć tylko na siebie.

- słuchaj naprawdę możesz mi zaufać może spotkałeś ludzi złych w swoim życiu ale ja jestem inny...

- nie prawda!!! - założył maskę na twarz i zeskoczył z budynku po czym pochuśtał się w stronę queens.

- friday znajdź mi informacje na temat Petera.

- nazwisko?

- z tego co pamiętam to ten Hubert powiedział do niego "penis Petrker" więc wyszukaj Peter Parker.

- już się robi Panie stark - odpowiedziała sztuczna inteligencja.

- i co?

- nie ma nic na jego temat Proszę pana.

- jak to nie ma?!

- no nie ma. Piszę "brak danych osobowych Peter Parker"

- holera... Dobra wracamy do wierzy.

_______________________________________

Niestety dzisiaj taki krótki rozdział ale postaram się wrzucić następny jutro lub w poniedziałek. Mam nadzieję że wam się spodobał.

"Mr. Stark I don't feel so good" Irondad Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz