27

1.2K 65 22
                                    

Peter obudził się na swoim łóżku. Obok niego nie było nigdzie Zorana. Przestraszył się i szybko wybiegł z pokoju w poszukiwani i pupila. Ulżyło mu gdy zobaczył jak pies je sowje śniadanie.

- jak się spało?

- dobrze... Dziękuje.

- ten twój pies boi się każdego z nas...

-może... Nie czuje się tu jeszcze pewnie. - usiadł na podłodze przy zwierzaku i delikatnie przejechał ręką po jego grzbiecie. Pies automatycznie się wzdrygnął jednak nadal jadł bo wiedział że to tylko chłopak. Peter uśmiechnął się do niego i do siebie nie wiedząc że wzrok Tonego Nat i Steva jest skierowany prosto na nich obu.

- jak ty to zrobiłeś... Jak ja go próbowałam pogłaskać to skamlał albo uciekał.

- chłopak ma talent - powiedział Tony popijając kawą. Peter delikatnie uśmiechnął się do psa. Nagle energicznie wstał i odwrócił się patrząc na windę. Wszyscy popatrzyli na chłopca ze zdziwieniem a po chwili przez widnę do pomieszczenia wszedł Nick Furry z 3 snajperami. Wszyscy wstali energicznie. Peter cofnął się lekko a pies za nim.

- nie przyszedłem się kłucić ani nic z tym związanego. Po prostu przyszedłem powiedzieć że dzisiaj robimy akcje z zamachem na deadpoola. Młody idzie z nami żeby udowodnić że nie jest tu na szpiegi. Idzie też dlatego aby odbyć pokutę za zamordowanie tylu niewinnych ludzi.

- oszalałeś?! On nigdzie nie idzie! - peter na słowo deadpool natychmiastowo się wzdrygnął i ponownie cofnął.

- słuchaj Stark. Młody to spider-man! Nie pojawia się na ulicach od dobych 2 tygodni! Ludzie zacznają zadawać pytania i sie domyślać że mamy z tym coś wspólnego. Po za tym deadpool musi zniknąć a tylko chłopak wie o nim wszystko i może przewidzieć jego ruchy.

- a co jeśli nam sie nie uda i znowu nam zabierze Petera?!

-nie może nam sie nie udać. - uwagę Furrego przyciągnął pies stojący obok Petera.

- Od kiedy Avengers Tower to przyułek dla bezdomnych zwierząt? - zapytał zirytowany.

- nie jest bezdomny - odezwał się widocznie zdenerwowany tymi słowami Peter. Natasha i Tony popatrzyli na niego i uśmiechnęli się.

- patrzcie jaki wygadany... Czyli dasz radę iść na akcje tak? - Peter zastanawiał się chwilę. Jest winien to tym wszystkim biednym ludziom których krew jest na jego rękach.

- tak...

- no to świetnie! Akcje rozpoczynamy o 21:30 na dachu opuszczonego kina w Queens. - wyszedł nie żegnając się, razem z obstawą.

- Peter... Wiesz że nie musisz tego robić?

- muszę... Jestem to winien każdej osobe która przezemnie zginęła.

-oh Peter...

- jestem mordercą... - powiedział pod nosem i jedna łza spłynęła mu po policzku.

- co? Nie prawda... Może i zabiłeś kilka ludzi.. Ale nie z własnej woli. Pomyśl o tym ile ludzi za to uratowałeś jako spider-man.. - chłopak stał w ciszy i wpatrywał się w podłogę -chodź... Zjemy śniadanie i może film oglądniemy przed akcją?

- mhm...

***********

Godzina 21:31 każdy stał na dachu i czekał na jakiś znak od Nicka Furrego. Peter w swoim stroju spider mana czuł się jak inny człowiek.. Czuł się po prostu lepiej i pewniej. Nagle za nimi pojawił się deadpool. Wszyscy energicznie się odwrócili i popatrzyli z nienawiścią na przeciwnika. Tony stanął przed pająkiem w obronnej pozie.

- proszę.. Prosze.. Prosze.. Widze że nasz kochany Peter zdradził już wam gdzie mieszkam i jak sie nazywam pewnie też... Nieprawdaż?

- co ty tu robisz... Miałeś teraz iść do starego zaułka za kinem...

- oj Nick... Jaki ty jesteś głupi i przewidywalny. Myślisz że tylko ty masz ludzi za komputerem? Więc sie myliłeś... To moi ludzie przesłali twoim błędną lokalizację... Chociaż w sumie jesteśmy niedaleko nej.. - uśmiechnął się pod maską. Snajperzy zaczęli strzelać do deadpoola jednak ten tylko brechnął śmiechem - nie traćcie naboi bo to nie ma sensu... Mnie nic nie zabije moi drodzy. Aha Peter zapomniałem ci coś powiedzieć... Ulepszyłem twój kostium niedawno...

- c.. Co?

- tak... Chcesz sprawdzić jego nowe funkcje? - z kieszeni wyciągnął mały pilot z cztetema przyciskami.

-odłóż to! - wycelował do niego ręką. Clint sowim łukiem stev tarczą a natasha pistoletami.

- o Boże!!! Nie... Tylko do mnie nie strzelajcie! Ja chce żyć! Przepraszam!!! - klęknął na kolana i dał ręce do góry. Popatrzyli zdziwieni na niego - Dobra a teraz tak na serio...-nacisnął pierwszy żółty przycisk - dzięki temu przyciskowi twój kostium jest niemożliwy do zdjęcia... Fajnie nie? Ten niebieski przycisk wyłącza tą opcję.. Ale go pominiemy... - Peter dotknął swój kostiolum był coraz bardziej przerażony.

- zielony przycisk ustala jak mocno porazi ciebie prąd...

- co?!! - podszedł bliżej deadpoola a on się cofnął wskazując na pilot.

- poczekajcje.. Jest jeszcze czerwony przycisk... Zgadnijcieco może oznaczać... - zapadła cisza - dzięki temu przyciskowi można regulować temperaturę twojego wdzianka... - przekręcił nim na sam dół. Wszyscy spojżeli na nastolatka. Po niedługiej chwili zaczął się delikatnie trząść z zimna.

- przestań! Zamrozisz go jak tak dalej pójdzie!

- dobrze... - wyłączył opcje a temperatura kostiumu ponownie była w normie - to co? Oddacie mi młodego i oboje znikniemy z tąd jak mgła... Nie zobaczycie już nas więcej. Czy jednak wolicie walczyć?

- nigdy ci go nie oddamy.

- okej... Ale zanim przejdziemy do walki... - nacisnął przycisk z prądem a pająka przeszedł okropny dreszcz prądu i upadł

- zostaw go! - podszedł do kulącego się petera

- no to teraz może pogadamy inaczej co? - przycisnął przycisk jeszcze raz a fala prądu uderzyła w Petera jeszcze mocniej

- Dobra!! Przestań!!!! Wygrałeś!

_______________________________________

Hejka!! Przepraszam że w tamtym tygodniu nie było rozdziału ale nie miała weny i źle sie czułam. Mam nadzieję że nie jesteście źli. Oby ten rozdział wam się spodobał. Miłej nocy/dnia i do nastęonego paa❤️❤️

"Mr. Stark I don't feel so good" Irondad Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz