11

1.4K 89 7
                                    

Peter usiadł na kanapie i złapał się z głowę. Wiedział że zrobił coś czego już niedługo pożałuje. Wade sie o tym dowie i ukara chłopca a Tony prędzej czy później dowie się kim jest czarny spider-man i zacznie gardzić Peterem o ile już tego nie robi. Chłopak siedział tak dobre 30 minut. Miał w głowie pustkę. Przeszywał go strach. Dopiero po chwili zorientował się że jest sobota. Przeszły go ciarki. Spojrzał na zegar i uświadomił sobie że za 20 minut ma się stawić na dachu. Ubrał czarny strój. Zobaczył na stole też pistolet który wypadł mu z paska na stoju który utrzymywał broń. Zawahał się ale po chwili namysłu wziął pistolet i wybiegł przez okno na dach.

- no witam pana Petera- powiedział z lekką ironią deadpool.

- przepraszam że musiał pan czekać.

- w dupie mam twoje przeprosiny. Wybaczę jak dzisiaj się popiszesz. A teraz za mną bo mamy misję.

Peter ruszył posłusznie za opiekunem. Po 10 minutach drogi znaleźli się przed starym magazynem.

- dostaliśmy zlecenie zabić 3 gostków któży zjawią się tutaj za dokładnie 2 minuty. Plan jest taki. Ja zchodzę na dół i zaczynam z nimi gadać a ty zachodzisz ich od tyłu i przyklejasz do ściany. Potem robię swoje a ty się uczysz. Zrozumiano?

- tak.. - powiedział bez emocji wpatrując się pusto w komin z którego leciał dym.

Deadpool zeskoczył z dachu i stanął przed mężczyznami.

- oh. Witam panów. Piękna pogoda nieprawdaż?

-co ty tu robisz?! - wyciągnęli pistolety z kieszeni i nakierowali na niego.

- słodcy jesteście. - machnął ręką i po chwili mężczyźni wisieli przyczepieni do ściany a z rąk wyrwano im pistolety -no to teraz została tylko chwila przyjemności. Co nie peter?

- przecież nie możemy zdradzać swoich imion.

- i tak zaraz umrą. Nie wygadają się. - peter kiwnął przerażony głową.

Wade wyciągnął scyzoryk i przejechał nim lekko po policzku jednego z nich.
Nawet przez maskę można było zauważyć jego sadystyczny uśmiech.
Wbił scyzoryk w samo serce mężczyzny. Zostawił go tak i poszedł do 2 z nich. Peterowi spłynęła łza na szczęście nie było tego widać. Odwrócił wzrok od zaistniałej sytuacji i starał się skupić na dźwięku aut jeżdżących przecznice dalej od nich. Jednak przeraźliwego krzyku ofiar nie dało się nie słyszeć. Zapomnieć też nie.  Nagle z głębokich przemyśleń wyrwał go głos Wilsona.

- teraz twoja kolej gówniaku. - podał mu nowy scyzoryk.

- idź się pobaw w chirurga - wskazał na ostatniego z mężczyzn który miotał się na wszytkie strony żeby uwolnić się z pajęczyny. Petera przeszyła ciemność. W tym momencie poczuł jak robi sie mu słabo.

- no ruchy!!! Dzisiaj twoje pierwsze morderstwo.

- a ale.... Ale ja nie chce...

- co kurwa?! Nie udawaj dobrego i idź go zabij do chuja!

- j ja nie pottrafię.. Nie chce

- w dupie to mam! Idź do niego i rób swoje. Chyba że wolisz potem pożałować. - peter przełknął ślinę i spojrzał na scyzoryk a potem na mężczyznę. Ominął wade'a nie biorąc scyzoryka do ręki. Stanął na przeciwko ofiary i wyciągnął z kieszeni pistolet. Jeżeli musiał zabić to wolał zrobić to szybko.

- błagam nie... Ja mam rodzinę. Żonę i córeczkę. Obiecałem jej pieska

- przepraszam.. Ja... Ja nie mam wyboru. - spojrzał mu w oczy. Chłopiec był cały zapłakany. Przyłożył pistolet do jego głowy i odwrócił wzrok na jakiś śmietnik. Nie chciał widzieć bólu tego gościa. Pociągnął za spust. Rozległ się huk. Chłopak zbladł. Teraz mógł oficjalnie powiedzieć że jest śmieciem. Jakim prawem mógł zadecydować o życiu nieznajomej osoby.?!

- brawo!!! Chociaż liczyłem na coś efektywniejszego typu odcięcie głowy czy coś. Z biegiem czasu sie nauczysz ciekawszych sposobów na śmierć. - peter mu nie odpowiedział. Patrzył tak na śmietnik przez jakąś chwilę i nadal przemyślał co w tym momencie się stało.

- mam pomysł zajebisty. Dawaj powiesimy ich do góry nogami i jak policjanci ich znajdą to będą mieli maint fucka... - nie uzyskał odpowiedzi. - Do holery odpowiedz mi jak do ciebie mówię!!!! - popchnął go. - wracamy gówniażu. Myślałem że jesteś bardziej ogarnięty ale okazało sie ze jesteś niemową chyba. _______________________________________

Taki krótki nieplanowany rozdzialik 😘. Mam zajebiste wieści. Od dzisiaj przez ten tydzień zrobię taki jakby maraton. Codziennie bede wstawiać rozdziały. Raczej w godzinach wieczornych lub po 22. Albo będe wstawiać jeden rozdział taki dłuższy jak te poprzednie albo 2 krótsze jak ten. Piszcie który sposób jest lepszy. Także do jutra misiaczki i baiiii😘😘😘❤️

"Mr. Stark I don't feel so good" Irondad Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz