- Tony musimy coś z tym zrobić - powiedział nerwowo o Steve
- ale co do holery?!
- no nie wiem może wezwij tego twojego gościa w rajtuzach i niech nam pomoże co?!
- zrozum że on nie chce
- to on jest bohaterem czy nie?
- działa na własną rękę.
- słuchaj. Wczoraj policjanci znaleźli kolejne 3 ciała. Tak być nie może że deadpool i czarnuch bedą sobie latać po mieście i zabijać kogo chcą.
- i co ja mam ci z tym zrobić co?!
- Dobra chłopaki spokój!... Policjanci mówili że mordują zawsze w soboty między 20 a 22. Możemy zrobić wtedy patrol i jak ktoś zauważy coś podejżanego to po prostu wezwie resztę i zmiotniemy ich - powiedziała Wdowa
- no właśnie... co takiego trudnego jest w pokonaniu jakiegoś gościa z maską na mordzie i gościa w czarnych pantalonach. No błagam was. Tony ty masz zbroje. Steve ma tarcze ja mam łuk i cela a Natasha jest mistrzynią sztuk walki. Ogarnijcie się i w sobotę ruszamy na akcje do holery.
- niech wam będzie.
- okej...
- dla deadpoola mamy przygotowaną już klatkę a dla czarnego wystarczy jakaś cela z zabezpieczeniem.
Stev- super. To mamy ustalone wszystko.
****************- kurwa Peter musisz sie bardziej odzywać.
- dobrze przepraszam
- następna akcja jest w sobotę o 21. Radze być przygotowanym i radze tez poćwiczyć cela. Tym razem sie pobawimy z nimi trochę. - powędrował wzrokiem na pułke na której leżał zestaw małych noży do żucania. Na jego twarzy ponownie pojawił się sadystyczny uśmiech. Petera on przerażał i przeszły go ciarki.
- teraz do pokoju marsz i nie pokazuj mi sie już dzisiaj na oczy.
- tak panie Wilson.
Peter zamknął drzwi do pokoju i usiadł zmarnowany na kanapie. W głowie miał miliony myśli ale każda z nich pokazywała to iż tamtej nocy Peter stał się mordercą. Na jego rękach spoczywała krew jednego z tych mężczyzn. On miał rodzinę. Miał córeczkę. A on pozbawił ją ojca. Czuł się okropnie. Przed jego oczami ciągle pojawiało sie błagalnie i przerażone spojżenie mężczyzny.
- jestem mordercą... - szepnął do siebie - jestem jebanym mordercą... - złapał się za głowę i zaczął płakać. Po godzinie rozpaczania założył strój i wyleciał przez okno. Postanowił że kupi sobie coś do jedzenia. Dawno nic nie jadł. Ostatni jego posiłek to była chyba bułka z szynką i majonezem od Kuby. Chociaż był przyjacielem Wade'a i mimo jego zakazów czasami dawał dzieciakowi coś na ząb żeby nie umarł z głodu.
- przepraszam. Mógłbym prosić o bułkę z masłem serem i szynką?
- oczywiście. Coś jeszcze do tego?
- jeszcze wodę bym prosił.
- to będzie 6.89
- proszę i dziękuję.
- nie ma za co... to ja dziękuję że spider man zagościł w moim sklepie - uśmiechnął się serdecznie i podszedł do następnych klientów.
Spidey zapakował kanapkę i wodę do plecaka i przehuśtał się na swój ulubiony wieżowiec. Zciągnął maskę i wyciągnął z plecaka jego
śniadanio- obiado- kolacje. Pewnie powstanie teraz pytanie z kąd wziął pieniądze. A więc zostały mu jeszcze po ostatniej wymianie w lombardzie. Ukradł komuś telefon który okazał się być dość stary i miał swoją wartość. Zarobił za to 2000 złoty i dzięki tym pieniądzom mógł zapewnić sobie chwilowy dostatek w pożywieniu lub w utrzymaniu czystości w ciuchach dzięki pralni publicznej.Nadeszła jego ulubiona pora dnia. Nastał wieczór i na ulicach zaczęło się zciemniać. Legnął i podstawił sobie pod głowę plecak. Dźwięk trąbiących aut i przechodzących ludzi uspokajały go i z każdą chwilą stawał się coraz bardziej senny. W pewnym momencie po prostu zamknął oczy i zasnął....
_______________________________________
Siema siema. To jest 1 dzień naszego maratonu. Możliwe że rozdział was troche zawiódł bo był krótki i mało ciekawy ale obiecuje ze w następnych będzie więcej zwrotów akcji. I nie obiecuje ale możliwe że gdzieś tak koło 01:00 opublikuje jeszcze jeden krótki rozdzialik żeby moje misiaczki były zadowolone 🥰😂😘 do zobaczenia i baiiii😝😘😘😘
CZYTASZ
"Mr. Stark I don't feel so good" Irondad
Aksi[ZAKOŃCZONE] Wszystkim dobrze nam znany Peter Parker w młodości trafia do domu dziecka. Po kilku dla niego naprawde męczących tygodniach postanawia on uciec z tamtąd. Włuczy się po ulicach miasta i kradnie co popadnie co po dłuższym czasie staje si...