01

4.4K 150 102
                                    

Peter wstał z niewygodnej kanapy ubrał się i migiem wyszedł z baru by opiekun nie zauważył, że chłopak jeszcze jest. Może się to wydawać dziwne. Jednak mężczyzna jest teraz nietrzeźwy, a gdy jest on pod wpływem alkoholu bije młodszego i znęca się nad nim fizycznie, psychicznie oraz w inny mniej bolesny ale okropny sposób. Tak więc chłopiec wyskoczył z okna i przyczepił się do ściany dzięki swoim mocą. Pokierował się w kierunku szkoły i trafił idealnie na dzwonek. 1 lekcja minęła szybko ponieważ była to matematyka a Peter bardzo ją lubiał. Wyszedł na przerwę i stanął przed swoją szafką po czym ją otworzył. Jego spokój trwał krótko.

- ej Pitey. Jak tam słońce ty moje- Hubert, chłopak który prześladuje Parkera w szkole zaczął się śmiać razem z jego kolegami.

- zostaw mnie - powiedział Peter  otwierając swoją szafkę i chowając książki.

- nie ładnie to tak mówić
Peter- zamknął ręką szafkę młodszego i oparł się o nią.

- przepraszam księżniczkę - przewrócił oczami i lekko się uśmiechnął

- widzę, że humorek dzisiaj dopisuje. Spokojnie zaraz ten uśmieszek zniknie z twojej śmiesznej mordy- dał znak a jego koledzy złapali Petera za bluzę i wprowadzili do ubikacji męskiej. Chłopiec zaczął się szarpać ale nic z tego.

- teraz przeproś ładnie.

- p..przepraszam

- świetnie. A teraz może chcesz się napić?

- n.nie proszę

- przykro mi. Taka kolej  rzeczy- uśmiechnął się zabójczo i złapał za głowę młodszego po czym zanurzył ją w wodzie od kabiny lekko go podduszając. Całe zdarzenie nagrywali inni. Po chwili Hubert puścił głowę słabszego  i odszedł zostawiając go w kabinie. Zamknął drzwi a klamkę podparł krzesłem.

- miłego siedzenia w kiblu Pitey.

Chłopak wstał i upewnił się, że nikogo w pobliżu nie ma po czym wystrzelił swoją pajęczyną w górę, wspiął się po niej a potem wylądował przed kabiną.

Peter:
Pieprzony Hubert i te jego pachoły.. Jakbym mógł to bym ich odstrzelił przy pierwszej lepszej okazji.
Ogarnąłem się wytarłem mokrą głowę w papierowy ręcznik i poszedłem na fizykę. Szczerze mówiąc to fizyka jest naprawdę spoko. Ogólnie to karzdy przedmiot mi dosyć dobrze idzie. Można powiedzieć, że jestem kujonem. Tylko, że ja to wszystko po prostu wiem. Nie wiem czemu. Od dziecka zawsze szybko wpajałem sobie jakieś informacje bez potrzeby kucia lub rozmyślania nad tym. No ale niestety. Inteligencja nie pomoże mi z moimi problemami.

*****
Lekcje się skończyły. Peter wybiegł szybko ze szkoły aby dręczyciele go nie złapali. Udał się w kierunku Queens. W końcu tam mieszkał. Cicho wszedł przez okno rozglądnął się czy nikogo nie ma po czym odłożył plecak i przebrał się w strój spider mana. Już po chwili latał pomiędzy wieżowcami i patrzył na ludzi którzy z podziwem spoglądali na bohatera. Lekko się uśmiechnął po czym wylądował na jednym z budynków ponieważ poczuł w klatce piersiowej poważny ból. Usiadł na krańcu dachu i dotknął się w bolące miejsce. Po chwili zorientował się że to tylko pamiątka po sobotniej nocy gdy opiekun wrócił opity z baru. Chociaż chłopak i tak najbardziej lubił tą formę "karania" go z tych trzech. Rozglądnął się po mieście po czym zorientował się gdzie się znajduje. Z przerażeniem ale również z trudem wstał i odwrócił się . Był to wieżowiec avengersów. A naprzeciwko niego stał najprawdziwszy Iron Man!..

- witam pana Pająka - uśmiechnął się miliarder i wyszedł ze zbroi.

- p..przepraszam już idę - spidey obrócił się i chwycił się za ranę ponieważ bardzo go ten obrót zabolał.

- nic ci nie jest? -zapytał Tony

- nie... wszystsko w porządku- uśmiechnął się jednak maska zakryła jego fałszywy śmiech.

- ja jestem Tony Stark. Miło mi- podał rękę młodszemu.

- a ja Pet eee... To znaczy Spider man. - uścisnął dłoń milionera.

- zauważyłem, że wolisz działać na własną rękę. Wolisz pracować sam niż w grupie takiej jak avengersi?

- chyba tak. Wygodniej jest być samotnikiem.

- szanuję. Ja też czasami z tymi pajacami nie wytrzymuje - uśmiechnął się i zrobił krok w przód a Peter na ten gest cofnął się.

- nic ci nie zrobię spokojnie.

- dobrze.. Przepraszam

- nie masz za co. Słuchaj... Słyszałeś o tym gangu co zabija ludzi i handluje narkotykami?

- t...tak -na to zdanie się wzdrygnął i zaczął się stresować. Doskonale wiedział o kogo chodziło.

- ciężko ich namierzyć. Są niebezpieczni i naprawdę dobrzy w tym co robią. Radzę się tobie trzymać od nich z daleka bo zrobią jeszcze tobie krzywdę

- j..ja się będę chyba już zbierał

- umm.. No dobrze do zobaczenia Spidey.

- taa.. Do zobaczenia - zeskoczył z budynku i pokierował się w stronę Queens.

Tony:
Dziwny dzieciak... Przynajmniej mi się zdaje że to dzieciak. Obstawiam jakieś 14/15 lat. Zdecydowanie coś z nim było nie tak. Widać było że jest ranny i chyba się czegoś bał. Hmm.. No trudno mam nadzieję że jeszcze go spotkam bo naprawdę mnie on interesuje. Taki szybki i zwinny chłopak jak on przydałby się avengersom.

_______________________________________
witam
Oto pierwszy rozdział mam nadzieję że się spodoba. Na moim instastories obiecałam że będzie rozdział w tym tyg więc oto i on. 😉😘 Aha i sory za jakiekolwiek błędy ale no... Tak jak w opisie moim jestem debilem xd.

"Mr. Stark I don't feel so good" Irondad Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz