16

1.3K 79 12
                                    


- holera!!! - krzyknął Wade

- spokojnie. Może nic nie powie?

- ty sam siebie kurwa słyszysz?!!!! Przy pierwszej lepszej okazji sprzeda mnie żeby se koło dupy dobrze zrobić!

- no ale może będzie się bał że go potem znajdziesz i... No. Zrobisz swoje.

- i dobrze myśli! Znajde gnojka i udusze! Będzie zdychał w męczarniach!

- Wade... Ogarnij się. Może po prostu wyjedziesz?

- najpierw zabije tego dzieciaka i starka a potem mogę wyjechać...

- słyszałem że we Francji nic nie słyszeli o kimś takim jak "deadpool"

- dobrze.. Tak więc Francja. Obiecuje że jeszcze w następnym tygodniu będę miał ich głowy jako portrety w pokoju....

- czasami mnie przerażasz.

- to dobrze... - uśmiechnął się.
***********

Nastał ranek. Peter leżał i odpoczywał. Czuł się bardzo nieswojo i bardzo się stresował. W tym momencie gdy Tony poznał tożsamość "czarnego spider mana" peter nie miał nic do stracenia. Jeszcze przed tą akcją myślał że naprawdę pan Stark się o niego martwił. Ale teraz? Kto martwił by się o mordercę. Nagle z ciężkich przemyśleń petera wyrwał go dźwięk pukania i otwieranych drzwi.

- nie przeszkadzam? - zapytał Stark

- n-nie.. - zająkał się. Mężczyzna podszedł do niego i usiadł obok.

- słuchaj... Nie sądzę że dobrowolnie zabiłeś tych ludzi... - chłopak popatrzył na niego lekko zdziwionym i smutnym wzrokiem. - jeżeli chcesz możesz powiedzieć mi co się działo tam u ciebie w domu.

- to nie mój dom- wtrącił szybko

- no to jeżeli chcesz możesz mi powiedzieć co się tam działo. Ja nikomu nie powiem.

- nie dziękuje. Nie musi się pan martwić o mnie.

- ale widzę że jest z tobą coś nie tak...

- mhm...

- sory.. Nie miałem nic złego na myśli. Po prostu sie martwie..

- ale czemu?! - wstał utykając

- ej ej ej.... Nie możesz wstawać.

- moge robić co chce!!

- no dobrze... Martwię się.. Nie wiem czemu sie martwię. Kiedy zobaczyłem ciebie w tej szkole. Coś mi sie przypomniało. Mnie traktowali tak samo. Nie chciałem żeby ktokolwiek przeżywał to samo. .. Potem okazało się że jesteś spider manem i jakoś tak zacząłem się martwić...

- no to może pan sobie darować to "martwienie sie" bo wiem jak to się skończy. Nie potrzebuje nikogo pomocy. Nic mi nie pomoże...

- nie prawda. Nie mów tak. Każdy w swoim życiu miał trudne chwile i potrzebował wtedy rozmowy.

- ale ja nie potrzebuje. Wracam do domu... - zażucił na siebie jakąś koszule i ruszył do drzwi kulejąc. Bardzo go bolało poruszanie sie ale nie chciał tu więcej siedzieć.

- czekaj... Przecież jak tam wrócisz...

- jak tam wrócę to nic sie nie stanie... Żyje tam już długo i jak miałem na przykład połamane żebra po 4 dniach do siebie dochodziłem. Jakaś otwarta rana na nodze to dla mnie codzienność...

- czekaj... Co? Ale ja nie mówiłem
że..

- muszę już chyba iść - przerwał Starkowi w środku zdania

- dopuki mi nie powiesz co sie dzieje u ciebie w domu i z tobą nie wypuszcze ciebie...

- to ma pan problem widocznie!

-...

Chłopak wybiegł z pomieszczenia i założył kaptur na głowę po czym wyskoczył przez okno huśtając się na drugi koniec miasta. Zatrzymał się w jakiejś uliczce by nikt go nie zobaczył. Nie miał siły iść dalej. Noga go okropnie bolała. Dziwił się bo zazwyczaj obrywał podobnie od deadpoola i sie przyzwyczaił do bólu. Jednak ze strzały z łuku nigdy jeszcze nie dostał. Może jednak strzała różni się od noża czy czegoś w tym stylu...

- holera... - zauważył dość sporą plamę krwi na spodniach. Prawdopodobnie opatrunek przecieknął.

- i gdzie ja mam teraz iść... - chwycił sie za głowę. Zapewne większość ludzi uzna go za wariata że uciekł od starka. Przecież mężczyna starał się i dawał mu co najlepsze. Jednak Peter nie potrafił do siebie dopuścić żadnego człowieka. Za bardzo sie bał przed kimś otworzyć.. Jego głowa tworzyła wszytkie możliwe scenariusze kończące się tragedią gdy się przed kimś otworzy. Bał się że ktoś albo go wykorzysta albo zacznie się z niego śmiać że wyolbrzymia lub zmyśla. I teraz będzie następny powód przez który większość uzna go za głupca. Postanowił wrócić do Wade'a. Chociaż on nie chciał jego nogi same szły w tamtym kierunku. Jakby ktoś nimi sterował...

Chłopak stanął przed barem. Wziął głęboki oddech i otwożył drzwi. O dziwo nikogo nie było w barze prucz Kuby i Wilsona. Przełkął ślinę gdy zobaczył mężczyzn odwracających się w jego kierunku.

- dz..dzieńdobry...

- ooo!!! Kogo moje oczy widzą Peter! - powiedział Wade. Kuba tylko mrugnął ostrzegawczo do petera i odwrócił się udając że czyści blat.

- już mnie sprzedałeś? Mam sie iść pakować już czy jutro po mnie przyjdą?

- ja im nic nie powiedziałem... Starałem się uciec a rano wykorzystałem sytuację ich nieuwagi i wyskoczyłem przez okno..

- mhm.... Czyli jednak nie jesteś taki fałszywy jak myślałem.. A spodnie czemu masz od krwi.. Okres masz czy co?

- to od rany.. Nadal krwawi dlatego przez spodnie i opatrunek przeciekło.

- Dobra po chuj sie pytałem... Masz zakaz wychodzenia z mieszkania. No chyba że ze mną na akcje...

- dobrze...- dał głowę w dół.

- ale jest jeden problem...

- co zaś

- ten strój od Pana został w bazie u Avengersów...

- no to trudno... Będziesz mordował jako spider man w takim razie. A teraz spierdalaj na górę. Już

- dobrze.. - zatkało go gdy usłyszał że spider man od dzisiaj stanie się przestępcą. Poszedł z trudem na górę i położył się na łóżko.

_______________________________________

Siema siema. Wreszcie jakiś fajniejszy rozdział z którego nie jestem nie zadowolona ale jakoś mega zadowolona też nie jestem. W tamtym rozdziale pisałam że będą dwa rozdziały ale przygotuję wam coś lepszego. Zrobię taki mini Q&A. Zadawajcie pytanka do jutra do godziny 18:30. Potem opublikuje rozdział z odpowiedziami na to. Osoby które chcą się zapytać czegoś ale po terminie mogą pisać też w kom ale odpisze im osobiście.

"Mr. Stark I don't feel so good" Irondad Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz