1. Święta, święta i po świętach

1.5K 40 53
                                    

Wiem, że krótko, przepraszam, ale już oczy mi się same zamykają, a samemu w domu to aż trzeba to wykorzystać! ^^

Miłego i Wesołych Świąt!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


— Kakashi-sensei!

Zawołany przez chwilę próbował udawać, że nie słyszał krzyczącej za nim swojej dawnej uczennicy. Wiedział doskonale o co była na niego wściekła i kompletnie nie miał ochoty się z nią użerać... Nie w wigilię Bożego Narodzenia.

Dlatego też użył jednej ze swoich ulubionych technik i rozpłynął się w powietrzu, co jeszcze bardziej rozwścieczyło dziewczynę. Cóż, to było całkiem schlebiające z jej strony, gdy tak się na niego denerwowała.

Shannaro! — Usłyszał jej wrzask, gdy wylądował za winklem w ślepej uliczce, chcąc przeczekać jakoś jej napad szału, ale widząc, jak minęła jego kryjówkę tupiąc głośno i z dłońmi zaciśniętymi w pięści, zaśmiał się cicho.

Sakura zawsze wiedziała jak go rozbawić. W zasadzie była jego ulubioną uczennicą, stanowczo wolał ją od Sasuke, który się zbuntował i postanowił zabić swoją przyjaciółkę ot tak, a także była o wiele bardziej rozbrajająca od Naruto, który całkiem sporo nadrabiał swoją głupotą.

— Rozmawiałam właśnie z Naruto, wiem, co zrobiłeś! Nie ukryjesz się przede mną, Kakashi-sensei! — ryknęła, a wspomniany aż zmrużył oczy pod wpływem uśmiechu, który zagościł na jego twarzy.

Aż mu się przypomniało, gdy trenował Sakurę do jej drugiego podejścia na chūnina. Oprócz jej monstrualnej siły i zdolności medycznych, musiała posiąść przynajmniej jedną z technik żywiołu i tak właśnie padło na styl ziemi, który okazał się dla niej całkiem dobrym pomysłem zważywszy na jej umiejętności manipulowania chakrą, a co za tym idzie jej nadprzyrodzoną siłę.

Udało jej się wygrać etap walk wstępnych i musiał przyznać, że to było ciekawe widowisko. W drugiej części walk przyszło jej się zmierzyć z dwoma przeciwnikami, wygrała tylko jeden z tych meczy, ale w drugim wykazała się prawdziwą rozwagą, dlatego też Tsunade mianowała ją chūninem. Kakashi uważał, że w pełni zasłużyła na ten tytuł.

Jak na razie, jako osiemnastoletnia kunoichi stwierdziła, że jej to wystarcza. Być może kiedyś wystartuje w egzaminie na jōnina, ale jak na razie nie miała do tego głowy. Tym bardziej, że musiałaby zmierzyć się ze swoją prawdziwą naturą, którą Kakashi odkrył całkiem przypadkiem, choć Sakurze dużo łatwiej przyszło opanowanie uwolnienia ziemi, niż zawładnięcie naturą wody. Być może kiedyś wznowią treningi...

Sakura poszła dalej, więc Kakashi, nadal z uśmiechem błąkającym się na jego ustach, wyszedł z ukrycia i ruszył w zupełnie przeciwnym kierunku, gdy nagle poczuł, jak ktoś pchnął go na ścianę z całej siły. Mężczyzna zatoczył się w tył, ale nie użył techniki podmiany ciała, doskonale wiedząc, że jego uczennica mogłaby roznieść połowę wioski gdyby tylko chciała, a to z kolei mu nie pasowało. Poza tym, był ciekaw tej konfrontacji.

Ohayo, Sakura — przywitał się, a jej pięść uderzyła w ścianę tuż przy jego twarzy odrobinę krusząc twardy materiał budowlany.

Kakashi uśmiechnął się jak niewiniątko.

— Rozmawiałam właśnie z Naruto — wycedziła przez zaciśnięte zęby różowowłosa. — Jak mogłeś odrzucić moje zaproszenie na świąteczny obiad, Kakashi-sensei?

Jej twarz znajdowała się zdecydowanie zbyt blisko jego. Jej zielone oczy emanowały taką wściekłością, że niejeden mógłby się przestraszyć, ale nie on. Zbyt wiele razy widywał ją w takim stanie podczas ich wspólnych treningów. Zbyt wiele razy niemal obrywał rzucanymi przez nią tonowymi głazami. Znał ją na wylot...

— Cóż, pomyślałem, że lepiej będzie jak spędzicie ten czas w grupie swoich rówieśników... — odparł, wpatrzony w jej oczy.

Sakura zazgrzytała zębami z wściekłości.

— Oprócz Naruto i całej reszty naszych przyjaciół, będzie również Kurenai-sensei ze swoją córeczką, a także Gai-sensei, bo bez niego byłoby nudno, no i jeszcze Iruka-sensei, a nawet sama Tsunade... Musisz przyjść! To ważne! Nie chcę, aby Naruto był sam w te święta, a my przecież jesteśmy rodziną...

Kakashi westchnął znudzony.

— Jestem pewien, że wystarczy mu twoje towarzystwo.

— Nie sądzę, shannaro! — Sakura zacisnęła pięść na jego kamizelce. — Masz przyjść, Kakashi-sensei! Doskonale wiesz ile znaczysz dla Naruto... zawsze byłeś dla niego ważny, jesteśmy jedynymi pozostałymi członkami drużyny siódmej, a dla niego jesteśmy jak rodzina.

Mężczyzna uśmiechnął się wyraźnie rozbawiony jej otwartą złością.

— W porządku — zgodził się. — Jeśli ty i Naruto przestaniecie wreszcie nazywać mnie sensei, oboje jesteście już chūninami, więc nie ma sensu, abyście tytułowali mnie w ten spo...

— Ale to wyrazy szacunku dla naszego pierwszego nauczyciela! — obruszyła się Sakura.

Kakashi uśmiechnął się tajemniczo.

— Sasuke jakoś nie miał z tym problemu.

— Nie ma do ciebie za grosz szacunku...

— Przynajmniej rozumie doskonale jak funkcjonuje system shinobi — stwierdził po namyśle Hatake.

Sakura warknęła coś niezrozumiałego.

— Zgoda! Nie będziemy do ciebie już więcej mówić sensei, Kakashi! — wycedziła jego imię przez zaciśnięte zęby, a to z kolei sprawiło, że wspomniany roześmiał się.

— Cudownie. Jeśli wam się uda, to wpadnę na ten świąteczny obiad.

Sakura przygryzła dolną wargę, gdy zdała sobie sprawę, że wciąż trzyma rękę zaciśniętą na ubraniu Kakashiego, a kiedy owionął ją jego oddech poprzez maskę zdała sobie również sprawę jak blisko siebie znajdowały się ich twarze. Zarumieniła się i szybko odsunęła od swojego dawnego nauczyciela.

— Świetnie! — warknęła, a potem obróciła się na pięcie i odeszła.

Kakashi zastanawiał się czy uda im się dotrzymać danego mu słowa, a z kolei Sakura zastanawiała się nad tym, jak — do licha — ma przekonać Naruto do tego, by porzucił przesadne zwroty grzecznościowe...

Opowiadania z Naruto (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz