15

49 6 0
                                    

Kiedy pierwszy raz poleciała mi krew z nosa, nie przestraszyłam się. Zbyt często widziałam już tą czerwoną maź, natomiast wszyscy zaczęli się martwić... Kiedy zdarzało mi się to coraz częściej zignorowałam to. Stało się naturalne, ale oni zauważyli, że coś jest nie tak... Na szczęście...

Perspektywa Keaysy

-Key! Skup się! - Usłyszałam jak Matt krzyczy w moją stronę. Chciałam mu odgryźć jakimś dobrym tekstem, ale kiedy zobaczyłam jego poważny wyraz twarzy  zrezygnowałam.

-Dobra zaczynamy! Gotowi?!

-Zawsze i wszędzie!- odzywa się podekscytowany - spoglądam na stojącego obok Colla i lekko się uśmiecham. Naprawdę mu się tu podoba. Jednak decyzja żeby tu zostać była dobra...

-Start! 

Na te słowa odwracam się jak oparzona i natychmiast blokuję atak, który wymierzył we mnie nasz brutalny nauczyciel. 

-Mówiłem żebyś się bardziej skupiła- stwierdza z szyderczym uśmieszkiem - Gratuluję za refleks-dodaje, ale chyba nie tylko na to cię stać. Może jakaś obrona? - mówi zachęcająco, a ja nie zastanawiam się zbyt długo, tylko wymierzam w zielono-włosego dwie ogniste kule. 

-Hej to jest  nie fair!- wściekam się, kiedy czas nagle się zatrzymuje a mój atak staje w powietrzu, bez ruchu.

-Takie jest życie złotko. - Widzę jak dwie kule z czasem gasną, a czas znów powraca do życia. Słyszę głośny śmiech Matta, chcę coś zrobić ale nagle czuję jak ostry ból przetacza się przez moje ciało. Łapie się za głowię i nie zauważam noży lecących w moją stronę, kiedy się prostuję jest za późno... Zamykam oczy...

-Key wszystko w porządku? - słyszę przejęty głos brata- nic ci się nie stało?- czuję jak zaczyna mną potrząsać - Halo!

-Ja nadal żyję?- pytam z niedowierzaniem i powoli podnoszę jedną powiekę. Po kompletnym otrzeźwieniu widzę przed sobą wielką lodową ścianę - Dziękuję -wyszeptuję w stronę chłopaka, który cały czas podtrzymuje mnie abym nie upadła.

-Co to miało być? Czemu się nie broniłaś!?

-Nagle się źle poczułam... nie dałam rady się utrzymać na nogach dlatego... - zaczęłam się tłumaczyć, ale przerwałam ponownie czując ten przeszywający ból.

-Hej co ci jest? 

-Nie... niedobrze mi. Coll zabierz mnie do domu - mówię niesłyszalnie i wtulam się w ramiona brata przy okazji opierając cały swój ciężar na jego osobie...

                                                                                                    ***

-Trzeba wezwać lekarza!

-Nie! To beznadziejny pomysł - słyszę niski głos Simona

-Dlaczego? Widziałeś jak ona wygląda! Martwię się o nią

-Ja też... tylko, że nie mamy tutaj żadnego lekarza rozumiesz?

-To zabierzmy ją do szpitala. Nie ma w tym żadnej filozofii

-Matt wytłumacz dla tego dzieciaka o co mi chodzi, bo ja powoli tracę cierpliwość.

-Coll- wydusiłam z siebie przez co zwróciłam na siebie uwagę wszystkich znajdujących się w pokoju - nie pojadę do żadnego lekarza

-Przecież...

-Dla takich jak my w szpitalach nie ma miejsca rozumiesz?  - spojrzałam prosto w niebieskie tęczówki chłopaka i dosłownie poczułam smutek, który malował się w jego oczach

-Widzisz? Nawet twoja młodsza siostra pojmuje co się dzieje na tym świecie

-Zamknij się!- Coll podchodzi do mężczyzny -Jeszcze jedno słowo a zamienię cię w wielki  lodowy ludzki posąg -warknął

-Od kiedy ten potulny chłopiec zrobił się taki pyskaty? - Simon spojrzał w stronę Matta ignorując tym samym groźbę młodszego 

-Przestańcie oboje. Jedyne czego potrzebuje teraz Key to spokój, a wy chcecie urządzać sobie bójki! I kto tu jest niepoważny - mówi sam do siebie. - Lepiej się już czujesz? -pyta po chwili

-Tak, tylko trochę głowa mnie boli, ale to nic takiego

-Nie mów tak dzisiaj prawie zginęłaś! -wykrzykuje brunet

-Proszę cię nie krzycz tak -Mówię cicho łapiąc się za skroń

-Przepraszam...

-Poczekajcie... - ciszę przerywa zielonooki - Key ostatnio częściej ci się zdarzają takie rzeczy. Pomyślcie, przecież ostatnio cały czas leci jej krew z nosa, nie śpi po nocach, bo ma migreny. Tak wiem o tym, łazisz po kuchni szukając tabletek i nie dajesz mi spać - spojrzał w moją stronę, a ja poczułam, że się rumienię. Coś jest ewidentnie nie tak..

-Podawali ci coś podejrzanego kiedy byłaś w bazie Sentinela? 

-Nie, nie wydaje mi się -powiedziałam po chwili namysłu

-Mogli podawać ci jakąś truciznę...

-Key a te zastrzyki!- wyrwał się nagle Coll

-O czym ty mówisz?

-Nie pamiętasz? Podawano ci takie leki po badaniach. Pamiętasz?...

nietypowe rodzeństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz