8

93 7 2
                                    

Perspektywa Kaysi:

-Chcesz coś do jedzenia? - zapytałam zielonowłosą
-Nie dzięki
-Okej, ja mimo wszystko pójdę sobie coś przekąsić
-Dobra leć, tylko jak coś... twoich ulubionych żelków już nie ma...
-Co dlaczego?! Kto śmiał je zjeść?

Kobieta spojrzał na mnie ukradkiem i niewinnie się uśmiechnęła.

-Lorna!
-No przepraszam, przy najbliższej okazji odkupie ci te słodycze
-No wiesz co?- mówię oburzona- mogłaś mnie przynajmniej ostrzec.
-Sorki, chciałam spróbować jednego, ale były zbyt dobre.
-Nie jesteś już w ciąży, to dlaczego cały czas masz te zachcianki?
-Ja mam? Młoda mam ci przypomnieć co odwaliłaś tydzień temu?
-Nie, proszę. Poprzestańmy na tym- zaśmiałam się na samą myśl o tym zdarzeniu- okej wybaczam ci, ale następnym razem zostaw mi chociaż jednego, rozumiesz?
-Dobrze, obiecuję.

Wychodzę z pokoju i kieruję się do kuchni, trzeba coś zjeść przed treningiem. Zapewne po tych ćwiczeniach nie będę miała nawet siły wyjść z pokoju. Niestety to jeden z większych minusów tego, że tutaj jestem. Ćwiczenia są tak wyczerpujące, że nie można nawet tego opisać. Mogę szczerze powiedzieć, że nawet gorsze, niż kiedy mieszkaliśmy z Mat... Myśląc o tych beznadziejnych rzeczach wylądowałem twardym plackiem na podłodze.

-Ała -pomasowałam rękę, na którą upadłam
-Uważaj jak chodzisz
-Chciałabym zauważyć, że to ty na mnie wpadłeś.

Chłopak tylko odburkną coś pod nosem i minął mnie bez żadnego słowa.
-Poczekaj- co się z tobą dzieje?
-Nic...
-Jak to nic!? Po ostatniej akcji zachowujesz się dziwnie, z nikim nie gadasz, omijasz mnie! Chciałam z tobą porozmawiać, ale się nie odzywasz
-Nie powinno cię to interesować, to nie twoja sprawa- chłopak warkną w moją stronę, a mnie aż zatkało.

-Właśnie, że moja, martwię się!- ( czekaj, wróć czy ja to właśnie powiedziałam?)
-Martwisz się? Naprawdę? Nic lepszego nie wymyśliłaś?
-W tym momencie jesteś już niemiły
-No to po co mnie w ogóle pytasz skoro wiesz, że coś mnie gryzie!
-Bo chce ci pomóc Andy!?
-Raczej wątpię, czy coś na to zaradzisz
-Niby dlaczego?- spytałam już lekko poddenerwowana
-Bo nie masz pojęcia jak to jest stracić rodzinę!- wykrzyknął.

Zamurowało mnie, te dwa słowa, które przez jedną krótką sekundę przypomniały mi wszystko. Jak on mógł to powiedzieć, nawet nic o mnie nie wiedząc?! Nie ma pojęcia co przeszliśmy!

-Jak możesz tak mówić!?
-A tak nie jest?
-Ja... -zabrakło mi słów
-No proszę odpowiedz mi!
-Przeżyłam wiele-mój głos się załamał- ale wiem jedno. W porównaniu do ciebie, ja przynajmniej nie zabiłam osoby, której kochałam!

Zapadła cisza, widziałam jak w kącikach oczu chłopaka zbierają się łzy. Co ja powiedziałam...

-P..przep- nie dokończyłam po prostu odwróciłam się na pieńcie i odeszłam. Nie powinnam tak mówić, ale on też nie powinien... To zawsze musi się tak kończyć...

Perspektywa Colla:

-Moje marzenie się spełniło!
-O czym ty mówisz Coll? -Lauren popatrzyła na mnie jak na debila
-No czuje się spełniony
-Dlaczego?
-Bo jestem tu z najpiękniejszą dziewczyną na świecie- uśmiechnąłem się i szybko ją pocałowałem, dopóki mogła coś powiedzieć. Poczułem tylko jak lekki uśmiech wkrada się na jej usta..

Perspektywa Kaysi:

-I co tak długo? Obiad jadłaś?- zaśmiała się Lorna
-Nie... Po prostu nie mogłam się zdecydować- Uśmiechnęłam się
-Coś się stało?
-Nie tylko zastanawiam się co dzieje się teraz z moim bratem..
-Wiem, że się o niego martwisz, ale spokojnie nic mu nie będzie
-Lorna słowa mi nie wystarczą, chce go zobaczyć. Jest starszy, mimo to... Czuje się za niego odpowiedzialna- powiedziałam szeptem- nie ma możliwości żebym się z nim spotkała?

Kobieta wstała z łóżka i podeszła do mnie.
-Posłuchaj zrobię wszystko co w mojej mocy żebyś mogła się z nim zobaczyć. Niestety po tej akcji wolę być bardziej ostrożna. Wiesz, że Reeva nie jest głupia. Może się domyślić.
-Wiem- powiedziałam bez entuzjazmu
-Przepraszam
-Nie, nie to nie twoja wina. To my mogliśmy być bardziej ostrożni
-Wszystko będzie dobrze- Lorna lekko się do mnie uśmiechnęła i poklepała mnie po ramieniu
-Ona też tak mówiła-pomyślałam, jednak szybko przegoniłam myśli, przez które ogarniał mnie nagły smutek- zaraz wrócę- powiedziałam i natychmiast odwróciłam się w stronę drzwi, by zielonowłosa nie zauważyła łez napływających mi do oczu.

-Tylko szybko za kilka minut mamy trening
-Spokojnie nie zapomnę, nie chcę narazić się na wielki gniew Reeve- zaśmiałam się sarkastycznie i szybko wyszłam z pokoju.

××××××××××××××

Niestety od następnego rozdziału perspektywa Colla będzie pojawiać się rzadziej, może czasami zdarzy się sytuacja, którą napiszę sama. Niestety osoba, która odpowiedzialna była za postać Colla nie ma za bardzo zapału do pisania i nie potrafię jej przekonać. Dlatego rozdziały będą troszeczkę krótsze. Mam nadzieję, że zrozumiecie. Chcę dokończyć tę opowieść, więc postaram się napisać ją jak najszybciej. Niestety przez brak weny oraz motywacji pisanie ,,nietypowego rodzeństwa" zeszło na drugi plan, a ja sama zajęłam się czymś innym... ale nie martwcie się! Mam teraz kilka rozdziałów w zapasie, więc mam nadzieję, że będziecie cierpliwie czekać i zrozumiecie.

Dzięki i pozdrawiam 😜

nietypowe rodzeństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz