10

88 7 4
                                    

Zeszłam po cichu z dachu, tak by ominąć te wszystkie osoby, które usilnie próbują mnie znaleźć, może uda mi się szybko zwiać do pokoju? Mam nadzieję, że nikt mnie nie zobaczy, muszę się doprowadzić do ładu wtedy będę gotowa, żeby rozmawiać z szefową...

-Tu jest! Znalazłam ją
-Cholera...
-Gdzie Ty zniknęłaś? - zaczęła krzyczeć jedna z bliźniaczek
-Myślałyśmy, że uciekłaś- dodała druga
-Postradałaś zmysły?!- jak już się domyślacie, powiedziała trzecia z sióstr. Czy one zawsze tak mają? To przez genetykę? Czy raczej sobie to wyćwiczyły, nie wierzę, że mają tak od urodzenia...
Kiedy bliźniaczki krzyczały na mnie jedna po drugiej, zza drzwi wybiegła wściekła Reeva. Zapadła cisza.. I przyznam się, że zaczynam się bać... Jej mina nie zwiastuje wcale nic dobrego...

-Młoda damo czyś ty do końca oszalałaś? Chcesz stracić życie?!

Nic nie odpowiadam tylko stoję jak słup soli i czekam co stanie się dalej, nawet nie mogę zaprzeczyć jej słowom... Kobieta po chwili bierze głęboki wdech, by się uspokoić, albo mnie po prostu zabić...

-Posłuchaj- mówi już z opanowaniem- nie życzę sobie żebyś wychodziła z tego budynku bez mojego pozwolenia. Rozumiemy się?
-Dobrze tylko jest jedne małe, drobniusieńkie nieporozumienie- uśmiecham się głupkowato, żeby nie denerwować kobiety jeszcze bardziej
-W czym problem?
-Ja nie wyszłam z budynku- mówię stanowczo
-Co? Jak to? To gdzie ty byłaś?!- wyskakuje jedna z bliźniaczek, a ja aż dostaje ciarek od jej wysokiej tonacji głosu, którą przybiera podczas krzyku.

-Uspokój się.- skarcą ją Reeva- O czym ty mówisz?
-Jakby to wyjaśnić... Nie wyszłam z tond, cały czas byłam w siedzibie- zaśmiałam się widząc miny pozostałych, bo oczywiście Reeva jak zawsze nie zdejmuje kamiennej maski.
-Ale przecież... kamery?! Nie było cię na nich- mówi jedna z blondynek
-Nie jestem na tyle głupia, żeby dać złapać się dla, tak badziewnego monitoringu jaki tu macie. Gdyby ktoś z zewnątrz dowiedział się, że zostałam złapana na takich kamerkach. Wyśmialiby mnie. Więc tak. Kończąc, po prostu je ominęłam.
-Gdzie byłaś?
-Czy to ważne? Przecież się znalazłam, jestem cała i zdrowa, a to chyba najważniejsze prawda?
-Pytam się gdzie byłaś?!
-Myślisz, że ci odpowiem? Nie ma mowy...
-Za bardzo pyskujesz wiesz? Zaczynasz mnie już denerwować- dziewczyna odchodzi od swoich sióstr i zaczyna używać swojej mocy z nadzieją, że uda jej się przejąć moje myśli, ale zgodnie z moimi oczekiwaniami a jej obawą napotyka na drodze barierę  nie do przedarcia.

-Wystarczy już. Szkoda na to czasu i tak straciliśmy cały trening. Za godzinę macie się wszyscy zjawić w sali konferencyjnej! Będziemy mieli gościa.
Kobieta po tych słowach po prostu wychodzi, na szczęście za nią idą też siostry Frost. Kiedy zostaję już sama zauważam, że przez cały czas w pokoju był jeszcze Endy... Patrzy teraz na mnie, ale jego oczy nie mają żadnego wyrazu, czuję się jakby przewiercał w moim ciele wielką dziurę tym swoim pustym spojrzeniem. Natychmiast odwracam się i wychodzę.

×××

-Czyli mówisz, że siedziałaś na dachu?!
-Lorna trochę ciszej, nie chcę żeby wiedzieli gdzie byłam
-Czy ty zgłupiałaś?
-W jakim sensie?-pytam niezbyt rozumiejąc jej słowa
-Co gdyby ci się coś stało?
-Niby co mogłoby się stać?
-No nie wiem na przykład spadłabyś, albo, co gorsza, ktoś z Sentinela by cię zobaczył!
-Na dachu?
-tak!

Spojrzałam na zielono włosą I zaczęłam się śmiać-trochę przesadzasz. Na dachach to ja się wychowałam, raczej mój upadek z budynku wynosi okrągłe zero procent.
-Mimo to musisz na siebie uważać trochę bardziej- powiedziała już lekko naburmuszona
-Czekaj, czekaj... Czy Ty? Ty się o mnie martwisz!
-Chyba śnisz
-Ha! Wiedziałam, jednak jest gdzieś ten matczyny gen do mnie co?!
-Przestań, to chore
-Nie przyznasz się?
-Zachowujesz się jak dziecko wiesz?
-No i co z tego Lorna się o mnie martwi to mi wystarczy- powiedziałam wymachując ręką
-Ja nic takiego nie....
-Nic nie słyszę bla bla bla!- zatknęłam uszy i ruszyłam w stronę pokoju, w którym miało odbyć się zebranie. Szybko nacisnęłam klamkę i wbiegłam do pomieszczenia. Podniosłam swój wzrok na ludzi, którzy stali już przy wielkim biurku, ale nikt nie zwrócił nawet uwagi, że weszłam, dla mnie nawet lepiej. Podeszłam bliżej by usiąść na wolnym miejscu, ale kiedy tylko zrobiłam kilka kroków moim oczom rzuciła się zielona czupryna... Tak bardzo dobrze znana mi czupryna...

××××

Tam... tam... tam... O kogo chodzi? Może to ktoś z przeszłości naszej dwójki? W końcu może dowiemy się trochę jak wyglądała ich przeszłość...

nietypowe rodzeństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz