-Teraz już wiesz, jak będzie to wyglądać. Dołączasz się do nas prawda? -spojrzałam z nadzieją na zielonowłosą, która z powodu nerwów robiła setne okrążenie w naszym pokoju
-Keysy wiesz dobrze, że to ma minimalne szanse powodzenia - kobieta zatrzymała się nagle i podeszła bliżej - jeśli Reeva...
-Jeżeli będziemy tak myśleć, to nigdy się z tond nie wydostaniemy- szybko jej przerwałam - Ta okazja wręcz prosi się o, to by z niej skorzystać. Ja i Endy mamy już dość. Zapewne jak i ty chcemy wrócić i zobaczyć się z najbliższymi osobami. Nie tęsknisz?- zapytałam, a kobieta najwyraźniej załapała kogo miałam na myśli, ponieważ na jej twarzy pojawił się lekki grymas.
-Posłuchaj...Nawet jeśli tęsknię, jeśli chcę wrócić... Nie mogę tego zrobić
-Dlaczego?- zapytałam zdziwiona, ale po chwili już wiedziałam o co chodzi...
-Muszę chronić Aurorę, nie mogę odejść, to będzie dla niej zbyt niebezpieczne. Zrozum, że nie mogę w ten sposób ryzykować...
-Rozumiem..
-Ale nie martw się, będę was kryć, więc nie dajcie się złapać. Zrozumiano?
-Tak...
***
-Jak tu cicho...jest tak pięknie i spokojnie - wyszeptałam spoglądając na piękny krajobraz za oknem. Wzięłam łyk ciepłej kawy i ruszyłam w stronę drewnianych drzwi, które prowadziły na piękny, ogromny taras. Stojąc już na świeżym powietrzu spojrzałam na polanę, przepełnioną przeróżnymi rodzajami kwiatów i żywo hasających zajęcy. Tę rozciągającą się zieleń znajdującą w samym centrum wielkiego lasu, tak bardzo pokochałam....
-Znowu zachwycasz się widokami?- usłyszałam za sobą jego ciepły głos
-Nie mogę uwierzyć, że w końcu możemy zaznać takiego spokoju ducha- na moją twarz wplątał się lekki uśmiech.
-Ja nawet o tym nie marzyłem... - poczułam nagle jak jego ciepłe ręce otaczają moją talię- nie jest to iluzja prawda?- zaśmiał się powodując, że lekkie łaskotki przeszły po mojej szyi. Chwilę staliśmy w bezruchu patrząc w otaczającą nas pustą przestrzeń. Po chwili odwróciłam się w jego stronę, nie przerywając uścisku.
-chcesz coś powiedzieć? - zapytał zdziwiony, kiedy przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w jego twarz bez żadnego słowa
-Ja.. - przerwałam - nieważne- cicho zaśmiałam się i mocno wtuliłam w jego ciepły tors
-Masz mi coś do powiedzenia? Jakieś wyznanie? - nie dawał za wygraną
-Nie po prostu chciałam powiedzieć, że dzięki tobie jestem tu szczęśliwa. W tym momencie- powiedziałam na jednym wdechu i schowałam głowę, tak by nie widział mojego zakłopotania.
-Ja również dziękuję- spojrzał na mnie poważnie - za to, że tu jesteś- wyszeptał i lekko pocałował moje czoło...-Mamo! Mamo! Widziałam wiewiórkę!
-A Nadia biegała po skałach! Tato!Słysząc te urocze głosiki moje serce znów poczuło spokój...
***
-Czyli Coll się nie dowiedział?
-Nic mu nie powiedziałam, dobrze wiesz jaka byłaby jego reakcja-stwierdziłam i lekko się zmieszałam na samo wspomnienie tego okropnego kłamstwa
-Rozumiem. Nie dziwię się nawet, że tak bardzo mnie nienawidzi
-Przestań! Gdyby tylko usłyszał jak naprawdę potoczyły się wydarzenia. Na pewno miałby inne podejście
-Nie... Coll nie jest osobą, która łatwo zapomina takie urazy... - zielonowłosy wstał z kanapy i podszedł do okna. - Myślisz, że mogę wyjechać?
-Pewnie dlaczego nie? - stwierdziłam z przekonaniem, na co mężczyzna tylko lekko się uśmiechnął -Chcesz się gdzieś wybrać?- dodałam
-Pamiętasz jak wspominałem Ci o tej wyspie na Kubie.
-Tej na której się urodziłeś?
-Dokładnie.... Chciałbym tam w końcu pojechać... Wiesz zwiedzić te stare, tak dobrze znane uliczki... Może znalazłby się jakiś stary przyjaciel- cicho zaśmiał się pod nosem - w końcu muszę odwiedzić Simona nieprawdaż?- spojrzał w moją stronę, ale ja kompletnie nie wiedziałam o czym mówi
-Tam został pochowany. To była jego ostatnia wola
-Rozsypanie prochów na tej plaży?
-Skąd ty to?
-Cały czas wspominał, że kiedy umrze mam dopilnować żebyś porządnie się tym zajął.... A jednak nie dotrzymałam obietnicy- wzdychnęłam ciężko i spuściłam wzrok na podłogę
-Key...
-Jedź- przerwałam dla mężczyzny - nie zastanawiaj się nad tym za długo, bo ostatecznie nie podejmiesz decyzji i będziesz żałować. Jedź - powtórzyłam- kiedyś na pewno cię odwiedzę i w końcu będziemy mogli zjeść wspólny obiad.
-Pewnie będę czekać... Ale ty też na siebie uważaj- dodał stojąc już w progu
-Dlaczego miało by się coś stać? Proszę cię - machnęłam ironicznie ręką i wybuchnęłam śmiechem - wyjeżdżasz dzisiaj?
-Tak...
-Wiesz, że Reeva...
-Wiem, dlatego muszę już zmykać- Matt pomachał uśmiechając się przy tym tak szczerze, że aż przez chwilę zabolało, że odchodzi...
-Do zobaczenia - powiedziałam odprowadzając tą rozkudłaną zieloną czuprynę wzrokiem aż w końcu całkowicie zniknęła za ścianą....
Zaczynam powoli tęsknić...

CZYTASZ
nietypowe rodzeństwo
ActionHistoria przedstawiająca Colla i Kaysi. Przyszywane rodzeństwo, które jest dosyć nietypowe. Ich życie zmienia się na zawsze po nieudanej akcji ratowniczej podziemia mutantów. Co się stanie? Czy odnajdą siebie nawzajem? Czy braterstwo przezwycięży...