14

56 6 3
                                    

''-Więc jednak się znacie. Czemu nic nie powiedziałaś?
-Nie pytałaś, a ta znajomość to tylko stare czasy, nic ważnego
-Nic ważnego?- powtórzył za mną Matt- patrząc mi prosto w oczy
-Tak, czasy, o których już dawno zapomniałam- powiedziałam wpatrując się prosto w jego zielone tęczówki. Coś jednak sprawiło, że po chwili spuściłam wzrok. Bałam się... w tym momencie może usłyszeć jak moje serce pęka...''

Wybiegam z pomieszczenia kierując się w stronę swojego pokoju,  kiedy mam pewność, że jestem sama wybucham płaczem. Szlocham dławiąc się co chwilę własnymi łzami. Przyciskam twarz do poduszki, zaczynam krzyczeć... Dlaczego?! Dlaczego musiał wrócić? Dość już przez niego przeszliśmy. Przetrawiłabym każdego w naszym zespole... ale nie jego, nie tego człowieka...Nie osobę którą kiedyś tak bardzo podziwiałam i przez to doznałam największego zawodu w moim życiu. Te spotkanie nie powinno mieć miejsca...

-To tylko kolejny koszmar z którego zaraz się wybudzę. Prawda? - pytam sama siebie z nutą nadziei w głosie, ale po chwili całą ciszę przerywa pukanie do drzwi. 

-Keasy jesteś tam? - w pokoju rozbrzmiewa głos Andiego 

Nie odzywam się, nawet przez minutę przestaję oddychać wierząc, że zaraz sobie pójdzie. 

-Hej.. wiem, że tam jesteś..

-Idź sobie- mówię szeptem - nie chcę wyjaśniać tego wszystkiego, to zbyt skomplikowane- tłumaczę, chociaż wiem, że chłopak wcale mnie nie słyszy. 

-Wchodzę!- mówi głośno i słyszę jak otwiera drzwi - Gdzie jesteś? Pyta kiedy jest już w środku. Milczę... Endy wzdycha ciężko - Hej myślisz, że nie domyślam się, że leżysz na łóżku, albo siedzisz w szafie?

Cisza...

-Posłuchaj nie wiem co cię łączy z tym człowiekiem, ale...- słyszę jak jego głos zbliża się coraz bardziej...

-Nie podchodź bliżej - mówię ostrzegawczo, kiedy czuję, że chłopak stoi za blisko. Wystarczy jeden krok, a zobaczy w jakim stanie jestem. Nie mogę na to pozwolić..

-Okej - mówi spokojnie- nie ruszę się z tond, ale ty też musisz coś zrobić

-O czym ty mówisz? 

-Upieczesz ze mną ciastka co ty na to?

-O co ci chodzi, nie możesz po prostu wyjść?- mówię lekko zdenerwowana- Nie mam ochoty na żarty 

-Mówię poważnie. Posłuchaj, nie musisz mi nic tłumaczyć. Wieżę, że masz dobry powód żeby się tak zachowywać. Więc, co powiesz na to żeby trochę się zrelaksować i coś upiec? Hm?

Przez chwilę nic nie odpowiadam.. Tak naprawdę nie mam pojęcia co powiedzieć. Czy w tej propozycji jest jakiś haczyk? Przecież musi być coś czego chce się dowiedzieć... chyba nie z dobrej woli..

-Zastanawiasz się trochę za długo. Zdecydowałaś się już? - mówi z wyczuwalnym podirytowaniem w głosie, przez co lekko się uśmiecham 

-Dobrze, ale daj mi parę minut. Muszę...

-Tak.. tak rozumiem- słyszę jak chłopak wychodzi lekko trzaskając drzwiami

Wychodzę powoli z łózka zrzucając niechlujnie kołdrę. Wchodzę do łazienki, ale kiedy widzę odbicie w lustrze mam ochotę znowu się rozpłakać. Tym razem z żalu nad moim wyglądem... Moje włosy są rozrzucone na wszystkie strony świata, tak jakby przeszły największą wichurę. Cały makijaż, który miałam na sobie rozpłynął się, tworząc na moich policzkach dwie czarne smugi. 

-Przecież nie nałożyłam tego dużo- mówię z pretensją - Nieważne dobrze, że Andy mnie nie widział...


--------

Witam ponownie! Oraz proszę o wybaczenie... Znów długa przerwa wiem... Ale daje wam teraz słowo, że do końca książki rozdziały będą się pojawiać regularnie. Z kąt ta pewność? Otóż wszystko jest już prawie napisane, tylko czeka na sprawdzenie i magiczny przycisk ,,opublikuj''. Tak więc... miłego czytania i do usłyszenia.

nietypowe rodzeństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz