17

40 5 0
                                    

Od sytuacji w kuchni minął tydzień, a ja nadal nie potrafię odezwać się do Endiego... Po tym zdarzeniu czuję jakiś dyskomfort, kiedy stoimy obok siebie... Nawet na wczorajszym treningu nie spojrzeliśmy się na siebie choćby na sekundę. Atmosfera się zagęściła...

-O czym teraz myślisz? - spytała zielonowłosa, odkładając książkę, którą przed chwilą ,,pochłaniała''

-O niczym ważnym - zaśmiałam się nerwowo

-O niczym ważnym powiadasz? - powtórzyła - Dlatego jesteś cała czerwona?

-O czym ty mówisz, to przez światło - szybko zakryłam się kołdrą, udając, że dostałam napadu kaszlu

-Mniejsza, mam dla ciebie dobrą wiadomość

Na te słowa wyjrzałam zza rogu materiału i spojrzałam na Lornę z zaciekawieniem - dla mnie?

-Tak, tylko obiecaj, że opanujesz emocje, kiedy ci już powiem

-Dobrze, dobrze obiecuję - powiedziałam pospiesznie - mów w końcu!

-Niedługo będziesz mogła spotkać się ze swoim bratem..

-Co... - powiedziałam ledwo słyszalnie - z Collem?

- Tak, najpewniej za parę dni.

W kącikach oczu poczułam łzy, ale szybko je otarłam i rzuciłam się w stronę kobiety, tak by mocno ją przytulić.

- Co ty robisz? - zaśmiała się

-Dziękuję.... dziękuję - wyszeptałam

------

Możecie się skoncentrować? Musicie współpracować! - krzyknęła Reava - Co się z wami ostatnio dzieje?! Nie możecie się tak zachowywać podczas misji! - podeszła bliżej i spojrzała na mnie, po czym skierowała wzrok na Endiego, który jak posąg cały czas patrzył przed siebie. - Pokłóciliście się?- znów spojrzała w moją stronę, przeszywając moje ciało swoimi ślepiami.

-Nie - szybko zaprzeczyłam

-Więc się ogarnijcie i dajcie z siebie wszystko - ostrzegła i odeszła w stronę wyjścia.

-Gotowa?- spytał bez żadnych emocji, przez co poczułam lekkie ukucie.

-Tak...

W tym samym momencie ruszyliśmy przed siebie, każdą przeszkodę likwidowaliśmy wspólnymi ruchami, tak jakby był to zwykły wyścig między znajomymi. Cała bariera zniknęła jak za dotknięciem magicznej różdżki. Wszytko poszło tak łatwo, że całą drogę skończyliśmy w kilka minut.
Kiedy już stanęliśmy, a moje ciało poczuło, że w końcu przestałam się ruszać, kolana automatycznie się pode mną ugięły. Złapałam skrawek bluzy Endiego, który stał obok mnie. Niestety on też nie był stabilny, co spowodowało, że oboje wylądowaliśmy na podłodze.

-Możesz mi powiedzieć, co ty robisz?- spytał lekko zdenerwowany

-wybacz, nie chciałam- zaczęłam się tłumaczyć, ale kiedy tylko zorientowałam się, w jakiej pozycji obecnie się znajdujemy zamilkłam. Chłopak leży plecami przytwierdzonymi do ziemi, a ja...

-Czemu tak nagle ucichłaś?- spojrzał mi prosto w oczy, co spowodowało, że przez parę sekund poczułam coś dziwnego...-zamierzasz wstać, czy będziesz tak na mnie leżeć przez nieokreśloną ilość czasu?

- Tak już schodzę... wybacz- szybko zrobiłam to, o co mnie prosił, strzepałam się z niewidzialnego kurzu i bez żadnego słowa wyszłam z sali ćwiczeń. Słyszałam tylko jak ktoś mnie woła, ale nie zatrzymałam się....

***

-Dlaczego! Wytłumacz mi! Nic z tego nie rozumiem!

-Posłuchaj mnie, nie możemy tam wrócić! Nie ma innego wyjaśnienia- chłopak złapał mnie za rękę, ale natychmiast wyrwałam się z tego uścisku

-Dlaczego to robisz!? Było nam dobrze! Chcę wracać! - zaczęłam krzyczeć i wymachiwać rękoma

-Key uspokój się...

-Nie! Nie obchodzi mnie to! Wracam!- odwróciłam się i ruszyłam w stronę naszego domu...

-Tam już nie ma dla nas miejsca- wyszeptał - sam powiedział mi żebyśmy się wynosili - chłopak opuścił wzrok, po czym ponownie na mnie spojrzał. Tylko tym razem dostrzegam w jego oczach coś czego nie widziałam bardzo dawno.... coś, czego nie da opisać się słowami.

-O czym ty mówisz?- odwróciłam się w stronę Colla

-Nie zauważyłaś tego? Bawili się nami! Nie jesteśmy im już do niczego potrzebni, więc się nas pozbyli! - chłopak pierwszy raz podniósł w moją stronę głos

-Nie mów tak... - wyszeptałam przez strug łez spływających po mojej twarzy - Matt, by nas nie zostawił... wszyscy, ale nie on... Nie zrobił by nam tego - zaszlochałam - Coll, chcę wracać! Chcę wracać do domu... to było jedyne miejsce jakie mogliśmy nazwać naszym schronieniem...Chcę wrócić - powtórzyłam po raz setny, po czym bezsilnie upadłam na ziemię- Dlaczego jesteś taki spokojny?- zapytałam, kiedy brat siedział już obok mnie.

-Ponieważ jestem pewny, że znajdziemy lepsze miejsce, tylko my. Nikt nie będzie nam już więcej zagrażać. Obiecuję - powiedział spokojnie

-Obiecuję...

nietypowe rodzeństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz