7

91 5 5
                                    

Perspektywa Colla:

Niestety nasze wszystkie plany związane z czyścicielami poszły na marne. Dlaczego? Już wam wszystko tłumacze. Od kłótni Johna z Clarisą minęły trzy tygodnie, najstraszniejsze jest to, że prawie ze sobą nie rozmawiali, ale nie czas na to... Podczas jednej z akcji zaatakowali nas czyściciele. Na początku było w porządku, bo jakoś od nich zwialiśmy, ale potem wpadliśmy prosto w pułapkę. John odwrócił ich uwagę, przez to niestety nie wrócił już z nami do podziemia, wrogowie zabrali go ze sobą...

Perspektywa Kaysi:

Nie dam rady spać, znowu mam ten cholerny ból głowy już 3 raz w tym tygodniu. Usiadłam na skraju łóżka, niestety to nic nie zmieniło. Powiedzcie mi, dlaczego tu nie ma żadnego balkonu? Czuję się jakbym została zamknięta w ekskluzywnej puszce ( żeby nie było jest tu bardzo ładnie). Skierowałam się po cichu w stronę kuchni, ostatnio były tam jakieś tabletki przeciwbólowe. To powinno mi pomóc.

Weszłam do dużego pomieszczenia i otworzyłam szafkę z lekami. Niestety mój wzrost nie pozwalał mi na dosięgnięcie do ostatniej półki a los akurat chciał, żeby tabletki leżały właśnie tam. Zaczęłam dosięgać ręką opakowania, ale nic z tego, stanęłam na palcach i prawie...niestety. Nie wiem jakim cudem, ale ja niezdara jedną nogą się pośliznęłam a połowa z leków poleciała na podłogę.
-Kurczę! Ciiii- krzyknęłam po cichu
-Co ty tutaj robisz?
-Ja nic a ty? Co tu robisz?
-Nie mogłem zasnąć więc przyszedłem coś przekąsić- powiedział chłopak- szukałaś jakichś leków?
-Tak, głowa mnie boli i miałam nadzieję, że coś znajdę, ale jestem za niska-uśmiechnęłam się sarkastycznie
-Czekaj podam ci je
Andy podszedł do szafki i bez problemu zdjął leki. Kocham życie!

-Trzymaj- podał mi opakowanie a po chwili szklankę wody
-Dzięki
-no to co będziesz sobie jadł? Zrobiłam się trochę głodna, może też coś przekąszę
-Hmmm co byś powiedziała na popcorn?

W odpowiedzi potrząsnęłam energicznie głową, niestety po chwili poczułam skutki, ponieważ tabletka nie zaczęła jeszcze działać.

-Może coś sobie obejrzymy?- zaproponowałam
-Okej już nawet wiem co- chłopak potarł rękoma
-Mam się bać?
-Nie no co Ty
-Mam nadzieje, że to nie horror nienawidzę ich...
-Myślałem, że się niczego nie boisz
-Bo się nie boję.
-To dlaczego nie chcesz ze mną obejrzeć? Hmm
-Wiesz jest konkretna różnica pomiędzy sentinelem a skutkami po obejrzeniu strasznego filmu
-Niestety musisz przeżyć ten film, bo chce go zobaczyć, nie powinien być bardzo straszyyyy- ostatnie słowo podejrzanie przeciągnął- jeżeli go obejrzysz wtedy uwierzę ci, że nie jesteś cykorką
-Okej, ale później odprowadzasz mnie do pokoju
-Spoko- zaśmiał się

***

Jak można było się spodziewać przy napisach końcowych popcorn leżał na podłodze, a ja siedziałam wtulona w poduszkę i trzęsłam się jak galaretka.

-Film się już skończył możesz przestać obmacywać moją poduszkę -zaśmiał się chłopak
-Sory- odsunęłam się-ale obiecałeś, że mnie odprowadzisz! Nie chce żeby coś mnie po drodze pożarło
-Spokojnie dotrzymam sława, chodź

Wstałam i rozejrzałam się po pokoju by sprawdzić czy nic nie czyha pod łóżkiem by tylko przy moim jednym ruchu wciągnąć mnie pod łóżko i zabić. Razem skierowaliśmy się w stronę drzwi od mojego pokoju. Kiedy doszliśmy (było to dosłownie kilka kroków) pożegnałam się i weszłam do środka. Nie wiem dlaczego ale zdawało mi się, że chłopak podbiegł do swojego pokoju... Czyli jednak się cykał. Położyłam się, a w tym monecie moja wyobraźnia zaczęła działać jak fabryka pierników przed Bożym narodzeniem. Powinnam przeżyć tą noc raczej..

Perspektywa Colla:

Nudziło mi się jak nigdy dotąd, czekałem aż Lauren wróci z misji ratunkowej Josha. Po jakiś 2-3 godzinach nareszcie się pojawiła w swoim pokoju. Obiecałem jej, że na nią poczekam. Zauważyłem jednak, że jest z nią coś nie tak, jest smutna i zła zarazem, nie mam pojęcia co się stało, ale wole na razie nie pytać o to, co się tam zadziało. Nie chce, żeby bardziej się zdenerwowała lub spochmurniała.

-Dzięki, że poczekałeś na mnie Coll- lekko się uśmiechnęła, widzę, że to wszystko jest dla zmyłki, ale ja się nie nabiorę
-Czego się nie robi dla pięknej dziewczyny.

Po tych słowach Lauren podeszła do mnie i mnie przytuliła. Ja oczywiście odwzajemniłem uścisk.

-Jesteś głodna?
-bardzo!
-To zapraszam cię na kolację oczywiście, jeżeli zechcesz co ty na to ?
-Czemu nie.

Po jakiś 10-15 minutach znaleźliśmy się przy opuszczonej fabryce w środku było wszystko przygotowane, oczywiście Lauren nic nie widziała, ponieważ miała zasłonięte oczy.

-Gdzie ty mnie prowadzisz?
-To tajemnica. - odpowiedziałem ze śmiechem.
-Mam nadzieję, że mnie nie zabijesz-zaśmiała się.
-Ja bym cię nigdy nie skrzywdził prędzej tych, którzy by ci coś zrobili.

Na te słowa na twarzy Lauren pojawiły się rumieńce słodko z nimi wyglądała. Czy ja się powtarzam?

-Już jesteśmy -zdjąłem dziewczynie opaskę z oczu i pokazałem jej kocyk z wielkim koszykiem przeróżnych smakołyków i oświetlonym ze wszystkich stron żarówkami.

-Ile ci to wszystko zajęło? - spytała się z podziwem.
-Jakieś 2-3 godziny.
-Może mi powiesz co się stało- zapytałem niepewnie
-Coll... To są sprawy rodzinne... Po prostu nie spodziewałam się, że mój brat tak się zmienił
-Okej okej, już nie będę pytać. Dobrze, że uratowaliście Johna

Nagle wszystkie żarówki przestały świecić.

-Cole gdzie ty jesteś?!
-Tutaj. -złapałem ją za rękę

Nagle moje oczy zaczęły świecić na biało niebiesko. Przybliżyłem się do niej i delikatnie ją pocałowałem w usta.
-Pamiętaj, że jestem przy tobie i zawszę będę.

Lauren po tych słowach po prostu mnie pocałowała.

-Dziękuje za wszystko co dla mnie robisz jesteś kochany.

Nagle wszystkie żarówki znowu się zapaliły i usiedliśmy na mięciutkim kocyku zajadając się tym, co było w koszyku po kilku minutach dostałem SMS

*Marcos*
,,Nie ma za co młody tylko mi tam nie szalejcie haha"

××××××

Witam witam po długiej przerwie i mam nadzieję, że przyjmiecie moje przeprosiny 😶. Wyjaśnię wam wszystko w kolejnym rozdziale.

nietypowe rodzeństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz