12

74 6 2
                                    

Perspektywa Kaysi:

-Udało nam się, uciekliśmy- powiedziałam zdyszana i lekko się uśmiechnęłam, na samą myśl, że jesteśmy już bezpieczni- nie gonią nas spokojnie- powiedziałam i odwróciłam się w stronę chłopaka
-Coll wszystko w porządku?- spytałam lekko przerażona jego wyglądem-jesteś trochę blady. Wszystko okej ?
-Tak wszystko gra, po prostu się zmęczyłem. Nie byłem dość dobry w wysiłkach fizycznych- zaśmiał się cicho
-Dobrze, chodź, odpoczniemy chwilę - wzięłam pod rękę spoconego chłopaka i zaczęłam szukać jakiegoś ustronnego miejsca, w którym moglibyśmy odpocząć.
-Może tutaj? - szatyn szturchnął mnie i wskazał na stary budynek
-Pewnie, masz dobre oko- poklepałam go po ramieniu. Tylko sprawdzę, czy jest bezpiecznie. Poczekaj
-No co ty, idę z Tobą
-Zostań, będziesz bezpieczniejszy
-Hej- spojrzał na mnie-przecież rodzeństwo zawsze trzyma się razem- uśmiechnął się i ruszył w stronę opuszczonego magazynu. Przez krótką chwilę stałam nieruchomo oszołomiona jego słowami, ale szybko się ogarnęłam i ruszyłam za Collem.

-Halo!- krzyknęłam w pustą przestrzeń
-Halo! Powtórzył po mnie chłopak a jego głos odbił się od ścian. - Chyba nikogo tu nie ma
-Pójdę jeszcze sprawdzić inne pomieszczenia
-Okej ja się jeszcze tu rozejrzę- chłopak machnął do mnie ręką i ruszył w stronę pustej przestrzeni.

Powoli podeszłam do zamkniętych drzwi i lekko je popchnęłam. Weszłam do środka i zobaczyłam mały gabinet. Nie wydaje się opuszczony....-pomyślałam. Poszperałam przez chwile w szafkach i podeszłam do biurka. Leżał tam otwarty laptop, przez co moja czujność natychmiast się wyostrzyła. Podeszłam bliżej i pomachałam kursorem a maszyna po kilku sekundach się odpaliła...

-Ktoś tu jest- powiedziałam sama do siebie- Coll spadamy! -Krzyknęłam i zaczęłam pospiesznie zbierać rzeczy, które później mogłyby nam się przydać.

-Coll gdzie jesteś musimy się... -trzasnęłam drzwiami i wzrokiem zaczęłam szukać brata. -Gdzie jesteś? Nie rób sobie żartów, to nie jest śmieszne!- podnosiłam głos coraz bardziej, mając nadzieję, że w końcu mi odpowie, ale na nic zdały się moje krzyki....
-Gdzie on się podział- powiedziałam na skraju załamania nerwowego, a co jeśli wpadł na tych ludzi? Mogłam go nie zostawiać... Nie jest jeszcze gotowy, żeby walczyć
-Coll m... -znieruchomiałam widząc uśmiechniętego szatyna. -Co ty sobie wyobrażasz wiesz jak się bałam! Musimy z tond iść natychmiast! Ktoś tu jest. -podeszłam do chłopaka i już miałam go uderzyć, ale kiedy dostrzegłam, że przez ten cały czas ani razu nie drgnął, zrozumiałam, że w pomieszczeniu ukrywa się ktoś jeszcze i nie jest to Sentinel ani żaden normalny człowiek.

-Kogo my tu mamy....dzieci po drodze na plac zabaw zgubiły drogę? - usłyszałam przesłodzony męski głos- nieładnie tak odchodzić od mamusi
-Co zrobiłeś dla Colla- odwróciłam się w stronę mężczyzny
-Ho ho spokojnie dziewczynko, nic mu nie jest. Po prostu świat mu się na chwilę zatrzymał- uśmiechnął się cwaniacko
-przestań albo inaczej porozmawiamy
-Myślisz, że boję się 12-latki?
-Dla twojego dobra powinieneś zacząć- powiedziałam odważnie, ale w środku dygotałam jak galaretka
-Nie chcę z tobą walczyć, zaciekawiliście mnie, więc przyszedłem zapytać co tu robicie
-To nie powinno Cię obchodzić. Już się zwijany
-Ehhh twój koleżka był bardziej rozgadany... No nic porozmawiam z nim, bo od ciebie niczego się nie dowiem.
Zielonowłosy machnął ręką, a ja w tym samym momencie poczułam dziwny dreszcz przechodzący po całym ciele...

-No więc tak to wygląda, ledwo co uciekliśmy od Sentinela, chcieliśmy się ukryć i...
-Coll! -krzyknęłam w stronę tego ciapy
-Przestraszyłaś mnie! Kiedy tu przyszłaś? - spytał zdziwiony
-Nieważne, dlaczego opowiadasz mu co się stało?
-Powiedział, że nam pomoże
-My nie chcemy pomocy- złapałam szatyna za rękę i skierowałam się w stronę wyjścia
-Ale...
-Coll idziemy!
-Na twoim miejscu nie wychodziłbym na zewnątrz- zaśmiał się mężczyzna
-O czym ty znowu mówisz?- zapytałam już lekko poirytowana
-Mówiliście, że udało wam się uciec od Sentinela, nic bardziej mylnego. Czekają na zewnątrz. Jeżeli wyjdziecie złapią was
-Key, on mówi prawdę, widzę ich- Coll spojrzał na mnie błagalnie- zostańmy tu
-Tak naprawdę, nie powinienem wam pozwolić z tond odejść. Ukradliście, moje rzeczy- zielonowłosy spojrzał na mnie znacząco. -Wyjście jest tylko jedno -dodał.

Popatrzyłam na zmartwioną twarz Colla, a potem na tego człowieka. Nie mamy wyboru...
-Zostajemy...

-------------------------

Małe wyjaśnienie:

Te dwa rozdziały to wspomnienia Keysy. Rozdział 11 opowiada o momencie, kiedy nasi bohaterowie jeszcze za dobrze się nie znali ( Key 10 lat, Coll 12)
W 12 rozdziale wspomnienie dotyczy spotkania naszego tajemniczego gościa, dzieje się to 2 lata później.

nietypowe rodzeństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz