18

41 6 0
                                    

Ostatnie dwa tygodnie były jednym wielkim nieporozumieniem... Zbyt dużo działo się wokół mnie... Matt.. Eandy... Wszystkie plany i dręczące myśli dotyczące Colla. Powoli zaczyna mnie to doprowadzać do szału... Muszę wytrzymać jeszcze tylko trochę....

Zalałam kawę gorącą wodą i ruszyłam w stronę pokoju. Jedyne czego dzisiaj potrzebuję najbardziej, to święty spokój, książka i napój, który postawi mnie na nogi...

-Key... 

Moje imię wypowiedziane tym tonem głosu, jeszcze kilka razy odbiło się w uszach, ale po chwili otrząsnęłam się i ruszyłam przed siebie udając, że nic nie słyszałam.

-Możemy porozmawiać?... - ten sam głos znów spowodował, że stanęłam w bezruchu - chcę Ci coś wyjaśnić... Coś co powinienem zrobić dobę parę lat temu...


                                                                                               ***
-Ciekawe co robi teraz Matt...- mruknęłam pod nosem przeżuwając jeszcze resztki śniadania - może...
-Nigdzie nie pójdziemy - szybko przerwał mi chłopak. Dlaczego tak bardzo cię to interesuje? Nie wystarczy ci, że pozbył się nas jak bezużytecznych śmieci?- powiedział powodując, że znów poczułam ten cholerny smutek...
-Nie mów tak. Musiał mieć swoje powody...-wtrąciłam
-Powody!-Coll zaśmiał się ironicznie - musi mieć niezłe wytłumaczenie żebym to zrozumiał. -Wybaczyłabyś mu?- zapytał po chwili

-Ja?... Sama nie wiem... Chyba Tak...

-Dlaczego?- spojrzał na mnie poważnie
-Dlaczego co? -Spytałam jak głupia
-Dlaczego wybaczyłabyś mu takie zachowanie? 

W pokoju zapadła cisza, a ja spuściłam wzrok na ziemię, tak by nie widzieć twarzy mojego brata, który w tym momencie był śmiertelnie poważny, a ja nie chcę w żaden sposób go zranić wyrażając to, co odczuwam naprawdę..

-Tak myślałem...Przyznaj się w końcu, po prostu go...
-Nie kończ, proszę. - wstałam szybko z krzesła i podeszłam do okna
-Tak bardzo się tego boisz?
-To jedyna rzecz na świecie, która powoduje u mnie koszmary - odpowiedziałam patrząc na niebo pokryte blaskiem zachodzącego już słońca....

                                                                                                ***



Wyjrzałam przez wielką szybę i zmrużyłam oczy od słońca, które mozolnie chowa się za budynki.

-Możesz na mnie popatrzeć?

-Nie...oglądam zachód słońca - odpowiedziałam ozięble... choć  prawda jest zupełnie inna... nie dam rady odwrócić się w jego stronę... nadal boję się, że nasze oczy się spotkają....

-Masz rację. Nawet nie zasługuję na to, byś na mnie spojrzała.... wystarczy, że mnie wysłuchasz- chłopak kończy z wyczuwalnym smutkiem w głosie, a we mnie coś pęka. Słysząc ten przygnębiony ton, mam ochotę w jakiś sposób go pocieszyć, ale natychmiast się powstrzymuję i wlepiam wzrok w przypadkowego przechodnia. 

-Chciałbym wyjaśnić dlaczego wtedy...dlaczego kazałem wam odejść... 

-Nie chcę tego słyszeć- przerywam 

-Chcę wyjaśnić..

-Dopiero teraz?- zaśmiałam się - nie bądź zabawny, mogłeś zrobić to wiele lat temu, kiedy przez twoją niedojrzałą decyzję musieliśmy miesiącami głodować!- wykrzyknęłam i ruszyłam w stronę wyjścia.

-Zrobiłem to, żeby was chronić...

Zatrzymałam się i spojrzałam na Matta, a on zaczął kontynuować.

-Tego dnia Sentinel odkrył naszą kryjówkę. Musieliśmy walczyć, gdybyście tam zostali moglibyście zostać ranni. Chciałem was chronić rozumiesz? Nigdy nie miałem zamiaru, ani nawet nie myślałem o tym by się was pozbyć. Ja..

-Ktoś zginął?- spytałam poważnie przerywając zielonowłosemu 

-Key...

-Wszyscy przeżyli prawda? Nic nikomu się nie stało? -Matt w odpowiedzi spuścił jedynie głowę, co wcale mi się nie spodobało 

-Wielu z naszych poległo, większość wzięto do bazy wroga...

-A...a co z Simonem?- przełknęłam wielką gulę w gardle- nic mu się nie stało prawda? 

*Cisza*

-Matt- złapałam chłopaka za koszulkę i mocno szarpnęłam - on żyje! Ten gnojek nie mógł zginąć.. nie on. Powiedz coś!

-Przykro mi... Ten... człowiek.. uratował mnie... ochronił mnie od kuli - wyszeptał, a mi zrobiło się słabo. Usiadłam na ziemi i podniosłam wzrok na zielonowłosego.

-Kto przeżył?

-Ja... i wy 

W mojej głowie zaczęło wirować. Wspomnienia osób z którymi spędziłam tyle czasu. Żarty Simona, które wszystkich denerwowały... Niewinne osoby, które nigdy nikomu niczym nie zawiniły... Oni wszyscy..

-To przez nas- powiedziałam na głos 

-Nie mów tak 

-To nas szukali, znaleźli kryjówkę... To nasza wina- na samą myśl przeszły mnie ciarki 

-Keysy przestań- chłopak usiadł obok mnie - to ja byłem nieostrożny. Wy nie macie z tym nic wspólnego....

nietypowe rodzeństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz