21

42 7 0
                                    

-W końcu postanowiłaś się obudzić - usłyszałam ciepły głos Matta i lekko otworzyłam oczy

-Co się stało? - spytałam ledwo słyszalnie

-To ja powinienem cię o to spytać. -chłopak podszedł bliżej i usiadł na krawędzi łóżka - Key, nie wiem dlaczego, ale twoja choroba znowu się pojawia...

Nagle oprzytomniałam, przypominając sobie wieczorną rozmowę i ten koszmarny sen.... 

-Wszystko w porządku?- Matt złapał mnie za ramie. 

-Tak, tylko trochę mnie zaskoczyłeś- kłamię- narobiłam wam trochę strachu co?

-Mi jak mi, ale twoja koleżanka była mocno przestraszona. O tej chłopinie, to nawet nie wspominam- zaśmiał się ironicznie

-Mówisz o Endym?

-Nie wiem jak się nazywa. Taki blondynek. Nie mam pojęcia, o co mu chodziło, ale zaczął się ze mną kłócić, kiedy sytuacja była krytyczna..

-Nic mu nie zrobiłeś prawda?- spytałam z nadzieją w głosie 

-Może lekko mu przyłożyłem, ale to było w samoobronie

-Matt! 

-Nie patrz tak na mnie!- chłopak podniósł ręce w geście obronnym 

-Czy ty zawsze musisz wszystko załatwiać pięściami? - zapytałam poważnie

-Uratowałem cię, a ty narzekasz?... Brakowało mi tego

Na te słowa zrobiło się cieplej na sercu, a w pokoju zapadła cisza, ale ta z rodzaju przyjemnych...

-Dawno nie widziałem tego uśmiechu 

-Ja się wcale nie uśmiecham!- szybko zaprzeczyłam 

-Kłam... kłam... mnie i tak nie oszukasz - chciałam mu już odpowiedzieć, ale zielonowłosy nagle wstał i skierował się w stronę drzwi

-A jeszcze jedno. Idź lepiej do tego Endiego... czy jak mu tam. Chyba naprawdę się o ciebie martwił - dodał i wyszedł zostawiając drzwi otwarte na oścież

-Przynajmniej byś po sobie zamknął!

                                                                                               ***

Długo szukałam chłopaka krążąc po całej siedzibie. Schodziłam i wchodziłam po piętrach aż w końcu zrezygnowałam i zmęczona usiadłam na kanapie.

-Czemu tak biegasz? Powinnaś trochę odpocząć 

-Wiem, ale szukam Endiego... nigdzie nie mogę go znaleźć...

-A szukałaś na dachu?

Spojrzałam poważnie na Lornę - jestem głupa! Czemu o tym nie pomyślałam? - Dzięki wielkie!- rzuciłam w stronę kobiety wybiegając z salonu.

Wchodząc po schodach poczułam świeży zapach powietrza. Kiedy byłam już na górze uchyliłam lekko drzwi, a nocny wiaterek od razu musną mnie po twarzy. Spojrzałam na dach i w ciemności dostrzegłam szczupłą sylwetkę chłopaka siedzącego na jego skraju.

-Nie jest ci zimno?

-Obudziłaś się?- zapytał obojętnie, ale wyczułam lekkie drżenie w jego głosie

-Tak... - usiadłam obok blondyna i spojrzałam na wielkie niebo- gwiazdy są piękne - wyszeptałam - nie sądzisz? Kiedyś słyszałam, że kiedy zobaczy się spadającą gwiazdę marzenie o którym pomyślimy. Spełni się - dodałam nie słysząc odpowiedzi chłopaka 

-Jakie byłoby twoje marzenie? - jest tak ciemno, że nie widzę blondyna dokładnie, ale jestem pewna, że w tym momencie na mnie spogląda

-Chciałabym, żeby wszystko było normalne. By nie istniały między nami żadne przedziały, które powodują tyle bólu... Chciałabym, żeby ludzie żyli w zgodzie i żeby stare czasy wróciły... - zaśmiałam się nerwowo i odchrząknęłam gulę, która utkwiła w moim gardle. - Wiem zabawne mam marzenia 

-Nie mów tak- szybko zaprzeczył - są piękne, może nierealne, ale z pewnością płynące z serca

-A ty jakieś masz?

-W porównaniu do twojego to nic

-Przestań. Chcę to usłyszeć. Pierwszy raz słyszę, żebyś mówił tak poważnie 

-I to powód dla którego chcesz mnie słuchać?- w odpowiedzi potrząsnęłam głową, ale nie jestem pewna czy chłopak to dostrzegł - po prostu chciałbym znów być z moją rodziną... Decyzja o dołączenie tutaj była jedną z najgorszych jakie podjąłem. Chcę znów zobaczyć moją wkurzającą siostrę i rodziców, którzy nigdy nie rozumieli o co mi chodzi. Tęsknię za nimi... - chłopak przerwał i ciężko wzdychną.

Wokół nas znów zapadła cisza. Zaczęłam wsłuchiwać się w jadące samochody i głosy cichych nocnych rozmów przechodniów . Wiem, że Endy cierpi tak samo... nawet i mocniej niż ja. Taki w końcu jest nasz los... Nas mutantów... Odmiennych, tych, którzy nie pasują do przeciętnego środowiska. Takich z niebezpiecznymi siłami, których inni boja się najbardziej...

-Przeziębisz się - zdjęłam z siebie koc, który wcześniej zabrałam z kanapy i położyłam na ramionach chłopaka- Nie jestem najlepsza w pocieszaniu- poklepałam go po plecach- ale obiecuję, że pomogę ci się z tond wydostać i sprawić, że znów będziesz ze swoją rodziną. 

- Chcesz coś w zamian? - zapytał po chwili namysłu

-Kiedy już pomogę po prostu odejdę, wtedy nie idź za mną. Tyle wystarczy - odpowiedziałam bez wahania

-I tak odwdzięczę się w inny sposób...

nietypowe rodzeństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz