- Kurwa. - z jego ust wydobyło się ciche sapnięcie, które otrzeźwiło mój umysł i wyrwało mnie z chwilowego letargu. - Dlaczego wszystko jest tak skomplikowane? - zapytał po chwili, a ja odpowiedziałam mu na to jedynie głębokim westchnięciem. Odsunęłam się od niego i poczułam, jak moje całe ciało owiewa zimny do granic wiatr. Splotłam ramiona na piersi i stanęłam obok na rufie motorówki. Przygryzłam lekko dolną wargę i skierowałam wzrok na jego przepiękną twarz. Był wgapiony w dal, ale wiedziałam, że chłopak rejestruje moje spojrzenie w jego stronę. Jeszcze przez chwilę taksowałam go źrenicami, po czym zdecydowałam się na wydobycie z siebie głosu.
- Pewnie gdyby było proste, to dawno byśmy się znudzili. - oznajmiłam spokojnym tonem, nadal nie spuszczając wzroku z jego pięknej twarzy. Brunet po chwili zwrócił swój wzrok na mnie, a nasze spojrzenia się spotkały. Jego przepięknie niebieskie oczy, wtapiały się w moje. Mogłam dostrzec w nich iskierki bólu, które powodowały, że małe szpilki wbijały się w moją skórę na całej jej powierzchni. Czasem ból drugiego człowieka jest dla nas gorszy, niż nasz. Przygryzłam dolną wargę, nadal analizując jego cudownie wyglądające tęczówki, w których topiłam się coraz bardziej, z każdym kolejnym spojrzeniem w nie. Były piękne. On cały był piękny. Mimo zniszczenia, które siał wokół mnie, był piękny. Zarówno na zewnątrz, jak i w środku.
- Nie zasługujesz na to. - mruknął pod nosem, odwracając wzrok ponownie w stronę horyzontu, który poprzez późną porę cudownie zlewał się z oceanem. Miał rację. Nie zasługiwałam. Mogłam w stu procentach potwierdzić, że nie zasługiwałam na ból, który budziła we mnie ta relacja. Westchnęłam cicho pod nosem i jeszcze bardziej zacisnęłam ramiona na własnym ciele. Teraz jedyną rzeczą, jaką powinnam zrobić, było powiedzenie mu, że to wszystko mnie niszczy. Że on mnie niszczy. Zakończenie tego. Ale ja nie potrafiłam, to było silniejsze ode mnie. Wiedziałam, że plułabym sobie w brodę przez najbliższy czas, że to zostawiłam i nie dałam nam szansy.
- Wiem. - skwitowałam smutno, wlepiając wzrok w niosące się po wodzie fale.
Odeszłam od Sama na parę kroków, przypominając sobie o tym, że moje ciało nadal jest nagie. Ściągnęłam z ręki czarną gumkę do włosów i związałam swoje brązowe kosmyki w niedbałego koka na czubku głowy. Ruszyłam w stronę krawędzi i po chwili z głośnym pluskiem wskoczyłam do lodowatej wody. W tym momencie nie obchodziło mnie w żadnym stopniu, że prawdopodobieństwo choroby, rosło z każdą sekundą przebywania w oceanie. Prychnęłam cicho pod nosem na swoją głupotę i popłynęłam w stronę chłopaka, by siłą wciągnąć go do wody. Złapałam skostniałą od zimna dłonią, jego gorącą stopę i pociągnęłam w swoją stronę.
- Co ty robisz? - zagabnął z grymasem na twarzy, a kiedy objęłam jego łydkę dwoma rękami i z całej siły pociągnęłam do siebie. Ten z pluskiem wpadł do wody i czułam, że za moment będzie marzył tylko o zemście. - Czy ty chcesz żebym dostał hipotermii?! - wrzasnął wyburzając się spod przezroczystej tafli i posyłając mi groźne spojrzenie.
- Może. - irytowałam go, a z mojej twarzy nie schodził zadziorny uśmieszek, który zawsze towarzyszył mi w sytuacjach, w których wygrywałam. Bo wygrywałam, a on dawał mi wygrywać i to było przyjemne. - Nigdy nie wiesz.
- Denerwujesz mnie. - warknął, ale wcale nie miał złego humoru. Wręcz przeciwnie. Był radosny, mimo naszej kłótni, która miała miejsce przed chwilą. Nasze zmiany nastroju następowały tak szybko, że bałam się, kiedy z pieprzenia, przejdziemy do zastawiania się nad sensem życia.
- Wiem. - zaśmiałam się krótko i przygryzłam lekko dolną wargę, spoglądając na niego ukradkiem.
- A teraz jeszcze się gapisz. - zauważył, po czym przewrócił oczami.
CZYTASZ
Only one night || POPRAWIANE
RomanceTonięcie chyba nie jest najprzyjemniejszym doświadczeniem i tak naprawdę chyba w większości przypadków zwiastuje śmierć. Cheryl nie doświadczyła tonięcia fizycznie, natomiast zaczęła topić się w dziwnej relacji na dziwnym obozie z jeszcze dziwniejsz...