Wychodząc w biegu z pokoju, złapałam moją czarną kopertówkę i pobiegłam za dziewczynami o mało nie potykając się o własne nogi. Ubranie szpilek na imprezę było największym błędem. A obiecałam sobie, że poczekają sobie grzecznie w walizce, bo nie użyję ich przez cały obóz. Jaka ja jestem słowna, o mój Boże. Dogoniłam je, kiedy schodziły po schodach prowadzących na plażę. Josie ubrana była w krótką czarną sukienkę i długie kozaki tego samego koloru, które bardzo ładnie wyglądały na jej chudych, ale nie przesadnie, nogach. Opierała się o swojego chłopaka, który z trudem i o dziwo bez żadnych komentarzy, kierował się na plażę. Szpilki na plażę? Brawo ja!
Tymczasem Clary, której ogniste włosy opadały swobodnie na ramiona, podążała za parą, śmiejąc się z ich głupiego zachowania. Po chwili odwróciła się w moją stronę i przerzuciła przeze mnie ramię, kładąc je na moich barkach. Uśmiechnęła się do mnie i przygryzła swoje usta pomalowane krwistoczerwoną szminką.
- Co się tak szczerzysz? - zachichotałam pod nosem, a ta wzruszyła ramionami, gdy uśmiech nadal malował się na jej przepięknej twarzy. - No gadaj! - ponagliłam ją.
- Nie! - oznajmiła radośnie, a ja wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Próbowałam przeanalizować ostatni okres czasu, ale nie wpadłam na nic, co mogłoby doprowadzić dziewczynę do takiego stanu.
- Josephine! - krzyknął w pewnym momencie Jake, gdy dziewczyna wpakowała swoją dłoń do jego spodni. Spojrzałam na nich pytająco, a ten tylko westchnął pod nosem.
- Dostała od jakiegoś typa jakąś białą pigułkę i wszyscy wiemy jak to się skończy. - zaznaczył po chwili, a ja uniosłam brwi. Cały dzień spędziłam na siłowni. Był piątek, a ja za cholerę nie miałam ochoty na akrobatykę. Po prostu jej nie lubię. Nie wiedziałam co działo się przed imprezą, bo nawet nie zdążyłam do końca wysuszyć włosów po szybkim prysznicu.
- Nie powinniśmy jej położyć w pokoju? - zapytałam po chwili.
- Niech się dziewczyna pobawi. - mrugnęła Clary patrząc na swoje paznokcie i badając dziwnym wzrokiem ich kształt.
- Dokładnie! Impreza! - wybełkotała ciemnoskóra, która ledwo trzymała się na nogach.
- To nie jest dobry pomysł. - pokręciłam głową, a Jake wzruszył ramionami.
- Będę cały czas z nią siedział, a jak trochę wytrzeźwieje, pójdziemy zatańczyć. - uspokoił mnie brunet, a ja głośno westchnęłam.
Kiedy zbliżaliśmy się do wejścia na plażę, dostrzegłam średniego wzrostu dziewczynę, która paliła papierosa, niesamowicie się nim delektując. Miała na sobie krótkie szorty, kabaretki, białą bluzkę na ramiączkach a do tego glany. Im bliżej byliśmy, tym bardziej byłam pewna, że owa imprezowiczka, jest laską, która obroniła mnie i moją przyjaciółkę przed napadem jakiegoś zboka.
- Wiedziałaś? - wyszeptałam z podekscytowaniem w stronę rudowłosej, a ta tylko lekko kiwnęła głową, zagryzając wargę. WIEDZIAŁAM, ŻE COŚ JEST NA RZECZY!
- O! Już jesteście! - powiedziała po chwili fioletowo włosa, zwracając się do tej trzeźwej z moich przyjaciółek. - Zdążyłam wypalić dwie fajki. - zaśmiała się słodko, a na moje usta wpłynął uśmiech. Dziewczyna wzbudzała sympatię, a z tyłu mojej głowy, pojawiła się myśl, że Clary będzie wreszcie szczęśliwa.
- Tak. - skwitowała rudowłosa, ale wbrew pozorom, słowo, które wydobyło się z jej ust, było wypowiedziane okropnie miłym tonem, jak zresztą większość zdań, wychodzących z ust owego rudzielca. Za to ją uwielbiałam, była najmilszą osobą, jaką kiedykolwiek poznałam, ale nie dawała też za bardzo sobą pomiatać. - Idziemy się napić? - zwróciła się w stronę nieznajomej, a ja uśmiechnęłam się pod nosem, rozumiejąc, że zapewne skończą razem w łóżku.
- Twoi znajomi nie będą mieli nic przeciwko? - próbowała dowiedzieć się fioletowo włosa.
- Nie, spokojnie. Lećcie! - rozkazałam, a z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Clary zasługiwała na szczęście.
- Mam nadzieję, że ty się nie zmyjesz i nie zostawisz mnie samego z tym... workiem ziemniaków. - wyraził po chwili nadzieję Jake, a ja zwróciłam na niego swoje politowane spojrzenie.
- Ten worek ziemniaków, to twoja dziewczyna. - oznajmiłam z bananem na twarzy i klepnęłam go lekko z pięści w ramię.
- Zamknij się. - zarechotał, po czym udaliśmy się w stronę najbliższych kanap.
***
- Chcesz coś? - zapytałam chłopaka, który trzymając w ramionach Josie, wił się razem z nią po kanapie. Miała ostry odjazd i miałam ochotę strzelić osobie, która jej to dała, ale wątpię, żeby udało mi się przekonać dziewczynę, by powiedziała mi, kto dostarczył jej to świństwo.
- Weź mi piwo. - poprosił Jake, a ja rzuciłam pod nosem ciche „ok", po czym skierowałam się w stronę baru.
Minęłam parkiet, na którym dostrzegłam tańczące Clary i Rue, które nie stroniły od pocałunków i publicznego okazywania sobie zainteresowania. Na ten widok, na moją twarz wpłynął delikatny uśmiech i aż postanowiłam zatrzymać się tam dłużej na dwie sekundy, potem jednak się opamiętałam i ruszyłam w stronę ogromnego blatu, który dosłownie usłany był miliardem różnych trunków, popijanych przez niepełnoletnich. Zajęłam jedno z ostatnich miejsc na hokerze i uniesieniem ręki, zawołałam barmankę.
- Co dla ciebie? - powiedziała. Była wysoką, czarnowłosą kobietą, mającą na oko z 22 lata. Nie wydawała się szczególnie miła, ale lepsza ona, niż ten słynny barman, który jest tu dosłownie zawsze i równie często rzuca jakimiś seksistowskimi tekstami.
- Piwo i wódkę z colą, poproszę. - odparłam, a kobieta kiwnęła głową i zaczęła przygotowywać moje zamówienie.
- Chcesz mieszać piwo z wódką? - do moich uszu dobiegł ten cholernie seksowny głos, a ja poczułam, że gdyby nie ten pieprzony stołek barowy, padłabym na ziemię z wrażenia.
- Nawet gdyby, to co cię to interesuje? - zapytałam zadziornie, by troszkę go ukrócić.
- W zasadzie to nic, ale chciałbym jutro cię przelecieć, a z kacem będzie to średnio przyjemne. - oznajmił, udając obojętnego.
- Chcesz zadecydować o tym, co chcę wypić, dla własnych korzyści? - prychnęłam i spojrzałam mu w oczy.
- Owszem. - zaśmiał się, a na jego twarz wpłynął ten cholernie seksowny uśmieszek. W Samie wszystko było pociągające, ale prawda była taka, że uśmiech miał, jak z moich najpiękniejszych snów. - Gdzie twoi znajomi?
- Koleżanka zgonuje, bo wzięła jakieś dragi, jej chłopak pilnuje, żeby nikt jej nie zgwałcił, a ta ruda siksa wyrwała jakąś laskę i teraz prawie ruchają się na parkiecie. - odpowiedziałam, po czym wskazałam palcem na tańczącą Clary.
- Słodko. - skwitował, a ja mu przytaknęłam.
- Pijesz coś? - zapytałam po chwili, by przerwać ciszę, która nie była niekomfortowa, natomiast mimo wszystko wolałam z nim rozmawiać.
- Nie. Wypożyczyłem sobie motorówkę na za piętnaście minut. - powiadomił mnie, a ja w odpowiedzi podniosłam wysoko brwi. Nie oszukujmy się, zdziwiło mnie to, że ktoś wypożyczył mu pojazd wodny o dwunastej w nocy.
- Mhm, ciekawie. - mruknęłam pod nosem i zobaczyłam, jak dziewczyna zza lady, podaje mi piwo i mojego drinka. - Dobra, lecę do Jaka.
- Poczekaj! - krzyknął, gdy postawiłam już parę kroków w stronę kanap. Odwróciłam się w jego stronę, a ten zeskoczył z hokera i skierował kroki w moją stronę. - W zasadzie, to na motorówce jest jeszcze jedno miejsce. Możesz płynąc ze mną.
Jest i rozdział na święta! Życzonka macie u mnie na tablicy, a ja już nie zajmuję Wam czasu🎄❤️ Wesołych Świąt!!!
A mi w prezencie możecie dać głos i jakiś komentarz😏
CZYTASZ
Only one night || POPRAWIANE
RomanceTonięcie chyba nie jest najprzyjemniejszym doświadczeniem i tak naprawdę chyba w większości przypadków zwiastuje śmierć. Cheryl nie doświadczyła tonięcia fizycznie, natomiast zaczęła topić się w dziwnej relacji na dziwnym obozie z jeszcze dziwniejsz...