Rozdział 10

2K 53 17
                                    

  Przez swoje siedemnastoletnie życie nauczyłam się jednej rzeczy - woda z cytryną czyniła cuda po imprezie. Po wyrzuceniu z siebie alkoholowej trucizny i zapiciu tego wodą z domieszką cytrusa, czułam się jak nowonarodzona. Stałam właśnie w towarzystwie dziewczyn na plaży i ubrana w czarny top na ramiączkach i zwyczajne szare dresy. Zlustrowała uważnie sylwetki moich koleżanek z grupy, które ubrały się nad wyraz skąpo. Szorty jednej z nich odsłaniały jej ponad połowę pośladków, a ja doskonale wiedziałam, że kiedy je ubierała, wcale nie kierowała nią chęć podobania się sobie, a chęć przyciągnięcia wzroku surferów. Przewróciłam oczami i powróciłam uwagą do rozmowy moich przyjaciółek. Aktualnie dyskutowały na temat jakiegoś filmu, o którym nigdy w życiu nie słyszałam, więc ponownie skupiłam się na czymś innym. Wlepiłam wzrok w wodę. Szum fal zdawał się wyciszać otaczających mnie ludzi, a spokój z jakim wytaczały się na brzeg, wprawiał mnie w stan zamyślenia.

Po niedługiej chwili ucieczki od rzeczywistości poczułam, jakby ktoś zdzielił mnie piaskiem. Szybko wyrwałam się z transu i zobaczyłam obrzucających się surowcem nastolatków. Jednym z nich był Sam. Przygryzłam wnętrze policzka, starając się nie wgapiać w jego osobę, ale oczy i tak zrobiły swoje i zatrzymały się na dłuższą chwilę na umięśnionym torsie chłopaka. Po czasie zerknęłam również na jego twarz, a moje serce zabiło szybciej, gdy zorientowałam się, że stoi i patrzy się na mnie z dumnym półuśmieszkiem. Prędko odwróciłam wzrok i głośno odchrząknęłam. Przyjaciółki spojrzały na mnie z opóźnionym refleksem, a gdy dostrzegły, że szatyn stawia kroki w stronę naszej grupki, usunęły się lekko na bok, dając nam przestrzeń do rozmowy. Normalnie pewnie byłabym za to wdzięczna, ale nie dzisiaj.

- Ktoś się gapi. - mruknął zadowolony ze stanu rzeczy. Poruszył sugestywnie brwiami i również zlustrował moje ciało, zatrzymując się trochę dłużej na dekolcie. Wreszcie, kiedy skierował wzrok na moją twarz, nasze spojrzenia zderzyły się z niewyobrażalną siłą. Wytrzymywałam to, natomiast nie należało to do prostych zadań.

- Zdaje ci się. - Na moje usta wpłynął słodki, fałszywy uśmiech. - Masz zbyt wysokie mniemanie o sobie, kolego.

- Może i tak, ale faktom nie zaprzeczysz. - zaśmiał się, zakładając ramiona na piersi, a jego wzrok powędrował do mojej szyi. Znajdowała się na niej malinka, ta, którą wczoraj udało mu się zrobić podczas gry w butelkę. - To dlatego nie spięłaś dziś włosów? Wstydzisz się? - zapytał z rozbawieniem i odgarnął ręką włosy z mojego lewego ramienia. Jego zimne opuszki musnęły moją skórę, na co moje ciało zareagowało przesadną reakcją.

- Przestań. - warknęłam trochę zbyt ostro, na co spojrzał na mnie z politowaniem. - Po prostu zrobiłeś brzydką malinkę i tyle. - usprawiedliwiłam się głupio. Zareagował na to szczerym, niewymuszonym śmiechem, z którym było mu tak cholernie do twarzy. Rząd jego białych i prostych zębów ukazał mi się spomiędzy warg, a ja sama nie mogłam w reakcji na niego powstrzymać cisnącego się na usta uśmieszku. Wyglądał... uroczo.

  - Malinka nie może być brzydka, Cheryl. - prychnął, kiedy udało mu się uspokoić napad śmiechu. - To niemożliwe.

- A widzisz, jednak jesteś wyjątkowy i potrafisz stworzyć cuda. - odparłam zaczepnie, zakładając ramiona na piersi. Doskonale zdawałam sobie sprawę z dwuznaczności mojej wypowiedzi, jednak nic sobie z niej nie robiłam. Dlaczego miałabym? W końcu ze sobą spaliśmy.

  - To na pewno i ty już doskonale o tym wiesz. - wykrztusił dwuznacznym tonem, a następnie poruszył sugestywnie brwiami.

  - Tak chłopie, już wszyscy wokół wiedzą, że jesteś niedojrzałym gimnazjalistą, który wszystko sprowadza do seksu. Już się nie pogrążaj. - Stwierdziłam, że mam lekką ochotę mu dopiec. Uśmiechnęłam się dumnie, kiedy ten przewrócił oczami, a następnie rozchylił wargi i przez moment zastanowił się jak mi na to odpowiedzieć.

  - Ale przecież to ty sprowadziłaś to do seksu. - odbił piłeczkę, a jego kąciki triumfalnie uniosły się ku górze.

  - Nie wciskaj mi tu kitów, bo oboje doskonale wiemy, że ty pierwszy nadałeś tej rozmowie intymny charakter. Chociaż się do tego przyznaj. - Przechyliłam lekko głowę w lewo i spojrzałam na niego dumnie. Jego niebieskie tęczówki wpatrywały się we mnie z nieodgadnionym blaskiem. Jakby chciały coś wykrzyczeć w moją stronę, jednak ja nie wiedziałam co. Zupełnie różniły się od tych jego. Były dziwnie wesołe, podczas gdy oczy mojego ojca zawsze zblazowane wpatrywały się w moją twarz, nie wyrażając przy tym żadnych, nawet najbardziej oczywistych, uczuć.

  - Przyznaję, wygrałaś. - Uniósł ręce w geście kapitulacji, a po jego wargach dalej błąkał się ten zadziorny półuśmieszek. - I wcale nie wstydzę się, że sprowadziłem rozmowę na te tory. Fajnie tak z tobą gadać. - Mrugnął do mnie, po czym bez słowa skierował się w stronę grupki przyjaciół. Rozchyliłam lekko wargi i pozwoliłam sobie na wypuszczenie zalegającego w płucach powietrza. Czemu podczas tej rozmowy byłam tak dziwnie spięta?

  - Typ z tobą bezczelnie flirtuje. - mruknęła Clary, która nie wiem w jaki sposób znalazła się przy moim uchu.

  - Przestań, po prostu jest niewyżyty i zapewne gada tak z każdą laską z nadzieją, że ta rzuci mu się w ramiona i że uda mu się zaliczyć. - mruknęłam pod nosem, wlepiając wzrok w horyzont.

  - Cheri, nie gadaj głupot. Tyle ci powiem. - podsumowała dziewczyna, na co odruchowo przewróciłam oczami. Nie chciałam jednak przyznać, że delikatnie ucieszyły mnie jej słowa.

***

  - I raz, i dwa, i trzy! Lecimy! - Instruktorka tańca odliczała do startu układu na plaży. Na twerk nie przyszło wiele osób. Chyba sporo dziewczyn stwierdziło, że nauka tańca kojarzonego przez większość z czystym erotyzmem nie jest najlepszym pomysłem. Na zajęciach zjawiły się tylko osoby, które znały już podstawy, więc nie poświęcałyśmy już czasu na naukę wszystkiego od zera, a od razu przeszłyśmy do realizacji przygotowanego przez prowadzącą układu.

  Surferzy już jakiś czas temu zeszli na wodę, więc nikt nie martwił się o komentarze, które mogły okazać się tymi nie na miejscu. Próbowałam oszukać się, że wcale nie wypatrywałam na wodzie pewnego szatyna, jednak byłoby to zwyczajnym kłamstwem. W każdej przerwie, kiedy nie musiałam skupiać się na ruchach swojego ciała, kierowałam wzrok na nastolatków łapiących fale i żyjących chwilą. Surfing zawsze kojarzył mi się z łapaniem chwili i zapominaniem o problemach świata w momencie, w którym zjadała nas fala. Nie potrafiłam wyobrazić sobie, że osoba otoczona żywiołem wody, rozpędzona i czująca wiatr we włosach, mogłaby zamartwiać się w danym momencie jakaś błahostką. Było to dla mnie wręcz nierealne.

  Muzyka dudniła mi w uszach i niosła się dalej po wodzie i piasku. Poruszałam miednicą w rytm muzyki. Co jakiś czas padałyśmy wszystkie do pozycji klęczącej, nieraz poruszałyśmy się na czworaka, a czasem leżałyśmy na rozgrzanym piasku, dalej wykonując układ. Czułam gorąc słońca, który w połączeniu z wysiłkiem fizycznym skraplał pot na moim ciele. Mój top z tyłu był już lekko wilgotny, a ja zaklinałam się za ubranie na siebie dziś dresów, które stanowczo nie były przewiewne.

  - Dobra! Dziewczyny! Koniec! - krzyknęła Jessica i zarzuciła swoimi czarnymi niczym smoła włosami. - Widzimy się jutro! Dzisiaj był totalny ogień i czekam na takie zaangażowanie również jutro! Do zobaczenia! - wykrzyknęła bardzo szybko podchodząc do dużego, przenośnego głośnika i chwytając go oburącz.

- Pomogę ci! - krzyknął w jej stronę trener surfingu i z niesamowitą prędkością podbiegł do kobiety, by tylko odciążyć jej kręgosłup. Uśmiechnęłam się pod nosem. Słabość Pana Shawna do Jessici była widoczna na pierwszy rzut oka. Po chwili, zatopieni w rozmowie, już znikali za rogiem plażowej restauracji.

*poprawiony

Only one night || POPRAWIANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz