Rozdział 27

1.1K 28 41
                                    

Czułam na plecach zimną, betonową ścianę, której temperatura przedostawała się nawet przez materiał mojej bluzy. A moje ubranie do najcieńszych nie należało. Jego obie dłonie obejmowały moje ramiona, niesamowicie je ściskając. Nie było to natomiast rzeczą, którą się w tym momencie przejmowałam. Wlepione były we mnie te przenikliwe źrenice. Błękitne tęczówki świdrowały po mojej twarzy, jakby szukając jakiegoś punktu. Wyglądał na skupionego, a to jeszcze bardziej dodawało mu seksapilu. Niesforny kosmyk jego włosów opadał swobodnie na jego czoło, które mimo że zmarszczone, wyglądało nienagannie. Obie równe brwi były zbliżone do siebie trochę bardziej niż zwykle. Było to oznaką jego procesu myślowego. Zastanawiał się nad czymś i to intensywnie. Powieki były lekko przymknięte, a usta rozchylone. Wolałam nie zatrzymywać na nich wzroku dłużej, bo byłam zbyt pijana, żeby się opanować od posmakowania ich. Po chwili jego wzrok zatrzymał się na moich wargach, a ja jakbym ugięła się pod ciężarem jego silnego spojrzenia.

- Co ty ze mną robisz? - wyszeptał jakby do siebie, a mój i tak nierówny oddech przyspieszył. Chciałam odwrócić wzrok od jego twarzy, ale nie potrafiłam. Miał tak hipnotyzujące spojrzenie, że ja najzwyczajniej w świecie nie mogłam oderwać od niego moich źrenic. Alkohol dodatkowo tego nie ułatwiał. - Nie potrafię...

- Czego? - wydukałam, czując jak z mojego ciała wyparowuje cały alkohol. Pod wpływem jego dotyku moja skóra wrzała. Krew napływała mi do policzków, a nogi uginały pod moim ciężarem. To było tak cholernie dziwne uczucie. Byłam jakby spragniona... jego. To było tak cholernie niepokojące.

- Bez ciebie. - wymamrotał, nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego. Widziałam w jego oczach bez dna... zmartwienie? Czy on okazał mi emocję? Czy stał się cud? Czy on pokazał, że nie jest dupkiem, który ma gdzieś cały świat? - Próbowałem, ale nie mogę.

- Dlaczego? - zadałam kolejne pytanie, próbując zostać w jakimś stopniu przy zdrowym myśleniu. Nie chciałam rzucić mu się na szyję. Stan trzeźwości, której niemalże nie było, odebrał mi hamulce, a ja musiałam wytężać swoje wszelkie zmysły, by nie zrobić kroku, którego jutro będę żałować. Jednak nadal topiłam się w jego bezkresnych i błękitnych oczach.

- Żebym tylko wiedział. - odparł cicho. Dźwięk jego niskiego basu podrażnił moje bębenki. Miły dreszcz przebiegł po moim rdzeniu, a ja tak bardzo chciałam rzucić mu się w ramiona, ale nie mogłam. Nie dlatego, że nie chciałam. Hamowała mnie jakaś klepka w moim mózgu. - Wszystko byłoby prostsze. - wypowiedziawszy to, zbliżył się do mnie na niebezpieczna odległość i puścił moje ramiona. Oparł się oburącz o ścianę małego, betonowego budynku i zawisnął nade mną. Mój oddech przyspieszył do nieznanej mi wcześniej prędkości. Znalazł się on tak blisko. Za blisko. Nasze nosy prawie się stykały, a spojrzenia nadal krzyżowały.

- Ja... Ja nie wiem. - wydukałam, zaciskając w pięści moje dłonie z ogromną siłą. Zatrzymałam się w momencie, gdy moje długie paznokcie zaczęły ranić moją skórę.

- Ale ja wiem. - warknął i z niesamowitą siłą złączył nasze usta w namiętnym i brutalnym pocałunku. Moje całe ciało chciało go tu i teraz, ale mózg protestował. Czułam jego zimne wargi na swoich, które wręcz rozgrzane były do czerwoności. Brakowało mi tej nutki niebezpieczeństwa, którą mi dawał.

  Oddałam pocałunek. Nie wiedziałam nawet, czy tego chciałam, bo nie myślałam jasno przez alkohol. Nie byłam świadoma i wiedziałam, że rano będę tego żałować, ale teraz działo się coś, czego nie mogłam za nic przerwać. Może będę jutro zaklinać się w duchu, ale to, co działo się w tym momencie, przyciągało mnie jak magnez. Chciałam tego. Położyłam dłonie na jego torsie, od którego biło niesamowite ciepło. Po chwili w moich rękach znalazły się sznureczki jego bluzy, które owinęłam wokół palców wskazujących. Przyciągnęłam go jeszcze bardziej, chcąc chłonąć jego bliskość. Dzieliły nas milimetry, nasze usta stykały się, a języki prowadziły walkę. Ale mi wciąż było mało. Chciałam w niego wniknąć. Stykać się z nim całym ciałem i chłonąć. Chłonąć go całą sobą. Po chwili jego palce znalazły się na mojej talii, a my przylgnęliśmy do siebie klatkami. A tego świadkiem była tylko zimna, betonowa ściana. Widziała nas w jednym z najbardziej intymnych momentów. Bo intymny nie jest seks. Intymne nie są pocałunki. Intymna jest rozmowa. Szczera rozmowa, które mieliśmy dwie. Jedna z nich zakończyła się tragedią, ale druga trwała.

Only one night || POPRAWIANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz