Rozdział 3

3K 119 11
                                    

Pamiętaj o głosie! To dla mnie bardzo ważne❤️

Plaża była położona jedynie dwieście metrów od naszego miejsca wypoczynku, ale podróż w obcasach po dziurawym chodniku i piasku, okropnie spowalniała mnie oraz Josie. Parę razy straciłam równowagę i musiałam podtrzymać się na Clary, która całe szczęście ubrała dziś stabilne buty. Nie wiem jak bardzo przypominałybyśmy domino, gdyby jedna z nas przewróciła się na drugą, a przez to druga na trzecią.

- Błagam was! - wycharczał w pewnym momencie Jake, a ja spojrzałam na niego zirytowana, próbując przecinać jego ciało niewidzialnymi laserami, które wystrzeliwały mi z oczu. Josie też nie wyglądała na zadowoloną z jego marudzenia.

- Chcesz ubrać takie buty? Nie chcesz. Więc przestań jęczeć i łaskawie zwolnij kroku. - powiedziała zirytowana ciemnoskóra, zaciskając mocniej szczękę i marszcząc idealnie wyregulowane brwi.

- Jezu! - wyjęczał, niemalże się zataczając, na co przewróciłam oczami.

Jake jest bardzo punktualną osobą. Trzeba naprawdę się postarać, żeby ten gdziekolwiek się spóźnił. Chce przychodzić punktualnie nawet na imprezy, co totalnie nie ma sensu, bo prawda jest taka, że na początku nic się na nich nie dzieje. Dopiero po jakiejś godzinie ludzie zaczynają być wstawieni i faktycznie można porobić coś ciekawego. Jednak szatyn tego nie pojmuje i wiecznie denerwuje się choćby o minutowe spóźnienie. Czasem jest mi z nim trudno wytrzymać, bo co jak co, ale ja nigdy punktualna nie byłam, nie jestem i nie będę.

  Na miejsce udało nam się dotrzeć jakieś piętnaście minut po rozpoczęciu imprezy, więc ta dopiero się rozkręcała. Szczerze mówiąc, sporo zmieniło się od zeszłego roku. Ośrodek zainwestował we własny bar oraz sprzęt dla DJ'a. Parkiet był taki sam, jak rok temu, pomijając fakt, że deski wyglądały coraz gorzej. Na owym parkiecie wiło się już sporo osób. Część z nich jedynie podrygiwała, prowadząc przy tym rozmowę, a inni byli tak pochłonięci tańcem, że zdawali się nie zwracać uwagi na otaczający ich świat. Przy barze siedziało bardzo dużo osób. Niektórzy popijali drinki w samotności, a inni shotowali zimną wódkę ze znajomymi, wesoło przy tym gawędząc. Parę osób siedziało z piwami na piasku i grało w butelkę. Przeniosłam wzrok na wiecznie spokojne morze i wtłoczyłam w swoje płuca orzeźwiające powietrze, przygotowując się na szaloną imprezę.

- Dziewczyny! Zapraszam do tańca! - wykrzyknęłam, złapałam je za ręce i zaczęłam zbliżać się do skupiska ludzi, które poruszało się w rytm muzyki. - Jake! Ty też! - burknęłam w jego stronę, na co chłopak przewrócił oczami i posłał mi wymuszony uśmiech. Nigdy nie pajał miłością do tańca, ale posiadanie Josie jako dziewczynę zobowiązuje.

Postawiłam nogę na parkiecie i spojrzałam na moje towarzyszki. Obie były przeokropnie szczęśliwe, że znowu tu jesteśmy. Ja również. Posłałam i podekscytowany uśmiech, a następnie przytuliłam je w geście ekscytacji.

- To co? Bawimy się? - zapytała Clary, a następnie sugestywnie poruszyła brwiami.

- Chyba nie będziemy tu stać? - rzuciła Josie, udając wyrzut, kiedy kąciki jej ust się podniosły.

- Będziemy! No co ty! - odparłam sarkastycznie, a po chwili zaczęłam tańczyć, łapiąc przyjaciółki za ręce. Moje biodra kołysały się w rytm muzyki klubowej. Zamknęłam oczy i dałam się porwać. Moje nogi stąpały po parkiecie, tupiąc. Miałam totalnie w dupie cały świat. Za to kochałam imprezy. Wszyscy mieli gdzieś to, co robię. Zajmowali się samym sobą. Wtedy mogłam zapomnieć o moich pierdolniętych rodzicach i odpocząć. Mogłam wyrzucić z głowy niemalże wszystko. Tańczyłyśmy razem przez parę piosenek, a kiedy w moich uszach zaczęła rozbrzmiewać Good as Hell od Lizoo, ze skupienia wyrwała mnie ręka Josie, która ściągnęła mnie z parkietu i ustawiła naprzeciwko jej osoby.

Only one night || POPRAWIANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz