Rozdział 28

1.2K 31 82
                                    

  Zapukałam lekko w drzwi, które po chwili ustąpiły. Otworzył mi je ten sam brunet, który tak bardzo zamieszał. Stworzył jeden wielki chaos, ale ja to polubiłam. Polubiłam aż za bardzo. Za bardzo polubiłam jego. Za bardzo polubiłam jego oczy, jego usta, jego głos, jego ciało... Jego całego. W każdej postaci i w każdym humorze. On był po prostu mój i wreszcie udało mi się to przyznać. Stałam teraz przed nim nago. Nie dlatego, że nie miałam ubrań, a dlatego, że dopuściłam do siebie jego dociekliwość. Wiedziałam, że odpowiem mu na każde pytanie, które mi zada. Choćby miało ono być najgorszą i najbardziej bolesną prawdą. Odpowiem szczerze, bo już za dużo razy kłamałam. Nie chciałam nikogo krzywdzić. Droga z nim od początku była dobrą drogą. Droga do dziewiątego kręgu piekieł, ale nadal była dobra. Bo była dobra dla mnie i dla niego. Bo tego właśnie chciałam i czułam, że ta podróż ku celu jest dla nas i tylko dla nas. Jedyna poprawna, mimo że zaprowadzi nas do ognia, gdzie spłoniemy żywcem.

  - Wybacz mi. - szepnęłam, okazując skruchę, tak mocno, jak tylko potrafiłam. Czułam, jak piecze mnie pod powiekami, ale nie pozwałam sobie na płacz. Jeszcze nie teraz. - To wszystko jest moją winą i coś zrozumiałam. Zrozumiałam, że jak do ciebie nie przyjdę i nie powiem, co mam do powiedzenia, będę żałować. Bardziej, niż gdy tego nie zrozumiesz.

  Patrzył na mnie swoimi pustymi oczyma i taksował moją wzruszoną twarz. Mnie obdartą przed nim ze wszelkich granic, które nas dzieliły. Mnie w rozmazanym makijażu. Mnie we wczorajszych ubraniach. Mnie w niesfornych, poplątanych włosach. Mnie całą. Zauważał, że wzniesione mury opadły. Widział, że jestem szczera i tylko szczera. Mógł pytać o cokolwiek chciał, ale on milczał. Cisza, która pomiędzy nami była, budowała napięcie. Napięcie tak wysokie, że moje serce aż się elektryzowało. Nie wiem ile tak staliśmy. Nie ruszyłam się o milimetr. On tak samo. Zdawało się, że minęły wieki i mogłam poznać każdy element jego boskiego ciała. Chciałam poznać też umysł. Po chwili chłopak przesunął się, bym mogła wejść do pokoju. Zamknął za mną drzwi i skupił na mnie swoją uwagę.

  - Spałaś z nim? - zapytał z wyrzutem, ale nie miałam mu tego za złe. W końcu zrobiłam źle. Nie powinnam była go zostawiać na tej cholernej plaży. Powinnam od początku posłuchać serca, wewnętrznego głosu, który mówił mi, że pewien brunet jest tym odpowiednim.

  - Tak. - przyznałam się do winy lekko ściszonym głosem. - Ale coś zrozumiałam. Pewnie gdybym z nim nie spała, teraz nie stałabym przed tobą, chcąc powiedzieć to, co zaraz powiem.

  Patrzył na mnie. Nie mówił nic. Jego oczy nie wyrażały nic. Lubiłam to. Lubiłam w nim to, że nie zawsze wiedziałam co czuje. Lubiłam zagadki i tajemnice, które mi zapewniał. Z każdą chwilą poznawałam go coraz bardziej. A znaliśmy się dopiero niecałe dwa tygodnie. Przez te trzynaście dni zdążyłam się... zakochać. Nigdy nie czułam czegoś takiego. Wiele osób powie, że to za szybko, ale ja go pokochałam. Poznałam go i w tym momencie byłam skłonna to przyznać. Sama przed sobą, jak i przed nim. Niesamowite uczucie. Broniłam się przed tym przez dłuższy czas. Kiedyś zwalałam motyle w brzuchu na dobry seks, czy po prostu to, że lubiłam go jako człowieka. Omijałam kwestie romantyczne.

  - Wczoraj, jak to powiedziałeś... - zaczęłam, splatając palce swoich dłoni. - Też to czuję. Też nie wiem co ze mną robisz i jak to robisz. Próbowałam to wypierać, próbowałam wmówić sobie, że tylko się pieprzyliśmy, że miało to być tylko przyjemne fizycznie. Problem w tym, że zrobiło się za przyjemnie psychicznie. Nie przyznawałam się do tego, a kiedy już chciałam, powiedziałeś, że mnie zniszczysz. Wtedy się załamałam, a potem podświadomie mściłam, wmawiając, że Nate jest dla mnie ważny. Jest fajnym facetem, muszę to przyznać, ale tę nutkę niebezpieczeństwa czuję przy tobie. Rozumiesz? - wykrzyczałam, a łzy potoczyły się po moich policzkach. Graliśmy w otwarte karty. Nie chciałam już opanowywać emocji, które przez długi czas w sobie chowałam. Bo tym byłam. Emocjami. - Przy tobie czuję wszystko. Czuję ogromny ból, cierpienie, zawód, ale też szczęście, jakiego nigdy nie doświadczyłam. Za każdym razem, kiedy cię widzę, kiedy z tobą rozmawiam, nawet o głupotach, poznaję cię coraz bardziej. Wiesz co jest najlepsze? Chciałabym to wyłączyć i żeby tak już nie było. Boję się, że te uczucia mnie zniszczą. - zaśmiałam się gorzko i uniosłam wzrok na jego oczy, które mówiły więcej, niż mogłam się tego spodziewać. - Sam... Ja się boję... - wydukałam, rozklejającymi się już zupełnie. Nie minęła sekunda, a chłopak zatrzasnął mnie w niedźwiedzim uścisku. Nie było w tym nic romantycznego. Okazał mi wsparcie. Poczułam jak unoszę się parę centymetrów nad ziemią.

Only one night || POPRAWIANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz