Było mi zimno, nie wiedziałam gdzie jestem, ale nie miałam ochoty otwierać oczu. Dreszcz przebiegał po moim zmarzniętym ciele, które dodatkowo było pokryte gęsią skórką. Leżałam na czymś twardym i lodowatym. Do moich uszu docierały dźwięki wody. Bałam się otworzyć oczy. Nie pamiętałam jak się tu znalazłam. Po tym, jak zasnęłam z Nate'm wszystko zlało się w jedną, niewyraźną plamę. W głowie zostało mi tylko to, gdy ktoś mnie niósł. Nie byłam w stanie określić, czy było to w pomieszczeniu, czy też na zewnątrz. Rozbudziłam się trochę bardziej i zaczęłam wyczuwać twarde przedmioty wbijające się w moją skórę. Zdecydowałam się na uchylenie jednej z powiek, ale było to wyjątkowo trudne. Zderzyłam się z obrazem, który przedstawiał pustą plażę. Podniosłam się na łokciach i rozejrzałam dookoła, skupiając się na tym, by przez ból głowy nie opaść ponownie na twarde podłoże. Bolało mnie wszystko. Każdy, najmniejszy skrawek mojego ciała.
Chciałam się podnieść i udać do pensjonatu, ale nie mogłam. Nie miałam na to siły. Nie wiedziałam nawet, gdzie jestem. Z tego, co dostrzegłam, robiło się już jasno. Niebo było szarawe i wiedziałam, że niedługo zupełnie się przejaśni. Miałam wewnętrzną nadzieję, że ktoś mnie znajdzie, a ta myśl zabrała mi zaparcie, które mi towarzyszyło. Opadłam na zimną powierzchnię i zasnęłam. Było mi zimno, ale odpłynęłam gdzieś daleko, ciesząc się, że choć na moment zapomnę o tym wszystkim. Tak chciałam to sobie tłumaczyć, ale dla mnie po prostu trzymanie w górze powiek było cholernie męczące.
***
- Kurwa mać! Tutaj! - znajomy niski głos dobiegł do moich bębenków, powodując przyjemny dreszcz na karku. Gdybym mogła, skakałabym do gwiazd, że ktoś mnie znalazł.
Słyszałam zbliżającego się chłopaka, który biegł w moją stronę. Po chwili jego silne ramiona owinęły się wokół mojej sylwetki, kładąc moją głowę na kolanach nastolatka. Poczułam bijące od niego ciepło i chciałam chłonąc je całym ciałem. Nie miałam natomiast siły, by nawet otworzyć oczy. Więc leżałam tak, słysząc w tle krzyki i wulgaryzmy, którymi strzelali do siebie jak z procy. Ich dwójka. Czy to już raj po śmierci? Oni oboje w jednym miejscu. Ktoś chwycił mnie za uda oraz plecy, a następnie zgrabnym ruchem podniósł. Czułam, jak telepię się na dwie strony pod wpływem jego kroków. Zasnęłam po raz trzeci tego dnia, tygodnia, może nawet miesiąca. Ale ten raz różnił się od tych poprzednich, bo odpłynęłam daleko w ramionach silnego nastolatka, który nie pozwoliłby mnie skrzywdzić.
***
- Cholera! Cheryl! - kolejny wrzask rozpaczy dotarł do mojego mózgu, który powoli zaczął wybudzać się ze snu. Z zupełnej nicości, która okalały mnie niczym miękka chmurką niewiedzy i spokoju. Miękki głos Josie, nie był już tak przyjemny, jak zawsze. Teraz płakała, wręcz ryczała. Nie wiedziałam dlaczego, nie wiedziałam co się stało, bo nie czułam nic. Absolutne nic.
- Jak z nią? - zapytał zdenerwowanym tonem Nate. Nie wiedzieli, że słyszałam. Próbowałam dowiedzieć się, co takiego się stało. Natomiast większość wypowiadanych słów zlewała się w mało wyraźny bełkot.
- Co ty pierdolisz?! - kolejne odgłosy kłótni, które udało mi się wysłyszeć, dostawały się do mojego mózgu.
Uchyliłam powieki, pozwalając, by rażące światło dotarło do moich rozszerzonych źrenic. Chciałam ponownie oddać się ciemności, ale zatrzymał mnie szept Clary, która zaalarmowana niemalże pocwałowała do mojego łóżka. Wypuściła z siebie jedynie ciche zdanie. „Obudziła się". Zmierzyłam ją spojrzeniem, a na moją twarz wpłynął delikatny uśmiech, gdy ta oplotła swoimi długimi, kościstymi palcami, moją zimną dłoń.
- Co się stało? - spomiędzy moich warg wydostało się pytanie, na które tak bardzo pragnęłam znać odpowiedź. Chciałam wiedzieć ile czasu tam leżałam i jak się tam znalazłam. Rudowłosa dziewczyna spojrzała na mnie w troskliwy sposób i cicho westchnęła.
- Ktoś ci podał GHB. Chyba chcieli ci coś zrobić, ale nie zdążyli, bo Sam ich znalazł pierwszy i cóż... To on zrobił coś im. - odparła gorzko, ale uśmiech błąkał się po jej przejętej twarzy.
- Sam? - zagabnęłam lekko zszokowana. Przecież chłopak był na mnie okropnie wkurwiony i nie sądziłam, że zrobiłby coś takiego. Zwłaszcza dla mnie. To wszystko było tak pokręcone.
- Sam, Sam. - przytaknęła Josie, która dziwnie szybko znalazła się przy mnie. - Możesz mu podziękować. - mruknęła ciszej i delikatnym ruchem głowy wskazała na bruneta. Od razu wlepiłam w niego swoje ciemne źrenice. Szczerze nie wiedziałam, że tam stał i w duchu skarciłam się za wcześniej wypowiedziane słowa.
Wyglądał na zmęczonego. Pod oczami rozciągały się pokaźne, ciemne i sine plamy, które dodawały mu lat. Tęczówki świeciły dziwnym blaskiem, co trochę mnie niepokoiło. Jego pełne usta były lekko rozchylone, gdy ten patrzył na mnie z przejęciem, a jednocześnie niewzruszeniem. Nie wiedziałam, jak to robił i miało to pozostać dla mnie tajemnicą już na zawsze. Nie było opcji, że znów wplączę się w to gówno. Zlustrowałam jeszcze szybko jego sylwetkę. Odziany był w czarną bluzę, która tak cholernie dobrze opinała jego umięśnione ramiona oraz w równie smoliste jeansy, marszczące się lekko na jego nogach. Jego ręce były splecione na piersi, a ten wgapiał się wprost we mnie z tym nieodgadnionym wyrazem twarzy. To było nie do zniesienia. Zerwałam więc kontakt wzrokowy, opadając ponownie na miękką poduszkę.
- Dziękuję. - warknęłam, nie siląc się na nic milszego. Ten chyba wyszedł, bo usłyszałam oddalające się kroki, a następnie trzaśnięcie drzwiami. Szczerze, to mało mnie to obchodziło. On mało mnie obchodził. Chciałam pozbyć się go ze swojego życia. Tak byłoby prościej, a nawet lepiej dla mnie i mojego zdrowia psychicznego.
- Lepiej się prześpij. Dajmy jej odpocząć. - odparł chyba zbyt przytłoczony ciszą, która trwała już parę dłuższych sekund od wyjścia bruneta, Jake. - Dużo przeszła.
Wszyscy chyba mu przytaknęli, bo po kolei wyszli z pokoju, posyłając mi przy tym miłe i wspierające uśmiechy. Mi natomiast do śmiechu nie było. Nic nie pamiętałam. Nie wiedziałam kim byli ci „oni", którzy podali mi pigułkę gwałtu. Modliłam się, by nie chodziło o Nate'a, którego nie widziałam wśród zgromadzonych w moim pokoju, a wczoraj z nim zasnęłam. O ile wczoraj, to rzeczywiście było wczoraj. Zastanawiałam się tylko, kiedy owy narkotyk został mi podany. Przecież drinka piłam na początku imprezy i nie było opcji, by ktoś mi coś tam wrzucił. No chyba że osoba, która obsługiwała bar, w co szczerze wątpię.
W tym momencie miałam siłę i ochotę tylko na sen. Błogi, spokojny, w miękkim i ciepłym łóżeczku. Miałam tak bardzo gdzieś to, że byłam w ubraniach. W dupie z tym! Byłam zmęczona i jak raz na ruski rok prześpię się w ubraniach, nic mi nie będzie. Chciałam wyrzucić głowy z myśli o tej całej sytuacji, a sen był jedynym rozwiązaniem. Najlepsze było to, że ja wcale nie czułam się skrzywdzona, byłam jedynie zmęczona i trochę przestraszona, że z tym wszystkim miał związek Nate. Nie chciałam, żeby ten względnie idealny dla mnie chłopak, okazał się gwałcicielem. Przyznam sama przed sobą, że chciałam, żeby z tego wszystkiego wyniknęło coś więcej, niż tylko znajomość przez jeden wieczór. A obyło się nawet bez aktywności seksualnej, co zdarzało się naprawdę rzadko.
Po chwili zrobiło mi się trochę niedobrze i poczułam, jak zawartość mojego żołądka cofa mi się do gardła. Pognałam więc na chwiejących się nogach do toalety i zawisłam nad muszlą klozetową, wypluwając własne wymioty. Nieprzyjemne uczucie zagościło w moim brzuchu i promieniowało aż do górnej części mojego gardła. Kwaśny posmak pozostał na moim języku, więc wyplułam ślinę, która zebrała się przez parę sekund od rzygania. Przesiedziałam jeszcze chwilę przy kibelku, a kiedy pojęłam, że na więcej zwrotów się nie zapowiada, wróciłam do łóżka. Nie zdążyłam się nawet obejrzeć, kiedy pogrążyłam się w wyczekiwanym śnie.
Dzisiaj bardzo krótko i średnio mi się podoba, mogłoby być więcej opisów, ale już trudno. Pomysł na rozdział podrzuciła mi @placki_maja_lubi :)))) I oczywiście możecie podsyłać mi jakieś pomysły na rozdziały, tak jak Wasza poprzedniczka, bo czasem zdarza mi się inspirować Waszymi wiadomościami :)))))
Xoxo, Zatruta
CZYTASZ
Only one night || POPRAWIANE
RomanceTonięcie chyba nie jest najprzyjemniejszym doświadczeniem i tak naprawdę chyba w większości przypadków zwiastuje śmierć. Cheryl nie doświadczyła tonięcia fizycznie, natomiast zaczęła topić się w dziwnej relacji na dziwnym obozie z jeszcze dziwniejsz...