Ruszyłam szybkim krokiem w stronę Clary i Josie. Po drodze udało mi się niemalże wrzucić walizkę do luku w autokarze i poprawić torbę, która niemiłosiernie uwierała moje ramię. W mgnieniu oka dotarłam do dziewczyn, których twarze na mój widok rozchmurzyły się, a ich usta rozciągnęły się w szerokich i szczerych uśmiechach. Przywitałyśmy się uściskiem, a następnie wymieniłyśmy spojrzeniami, które oznaczały tylko jedno: dzisiaj porządnie się nawalimy i zapomnimy o wszelkich troskach. Wiedziałyśmy, że opiekunowie nic nie robią sobie z imprez w ośrodku, w końcu już kolejny rok z rzędu przyjeżdżamy właśnie na ten konkretny obóz. Gdybym miała swoje dziecko, nigdy nie puściłabym go na tego typu kolonie. Za każdym razem, kiedy tylko myślałam, że moi rodzice myślą, że tańczę z koleżankami balet w jakiejś pięknej salce i kładę się spać równo o dziewiątej, miałam ochotę wybuchnąć gromkim śmiechem. Swoją drogą nadal dziwię się, że moi opiekunowie jeszcze nie zorientowali się, że raz w roku opłacają mi jedną wielką imprezę.
- Witam drogie panie! - pisnęłam głośniej, niż mogłam to przewidzieć. Skarciłam sama siebie w myślach, a następnie z szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy, spojrzałam w oczy moich towarzyszy.
Josie była piękną, czarnoskórą dziewczyną o kruczoczarnych kręconych włosach i równie ciemnych oczach, z których biło tak wiele ciepła, że za każdym razem, kiedy tylko ją widziałam, miałam ochotę ją wyściskać. Jej źrenice po prostu przez cały czas się śmiały i przyciągały do siebie ludzi. Pewnie właśnie dlatego stała przy boku przystojnego, wysokiego szatyna z szarmanckim uśmieszkiem, błąkającym się na jego wargach. Jego jedno umięśnione ramię oplecione było wokół jej szczupłej talii, a drugie swobodnie opadało przy jego nodze. Jake Roberts, bo tak się nazywał, był idealnym partnerem dla tej cieszącej się z życia dziewczyny. Zawsze wesoły i zabawny nastolatek, który rzuca żartami w najmniej odpowiednich momentach, ale i tak każdy go ubóstwia za jego osobowość. Nie mogli dobrać się lepiej. Parę stóp od pary stała druga z moich przyjaciółek. Jej ogniste, pokręcone na lokówce włosy opadały swobodnie na jej ramiona, a malinowe usta wykrzywione były w zadziornym uśmieszku. Clary była z naszej paczki tą, która robiła największe głupoty, których później bardzo długo żałowała. W jej niebieskich oczach od razu można było dostrzec iskierkę szaleństwa, która sprawiała, że wszystkie inne z jej cech były prawie niewidoczne. Jednak dziewczyna potrafiła być naprawdę troskliwą i uroczą osobą, dla której inni liczą się bardziej niż sama ona. Nie wiem ile razy pomogła mi rozwikłać problem, z którego nie widziałam wyjścia, czy po prostu przytulić mnie, gdy tego potrzebowałam.
- A no dzień dobry. - przywitała się ze mną Josie, z której ust nie chciał zejść uśmiech. Z resztą cała nasza czwórka stała od paru minut, szczerząc się jak głupi do sera. Naprawdę tak bardzo cieszyłam się, że ich wszystkich widzę. Moi rodzice mieli tak ogromne problemy z pozwalaniem mi na spotkania ze znajomymi, że widywaliśmy się bardzo rzadko, a fakt, że uczyliśmy się w różnych szkołach, nie ułatwiał sprawy.
- Dobry, dobry, ale ja mam bardzo ważne pytanie. - wtrącił się po chwili Jake, którego twarz przybrała dziwnie nieodgadniony wyraz. Oblizał językiem spierzchnięte wargi, a następnie pochylił się w naszą stronę, jakby zaraz miał nam powiedzieć o swoim największym sekrecie. - Clary, załatwiłaś wódkę? - wyszeptał, wytrzeszczając oczy, a dziewczyna jako pierwsza wybuchła tak głośnym śmiechem, że zaraz i my, łącznie z Jakiem, do niej dołączyliśmy.
- Tak, załatwiłam, baranie! - prychnęła, uderzając go po przyjacielsku w bark, na co ten spojrzał na nią oskarżycielsko, po czym posłał w jej stronę zadziorny uśmieszek. - Tak bardzo nie mogę się już doczekać tego obozu! - jęknęła w pewnym momencie, przerywając nasze rozbawienie.
- Ja już widzę wasze zajęcia taneczne, jak za dwa dni będziecie twerkować, a ja grzecznie popatrzę sobie na moją śliczną dziewczynę. - odparł sugestywnym tonem szatyn, a ja razem z Clary spojrzałyśmy na niego z wysoko uniesionymi brwiami i politowaniem w oczach.
CZYTASZ
Only one night || POPRAWIANE
RomanceTonięcie chyba nie jest najprzyjemniejszym doświadczeniem i tak naprawdę chyba w większości przypadków zwiastuje śmierć. Cheryl nie doświadczyła tonięcia fizycznie, natomiast zaczęła topić się w dziwnej relacji na dziwnym obozie z jeszcze dziwniejsz...