Krok pierwszy. Śmiechy dochodzące do moich uszu i drażniące je zbyt wielkim natężeniem. Krok drugi. Zimno klamki, na którą musiałam nacisnąć, wchodząc do budynku. Krok trzeci. Nasilające się rozmowy ludzkie i wreszcie krok czwarty. Ich spojrzenia na mnie. Nie byłam dziś w nastroju, by przyciągać wzrok moich rówieśników. Może nie wyglądałam szczególnie dobrze, ale to na pewno nie jest powodem, aby ludzie wpatrywali się we mnie, jak w jakiś cud, a raczej nie-cud. Krótko mówiąc. Wyglądałam fatalnie. Włosy spięte w niesforny kok na czubku mojej głowy, wyglądały na trzydniowe, a miały znacznie więcej. Przez to wszystko wyjęto mi z życia całe pół obozu. Zostały dwa dni mojej corocznej i już prawdopodobnie ostatniej wakacyjnej przygody. Nie czułam się na siłach, by wychodzić w tym czasie z pokoju, więc odpuszczałam zajęcia, jak i wszelkie spotkania towarzyskie. Nadal nie wiedziałam kto był temu wszystkiemu winien, ale byłam wdzięczna za wsparcie ze strony przyjaciół, a zwłaszcza Nate'a. Siedział przy mnie cały czas. Pomagał mi wejść pod prysznic, czasem przynosił mi jedzenie, wyręczając Clary i Josie. Zrezygnował zupełnie z zajęć i cały czas przy mnie był. To było tak bardzo urocze, że zdarzało mi się rozpływać w jego towarzystwie. Parę razy zasnęłam na jego kolanach, a on wtedy się nie ruszał. Czekał aż się obudzę, by się pożegnać i wrócić do swoich zajęć, choćby na chwilę. Nocowaliśmy razem, przytulaliśmy się, a nawet całowaliśmy, ale do niczego nie doszło. Byłam na to za słaba. Nie byłam nawet w stanie określić, czy tak zadziałało na mnie GHB, czy może stan psychiczny. Nie czułam się najlepiej, jeśli chodziło o głowę i myśli, które mnie nawiedzały. Nie byłam w stanie zrozumieć co się stało tamtej nocy, więc wypierałam z siebie ową myśl. Przespałam tyle, ile chyba nie udało mi się przez całe życie.
- Hej. - usłyszałam głos szatyna, a jego silne ramiona oplotły się szczelnie wokół mojej talii. Poczułam się bezpiecznie i teraz nie obchodziły mnie już wwiercające się we mnie źrenice ludzi ze stołówki. - Jak się czujesz?
- Tak jak wyglądam. - odburknęłam, nie próbując się nawet silić na coś więcej. Nie czułam się na siłach, wyglądałam, jakbym przed chwilą wstała, i tak było, miałam też ochotę się zapaść pod ziemię.
- Ej! Wyglądasz pięknie. - wyszeptał mi do ucha, a po moim rdzeniu przeszedł miły dreszcz. Uśmiechnęłam się pod nosem, ale rozradowanie to zniknęło tak szybko, jak się pojawiło, bo zobaczyłam go. Zobaczyłam Sam'a, który stał parę metrów ode mnie, trzymając w dłoniach talerz wypełniony kanapkami. Jego zimne spojrzenie przyszywało mnie na wylot, podczas gdy ja się pod nim kuliłam.
Tak bardzo chciałam znów z nim porozmawiać. Tak bardzo chciałam popłynąć jeszcze ostatni raz tą motorówką i przeżyć najpiękniejsze ostatnie chwile razem. Razem. Bo to się liczyło. I mogłam wmawiać sobie, że już nic nie czułam, ale tak nie było. Bo stał przede mną on. Nasze spojrzenia zderzały się i toczyły dziwną walkę, w której wcale nie przegrywałam. W momencie, kiedy chciałam spuścić wzrok, uświadomiłam sobie, że to on to wszystko zakończył. To on doprowadził mnie do takiego stanu, że przez parę dni nie wychodziłam z pokoju. Potem, jak gdyby nigdy nic, był zazdrosny o Nate'a. Ten człowiek był jedną, chodzącą zagadką. Miał jakieś bipolarne zapędy. Raz pierdolił jak to on mnie nie zniszczy, a za drugim razem był zazdrosny. I to piekielnie! Chyba nie oczekiwał, że nagle zrezygnuję z mężczyzn.
Nie wiem ile tak stałam, wpatrując się w jego oczy bez dna, ale Nate wyrwał mnie z transu. Szatyn pociągnął mnie za sobą do stolika, a gdy zdałam sobie sprawę z tego, co robiłam parę sekund temu, przeklęłam się w duchu. On już dla mnie nie istniał. Pierdolony Samuel Stone był dla mnie powietrzem i koszmarną przeszłością. Tyle. Nie liczył się on. Nie liczyło się jego zdanie. On zupełnie nie miał znaczenia. Nie istniał dla mnie. Nie będzie istniał nigdy więcej. Choćby ogień miał mnie spalić żywcem.
CZYTASZ
Only one night || POPRAWIANE
RomanceTonięcie chyba nie jest najprzyjemniejszym doświadczeniem i tak naprawdę chyba w większości przypadków zwiastuje śmierć. Cheryl nie doświadczyła tonięcia fizycznie, natomiast zaczęła topić się w dziwnej relacji na dziwnym obozie z jeszcze dziwniejsz...