Rozdział 23

1.5K 42 41
                                    

  Ostatnie parę dni spędziłam w łóżku, rycząc w poduszkę. Nie chciałam nikogo widzieć, a z moimi przyjaciółkami zamieniłam zaledwie parę słów. Nie narzucały się, bo dobrze wiedziały, że takie sytuacje muszę przepracować sama. Nadal bolało i to cholernie, ale było już lepiej. Nie myślałam o tym całymi dniami, a zostało mi jeszcze pięć dni obozu, więc miałam zamiar bawić się do upadłego. Dzwoniła nawet do mnie matka, którą zbyłam stwierdzeniem, że muszę iść na zajęcia. Tak naprawdę nie byłam na nich od paru dni. Dziś po raz pierwszy ubrałam się w coś innego, niż bluza i dresy. Postawiłam na szare dresy ze ściągaczami na kostkach i krótki różowy top na ramiączkach. Dziś w planie był hip-hop, więc wlałam do mojego ulubionego bidonu wodę i wyszłam sprężystym krokiem z pokoju. Byłam z siebie tak cholernie dumna, bo dziś normalnie poszłam na śniadanie i dziewczyny nie musiały wynosić dla mnie jedzenia zawiniętego w ręczniki papierowe. O dziwo miałam dobry humor i zniecierpliwiona czekałam na dzisiejszą imprezę, na której miałam zamiar się zabawić. Tak na poważnie.

Udało mi się dojść na plażę, bo właśnie tam, na wyłożonym deskami placu, miały odbywać się zajęcia. Przywitałam się mrugnięciem oka z moją instruktorką i ruszyłam szybkim krokiem do rozmawiających Josie i Clary. Kiedy znalazłam się od nich w odległości jakiegoś metra, te spojrzała na mnie z opóźnionym zapłonem, a na ich twarzach wykwitły szerokie uśmiechy.

- Myślałam, że nadal będziesz się kisić w pokoju. - odparła rudowłosa, zamykając mnie szczelnie w swoich ramionach. Zrobiłam to samo i również splotłam ręce na jej plecach. To samo zrobiłam z Josie, która aż gotowała się, by mnie przytulić.

- Nie można przejmować się jakimś debilem do końca życia. Jest ono na to za krótkie. - powiedziałam i teatralnie przybrałam pozycję filozofa. Dziewczyny odpowiedziały mi na to krótkim chichotem.

- Bardzo dobrze, złotko! - krzyknęła ciemnoskóra, klepiąc mnie mocno po plecach, co nie do końca mi się podobało. Posłałam jej więc złowrogie spojrzenie, a potem znowu uraczyłam ją bananem na mojej twarzy. - Tego się trzymajmy! - rozkazała, grożąc mi palcem. Widziałam, jak próbowała udawać powagę, ale średnio jej to wychodziło.

- To co? Skoro twoje podejście zmieniło się tak, a nie inaczej, to planujemy dzisiaj się najebać? - zapytała Clary, poruszając sugestywnie brwiami, na co przytaknęłam. Na to właśnie czekałam. Alkohol, taniec. Alkohol, taniec. I jeszcze raz alkohol, a do tego taniec!

Kiedy Jessica zaklaskała dwa razy w dłonie i włączyła bit, ruszyłyśmy na środek placu i wraz z innymi uczestniczkami obozu, ustawiłyśmy się w szachownicy. Zaczęłyśmy standardowo od bounce'a, a potem zaczęłyśmy dokładać coraz to trudniejsze ruchy. Tego tupu rozgrzewki zawsze się sprawdzały. Nie było nudno, nie biegałyśmy i nie robiłyśmy jakichś dziwnych ćwiczeń. Nasze głowy zaprzątał jedynie taniec. A to właśnie on był tu najważniejszy.

Zupełnie wymordowana po trzech bitych godzinach hip-hopu zasiadłam na brzegu drewnianego parkietu i skierowałam swoje spojrzenie ku oceanowi. Był tak piękny. Uspokajał mnie za każdym razem, kiedy tylko na niego patrzyłam. Był... moim miejscem na ziemi. Moje miejsce na ziemi było na plaży, obok oceanu. Koił moje wszystkie nerwy, ból i dosłownie wszystko, co do najprzyjemniejszych rzeczy nie należało. Był moim azylem.

- Co tam? - usłyszałam głos Josie, która szybkim ruchem usiadła obok mnie. Cieszyłam się, że miałam przy sobie kogoś takiego. - Masz może ochotę na kawę po trudnym okresie? - zapytała, zadziornie się uśmiechając i sprzedając mi przy tym kuksańca w ramię.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - westchnęłam, teatralnie przykładając dłoń do czoła. Czarnoskóra odpowiedziała mi na to cichym śmiechem, a następnie spojrzała na mnie ze zmartwioną miną. Wiedziałam, o co chce zapytać. Kiedyś ten moment musiał nadejść.

Only one night || POPRAWIANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz