(3rd person)
Wtorkowy dzień młody Dunbar zaczął jak wszystkie inne. Odbył swoją codzienną rytune jak zazwyczaj z zerowymi chęciami i kaprysem na twarzy.
Był już po szkole, w której niewyobrażalnie się nudził. Nie miał dziś, ani treningu, ani żadnych z jego znajomych nie było w szkole. Jakaś jego mała cząstka stwierdziła, że zmówili się, ale prawda była taka, że Mason czuł się gorzej, a Corey przeżywał skutki po imprezie.
A powodu dlaczego Theo był nieobecny nie znał. Może zdarzenia poprzedniego dnia go dobiły, może mu coś wypadło, a może po prostu mu się nie chciało?
Blondyn umierał z ciekawości jak on się trzyma. Wczoraj starszy płakał w jego ramionach i przytulał go w sposób, który potrafił wywołać poczucie winy... Jakby nikt go od dawna nie przytulał. Dunbar nie miał z nim żadnego kontaktu po za widywaniem go w szkole, więc jedynie co mu pozostała to nadzieja, że wszystko z nim okay.
Do młodego blondyna miał dziś przyjść Scott, aby pomóc mu z nauką. Oboje wiedzieli, że raczej nic z tego nie wyjdzie, aczkolwiek McCall nie był w stanie odmówić młodszemu. Siedząc na kanapie i rozmyślając o wszystkim i niczym w końcu usłyszał dzwonek.
Wiadomą sprawą było, że w drzwiach ujrzy starszego, zatem pobiegł przez korytarz do drzwi, by następnie je otworzyć. Pociągnął za klamkę by otworzyć drzwi i zobaczył starszego przyjaciela z wielkim uśmiechem na twarzy oraz jedzeniem w rękach.
- Hey, dad - przywitałem się także z uśmiechem.
- Hey, młody - odpowiedział i weszliśmy do domu.Skierowali się do salonu, by następnie zająć miejsce na kanapie. Humor Scott'a był neutralny natomiast młodszy wciąż krążył myślami, sam nie wiedząc wokół czego.
Najmniejsze rzeczy zamieszkiwały w jego głowie. Przyjaciele, rodzina, szkoła, sport i wiele mniej ciekawszych rzeczy zamykały go w myślach. Przez to sprawiał wrażenie odciętego od rzeczywistości.
Pusty wzrok miał wpatrzony w bezcelowy punkt, a w myślach toczył walkę. Za każdym razem kiedy "wracał do rzeczywistości" nie potrafił się w niej długo zatrzymać. Potrzebował kotwicy, która by mu to spełniła, ale czym ona mogła być i jak ją znaleźć?
- Coś ciekawego słychać w szkole? - zapytał McCall, zastanawiając się nad czym tak myśli młodszy przyjaciel, który był dla niego jak syn.
- To Beacon Hills High School. Jedyne co w nim ciekawego to spiny Greenberg'a z trenerem - odrzekł beznamiętnie.
- Więc nad czym tak rozmyślasz? - dociekiwał, jednak blondyn sam nie znał odpowiedzi na to pytanie.
Nie wiedział jaką odpowiedź starszy chciał usłyszeć. Jak wyjaśnić komuś odcinanie się od świata dosłownie co minutę? Jak wyjaśnić komuś, że mimo iż wszystko jest w porządku, on czuje w środku pustkę.
Dziurę, która nie pozwala mu normalnie funkcjonować, a przy tym nie wiedział jak ją zapełnić. Odnosił wrażenie jakby w środku był martwy. Psychicznie nie był obecny, ale fizycznie wciąż musiał funkcjonować.
- Po prostu o wszystkim - odrzekł - głównie o nowym "znajomym" z klasy - dodał, tworząc cudzosłów palcami.
- O czym dokładnie?- Teraz chodzi z nami nowy chłopak. Ma na imię Theo i jest całkiem... Dziwny? - zaczął, rozmyślać jak go określić - w sensie jest strasznie nie śmiały i raczej jest totalnym typem samotnika. Ma śliczne oczy, zielone, jakby naprawdę są śliczne i sam w sumie jest całkiem sobie... Oprócz tego jest jakimś tam modelem z ciężkimi przeżyciami, jak to stwierdził Mason.
- Ostatnio grupka szkolnych debili przyczepiła się do niego bez powodu i wspominali coś, że chyba jego mama nie żyje. Rysuje ją cały czas w szkicowniku i jest w tym naprawdę dobry, uroczo w sumie wygląda z tym całkowitym skupieniem kiedy starannie pociąga każdą kreskę ołówkiem...
Scott przyglądał się Liamowi, który opowiadał o nim jak z nut. Wzrok wciąż miał pusto wlepiony w nic nie znaczący punkt, gdzieś w oddali pokoju, co chwila wymachując rękoma w powietrzu.
- Tamci chłopcy dość mocno go przestraszyli. Nawet płakał... W moich ramionach, co także było urocze, bo był taki wrażliwy, niewinny i podatny na zranienia... Jedyne co mnie nie pokoi to sposób, w który mnie przytulił. Miałem wrażenie jakbyś od dawna nie wręczył mu uścisku.
Dunbar skończył wymawiać swoją mini rozprawkę na temat chłopca, który był dla niego zagadką, a starszy brunet próbował przeanalizować każde słowo, które młodszy wypowiedział w niemożliwie szybkim tempie.
- Czyli, twój kolega z klasy, który jest modelem ma za sobą jakąś ciężką przeszłość, a ciebie, jak to ciebie, ona bardzo ciekawi. Lubi rysować, jest wrażliwy... I ma ładne oczy - podsumował.
- Coś takiego - przytaknął.